W świecie ruchomych obrazów młodych czytelników do książek może przyciągnąć zaintrygowanie. I takie są właśnie publikacje z przekornymi tytułami, kojarzące się z nudą i buntem. Coraz częściej do młodych czytelników trafiają takie lektury jak „Książka, która nie chciała być czytana” Davida Sundina. Zdziwienie czytelnika jest pierwszym krokiem do sukcesu, który trzeba podtrzymać intrygującą i interesującą treścią. A ta może być taka tylko, kiedy mamy nieszablonową opowieść, pozwalamy książce na personifikację, czytelnik może poczuć z nią jedność w buncie oraz jasnym przekazie, że nie ma się, co spodziewać ciekawych treści. Na tej samej zasadzie bazuje „Książka bez obrazków” J. B. Novaka, na której znajdziemy ostrzeżenie, że wygląda ona poważnie, ale tak naprawdę jest bez sensu, a namawianie przez dziecko do czytania jej to płatanie rodzicom psikusa.
Już sam opis z okładki zachęca młodych czytelników do podjęcia gry, jaką jest
robienie żartów. Żarty z autorytetów, czyli rodziców działają oczyszczająco i
pozwalają na nawiązaniu bliższych relacji. W wielu kulturach funkcjonują jako
sposób na dążenie do egalitaryzmu, więzi, poczucia równości oraz przypominają o
konieczności wzajemnego szacunku. I tu właśnie podejmujemy taką zabawę, dlatego
czytanie publikacji należy rozpocząć od tego, co znajdziemy na przedniej i
tylnej okładce.
Wiemy już, że będzie nudno, bo bez obrazków. Dowiemy się też, że czytający
dorosły będzie musiał mówić głupstwa i rozśmieszać wszystkich wokoło. Nie pozostaje
nic innego jak otworzyć książkę i przekonać się, co takiego w niej znajdziemy.
I znowu czytamy nietypowo, bo na wewnętrznej okładce znajdziemy onomatopeje, wprowadzające
nas w klimat lektury. Dalej tytuł, jego powtórzenie i pozwalający nawiązać więź
zwrot do młodego czytelnika, który może uczestniczyć w czytaniu dzieląc się
swoimi odczuciami. Później dziecko dowie się, że czytający musi przeczytać
każde słowo. Nie brzmi to fascynująco, dopóki nie odkryje, że także te, które
są głupie lub nic nie znaczą albo każą czytającym złożyć dziwne deklaracje lub
powiedzieć o sobie coś śmiesznego, a zaraz potem się zbuntować. I tu wchodzimy
w opowieść o małpie czytającej książkę małpimi ustami, o małpim robocie i
posiadaniu głowy będącej kotletem z cukrem pudrem, a przecież wiadomo, że taka
rzecz jest zaskakująca, intrygująca, sprawia też lekki niesmak, czyli wywołuje
skrajne emocje. Będą one nam towarzyszyć do końca lektury w czasie, której
trzeba będzie wydawać dziwne odgłosy i śpiewać. Dziecko może robić to z nami.
Jest to tak ciekawe i zabawne, że słuchacz bardzo szybko zmienia się we
współczytelnika. Do tego duże litery, mała ilość tekstu na każdej stronie ułatwiają
śledzenie tekstu, naukę czytania oraz wymawiania trudniejszych słów, czy takich
wzbogacających dziecięcy słownik ciekawymi epitetami.
Teksty z książki bazują na prostym humorze, który łatwo trafia do młodych
czytelników. Jeśli chcemy uśpić dziecko no to tu mamy wręcz wybudzanie całą
masą zaskakujących opisów, naśladowania dźwięków, zaintrygowanie, co przyniesie
kolejna strona. Często mamy niewiele tekstu na rozkładówce, skupienie się na
pojedynczym zdaniu lub równoważniku zdania.
„Książka bez obrazków” B. J. Novaka to publikacja uświadamiająca dzieciom jak
wielką moc mają słowa i jak cudownie mogą pobudzić wyobraźnię, zachęcić do
zabawy,eksperymentów, pozwoli nieco inaczej spojrzeć na czytanie. Będzie ona
pretekstem do pokazania, że czytanie może być świetną zabawą, która sprawdzi
się także w przypadku tych, którzy nie mogą usiedzieć w miejscu i muszą okręcać
lektury, żeby się nie nudzić.
Całość dopełnia świetnie dopracowana szata graficzna. Nie mamy tu ilustracji,
ale tekst napisany jest różnymi rodzajami, wielkościami i kolorami czcionki
oraz rozkładem słów na stronach. Do tego nie zabraknie zabawy ze językiem,
słowotwórstwa, pokazania jak plastycznym elementem naszej kultury jest język.
Wielkim plusem tej książki jest to, że może po niego sięgnąć czytelnik w każdym
wieku. Dla dzieci będzie prostą zabawą z tekstem, słuchaniem lub samodzielnym
czytaniem dziwnych i zdecydowanie niepoważnych tekstów mimo, że książki bez
obrazków zdecydowanie kojarzą się z powagą. Dla starszych czytelników może mieć
też głębsze przesłanie, być punktem wyjścia o słownych grach społecznych, używaniu
przezwisk, czy w czasie pogadanek o odmienności, naruszaniu strefy intymności,
przekraczaniu granic, ale też o wychodzeniu ze strefy intymności. Myślę, że też
w przypadku dzieci można poruszyć temat inności i akceptowania jej, bo lektura
zdecydowanie bardzo dobrze pozwala przenieść ten temat z abstrakcyjnego świata
książki do naszych realiów. Do tego może stać się punktem wyjścia do rozmów o
tym, w jaki sposób inni lub nasze pociechy określają różne osoby. Poza prostą
zabawą będzie to ciekawa pomoc w poznawaniu naszych pociech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz