Lucy Maud Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza, il. Mariusz Andryszczyk, tł. Ewa
Łozińska-Małkiewicz, Warszawa „Wilga” 2017
Mimo upływu czasu „Ania z Zielonego Wzgórza”
regularnie do mnie powraca w różnych odsłonach. Każde wydanie ma swój urok:
jedne kuszą obliczem rudowłosej dziewczynki, inne piękną, solidną oprawą. Kolejne
tłumaczenia różnią się tylko w niewielkim stopniu, a w środku znana wszystkim
dorosłym treść: opowieść o akceptacji i wielkiej przygodzie jaką jest
rodzicielstwo. Adopcja kilku osobom wywraca życie do góry nogami i pokazuje jak
wielkim darem może być nawet niesforne dziecko.
Prawdziwa przygoda zawsze zaczyna się od zdziwienia.
To ono zmusza bohatera do dalszych działań i całkowitej zmiany dotychczasowego
życia oraz planów na przyszłość. Tak jest i w przypadku Mateusza i Maryli
Cuthbertów, którzy postanawiają adoptować zdrowego, pięknego chłopca, który ma
być dla nich pomocą na stare lata. Los jednak rzuca do ich domu rudowłosą,
pełną energii, pomysłów i uczuć Anię, która podbija serca wszystkich
sceptycznie nastawionych do niej. Jej wybujała wyobraźnia, lekkomyślność i
niesamowita radość z życia wymieszane z wielkim poczuciem odpowiedzialności od
pierwszego wydania zdobywało kolejne młodsze i starsze czytelniczki, które
(mimo zmiany realiów) przeżywały wiele podobnych rozterek, jak książkowa
nastolatka.
Każdy rodzic wie, że posiadanie dzieci to wielkie
wyzwanie. Podopieczny z sierocińca to wielki maraton testów na wytrzymałość
dorosłych, a już nastoletnia dziewczynka po przejściach to proszenie się o
kłopoty. Jednak gdyby nie te liczne małe i duże niedogodności to nasz świat
byłby szary. Ania – mimo wielu wpadek (jej zachowania nie miały w sobie nic ze
złośliwości) – jest bardzo pogodną dziewczynką, która oświetla życie samotnego żyjącego
w jednym domu rodzeństwa, które, ze względu na wiek, boryka się z problemami
zdrowotnymi, spadkiem sił i pogarszającym się nastrojem. Pozwala im przeżywać
życie na nowo.
„Ania z Zielonego Wzgórza” to przede wszystkim
znakomita książka dla dzieci, ale i bardzo dobra lektura pozwalająca na nasze
życie popatrzeć z boku. Myślę, że powinno po nią sięgnąć wielu rodziców, którzy
nie potrafią kochać dzieci bezwarunkowo takimi, jakimi są tylko po
przeskoczeniu przez pociechy kolejnych barierek. Montgomery uświadomi nam
również to, że dzieci są mniej złośliwe niż nam się to wydaje. Ich czyny często
wynikają z takiej niewiedzy, jak błędy książkowej Ani. Kary często nie
rozwiązują problemu tylko rozmowa i tłumaczenie.
Nowe wydanie
proponowane przez Wydawnictwo Wilga to książka w solidnej, estetycznej oprawie.
W środku zajdziemy nieliczne, wkomponowane w tekst ilustracje. Bardzo dobrze
zszyte strony oraz trwała oprawa sprawiają, że książka jest bardzo trwała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz