Malowanki mają w naszym domu spore powodzenie, bo malowanie wodą ma w sobie coś z magii: coś czego nie widać pojawia się. Właśnie dlatego dzieci tak bardzo je uwielbiają. Zwykle przerabiałyśmy proste malowanki wodne, w których elementy posiadające czarne kropki nabierały kolorów, pozwały zabrać małą malarkę w świat kolorów, uczyły operowania pędzlem. Zwłaszcza, że na początku nauka malowania nie jest sztuką łatwą. Pędzel trzeba umieć odpowiednio chwycić. Do tego dzieci zwykle mają problem z maczaniem pędzla w wodzie, później w farbkach, nanoszeniem w odpowiednich konturach farby. Poza tym trzeba ten kolor nanosić odpowiednio, aby nie wyrobić w pracy dziury… Jak widać niby proste zadanie, a wyzwań wiele. Każde niepowodzenie sprawia, że dzieci szybko się zniechęcają do tworzenia, a tym samym ćwiczenia nowych umiejętności: od koncentracji po motorykę małą, bardzo ważną na kolejnych etapach kształcenia. Z tego powodu warto stopniować wprowadzanie ćwiczeń. Pierwsze zabawy z pędzlami i malowaniem powinny być bardzo proste, zawierać element magii zaskakującej dzieci i zachęcać do kolejnych eksperymentów z pędzlami. Tu świetnie się sprawdzają malowanki wodne. Właśnie z tego powodu sięgałyśmy po każdą tego rodzaju nowość pojawiającą się na rynku wydawniczym. Mają one jeden minus: raz pomalowany obrazek już na zawsze jest kolorowy. I koniec magii. Na początku przeważały publikacje dwustronne, co kończyło się na tym, że i tak jeden obrazek był malowany, bo drugi pojawiał się przez namoczenie kartki. Później te malowanki pięknie ewoluowały i na jednej kartce można było zrobić jedną pracę. To świetnie sprawdziło się w naszej pracy. Ostatnio jednak pojawiły się jeszcze lepsze pomoce dla dzieci. Na początku była to wydawana przez Harperkids seria „Wodne czary – mary” zawierająca bezpieczne, kartonowe książeczki ze śliskimi stronami i zaokrąglonymi rogami. Odpowiedni format sprawiał, że bez problemu mieściły się one w moich torebkach i dziecięcych plecaczkach. W ten sposób żadna poczekalnia nie była nam groźna, bo dziecko miało zajęcie. W czasie zabawy papier nie przemięka, a tusz użyty w książeczkach nie rozpuszcza się i nie plami. Do tego po wyschnięciu można użyć książeczkę ponownie i ponownie. Jak długa będzie jej żywotność? Trudno stwierdzić, ale na pewno zapewni sporą dawkę zabawy. Nawet tym dzieciakom, które już niechętnie sięgają po kredki i pisaki. My właśnie przechodziłyśmy taki kryzys. „Wodne czary-mary” pomogły go zakończyć. Teraz sięgamy po kolejną cudowną serię, czyli "Wodne przygody".
Książeczki znajdujące się w niej są połączeniem wcześniejszych wodnych malowanek z solidnością z „Wodnych czarów-marów”. Mamy tu piękne, kartonowe książeczki pełne wspaniałych rysunków i wielu elementów, które trzeba pomalować zamoczonym w wodzie pędzelkiem, aby odkryć kolory. Autorzy zabiorą nas w świat przyrody, dinozaurów, górskich zwierząt, jednorożców i świąt. Jak widzicie: dla każdego coś ciekawego. Do tego na każdą porę roku. Przetestowałyśmy już wszystkie publikacje i muszę Wam powiedzieć, że są fantastyczne. A wszystko dzięki prostocie. Na każdej stronie znajdziemy wiele postaci i elementów otoczenia do pomalowania wodą. Do tego wielkim plusem tych książek jest to, że po kilka bohaterów lub przedmiotów na rozkładówce jest podpisana, a jeśli nie to znajdziemy na stronie zadanie: dziecko ma odnaleźć określoną rzecz na ilustracji, policzyć je itd. Informacje są tu dawkowane, dzięki czemu dziecko nie czuje się przytłoczone nimi.
Kiedy otworzymy książkę wizualnie na pierwszy rzut oka białe elementy (czyli te
do zamalowania) przeważają. Jednak kiedy dobrze się przyjrzymy okazuje się, że
to wynik tego, że mamy tu dość sporo pastelowych kolorów i przez to ilustracje
są delikatniejsze. To też sprawia, że pomalowane elementy po uzyskaniu koloru
nie wyróżniają się za bardzo tylko pięknie wpisują w kolorystykę książki.
Tom „Przyroda” pozwala nam na zobaczenie otoczenia łąk, lasu, rzeki, gór i morza. Także „Dinozaury” podsuwają różne środowiska. Zobaczymy jak żyły prehistoryczne gady w otoczeniu wulkanu i nielicznej roślinności, jak w powietrzu, wodzie, dżungli. Ilustracje są proste i jednocześnie bardzo dobrze oddają wygląd poszczególnych istot. „Jednorożce” zabierają nas do świata wyobraźni i baśni. „Zwierzęta w górach” staną się pretekstem do przyjrzenia się górskiej przyrodzie. Znajdziemy tu kozice, rysie, niedźwiedzie i wiele innych zwierząt. „Moje święta” pozwala na wprowadzenie w klimat zimowych świąt.. To taki tom, w którym znajdziemy inspirację do ozdabiania otoczenia, robienia różnorodnych rzeczy oraz budowania atmosfery magii. Najnowsze tomy poświęcono liczbom i zwierzętom na wsi.
„Liczby” to publikacja zabierające dzieci do różnych środowisk. Mamy tam morze, las, rzekę, dżunglę i łąkę. Wszędzie spotkamy wiele różnorodnych zwierząt, które należy wyszukać i policzyć. Dziecko musi dostrzec podobieństwo między przedmiotem wskazującym rzecz do wyszukania, a tym na ilustracji. Do tego mamy tu proste liczenie. Z każdą stroną należy znaleźć więcej elementów.
„Na wsi” przenosi nas do gospodarstwa. Oglądamy najbliższe otoczenie domu, zagrodę, pole oraz różnorodne prace. Każde zwierzę i przedmiot jest tu podpisane. Młodzi czytelnicy dowiedzą się, jakie prace wykonywane są w polu
Publikacje z serii „Wodne przygody” świetnie wspomagają ćwiczenie rąk, czyli
przygotowują do nauki pisania. W każdej pokazane elementy przyrody staną się
pretekstem do rozwijania umiejętności mówienia. Na początku możemy dziecku
pokazywać różne elementy, opowiadać o tym, co widać na ilustracji, a później
zachęcać do powtarzania słów. Kiedy ten etap mamy opanowany warto opowiadać, co
robią bohaterzy rysunków, gdzie się znajdują, jak wyglądają poszczególne
elementy otoczenia i zachęcać do tej czynności dziecko.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz