Zofia Stanecka, Wielka księga przygód 4. Basia, il.
Marianna Oklejak, Warszawa „Egmont” 2017
Każdy z nas lubi bohaterów, z którymi się
identyfikuje. Podobne spojrzenie na świat, przeżywane przygody, dorastanie do
określonych sytuacji, konieczność zmierzenia się z trudnymi sytuacjami, a do
tego temperament sprawiają, że do jednych bohaterów odczuwamy większą do innych
mniejszą sympatię. Ze względu na to, że jestem już dorosłym czytelnikiem nie
wiem, co takiego ma w sobie Basia stworzona przez Zofię Stanecką, ale dzieci ją
uwielbiają. Pokazywanie świata z punktu widzenia dzieci i wchodzenie w sposób
ich rozumienia otoczenia sprawia, że szczególnie młode czytelniczki chcą
poznawać kolejne historie. Wśród wiernych miłośniczek kolejnych tomów przygód
Basi jest i moja sześcioletnia córka od trzech lat sięgająca po książki Zofii
Staneckiej. Fenomen wszystkich tomów polega na tym, że pisarka bardzo dba o
język, dzięki czemu książki bardzo przyjemnie czyta się na głos. Duża czcionka,
interesujące ilustracje Marianny Oklejak i naprawdę ważne dla dzieci tematy.
Zofia Stanecka opowiada o świecie z punktu widzenia dziecka, czyli czasami
obserwuje dziwne zachowania dorosłych, czasami jest do czegoś zmuszana, czasami
rodzice zakazują wielu rzeczy (słodyczy, bezmyślnego kupowania zabawek,
wielogodzinnego oglądania telewizji), ale ma też dzieciństwo pełne niezwykłych
przygód i zabaw oraz odkrywania świata. Świat Basi to po prostu świat
przedszkolaka, który musi się dostosować do dorosłych, próbuje być
indywidualistą i zdobyć wiedzę, posiada koleżanki i kolegów, którzy ulegają
stadnym pędom naśladowania mody. Razem z Basią przedszkolaki odkryją, że
„odgapianie” nie zawsze jest dobre, a wizyty u dentystów mogą być przyjemne.
Każda przygoda zawarta jest w jednym tomie, ale od
czasu do czasu pojawiają się grubsze czytanki zawierające przygody, które można
kupić w postaci oddzielnych tomów. Jeśli spodobała Wam się którakolwiek
przygoda Basi i nie chcecie mnożyć książek na półkach to taki zbiór będzie doskonałym
rozwiązaniem.
Jakiś czas temu do naszych rąk trafił już czwarty
tom: „Wielka księga przygód 4. Basia”. Po raz kolejny dzieci przeniosą się do
świata im bliskiego, pełnego przekonania, że bycie dzieckiem w skomplikowanym
świecie dorosłych nie jest łatwe. Dziwne ograniczenia i wymogi stawiane przez
rodziców są niezrozumiałe zwłaszcza, kiedy ma się koleżanki i kolegów, których
rodzice oddają się pasji kupowania mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, jedzenia
dużej ilości słodyczy, oglądania telewizji, zaopatrywania dzieci w nowe wynalazki
techniki. Na szczęście Basia ma rodzinę, która się kocha. Może i czasami się
kłócą, dąsają, przepychają, ale posiadanie starszego i młodszego brata ma swój
urok, a mama pracująca w domu to prawdziwy skarb, który czasami już nie ma
cierpliwości dla ciągłych pytań i zachcianek oraz porównywania z innymi, bo
sama marzy o nowym aucie, kiedy dzieci podczas zakupów chcą naciągnąć ją na
zabawki, którymi za chwilę nie będą się bawić. Odmawianie jest trudne.
Odmawianie takie, by dziecko zrozumiało, dlaczego czegoś nie dostanie chyba
niemożliwe, ale spróbować można.
Basia bywa słodka, miła i nieznośna, a razem z
rodzeństwem tworzą mieszkankę, która czasami przyprawia mamę o zawrót głowy.
Nasze pociechy czasami zastanawiają się, dlaczego wytyczamy im granice i nie podoba
nam się, kiedy je przekraczają. Kolejny tom przygód Basi pozwoli im wiele
zrozumieć. Autorka głosem matki wyjaśni, że nie ma rzeczy wiecznych. Wszystko w
czasie używania się niszczy.
Zwłaszcza przy trójce dzieci, które mają wiele
pomysłów. Fioletowy żółw na ścianie zmieniający się w wielką plamę nie jest tak
dużym problemem jak cieknące rury zamieniające łazienkę w małe mokradło. Drobne
naprawy jednak nie dają oczekiwanego efektu. "Nie da się żyć w domu, w
którym wszystko się psuje". Trzeba zrobić remont. Mama Basi marzy o
świeżym i pachnącym mieszkaniu, ale nim ono takie będzie trzeba spakować
rzeczy, przeprowadzić się do dziadków i pozwolić specjalistom zrobić jeszcze
większy bałagan. Basia z uwagą obserwuje kolejne zmiany, a nawet sama pod
czujnym okiem malarza sięga po wałek i zamalowuje swoje arcydzieło na ścianie.
Nie zabraknie też przekraczania stereotypów
płciowych. Basia jest przedszkolakiem, ma starszego i młodszego brata, bywa
roztrzepana, ciekawska świata, miewa konflikty ze starszym bratem i bardzo lubi
spędzać czas ze swoją rodziną. Szczególnie, kiedy można głośno krzyczeć i
skakać po kanapie bez upominanie. Tak jest podczas rodzinnego oglądania meczów.
Zapalonym kibicem jest tata, który swoim pociechom tłumaczy skomplikowany świat
piłki nożnej. Miłość ta jest podsycana zbieraniem kart z piłkarzami oraz
treningami. Basia też ma swój album, ale jej nie jest tak piękny jak starszego
brata Janka, przez co chciałaby ciągle oglądać jego kolekcję. Chłopiec jednak
jej nie pozwala, ponieważ boi się, że młodsza siostra może uszkodzić jego
kolekcję. Pewnego dnia ginie mu jedna z kart. Poza pokazaniem dziewczynkom, że
mają takie samo prawo do interesowania się sportem zostaje poruszony ważny
problem przywłaszczania cudzej własności.
Kiedy rodzina ma dość miasta w piątek po pracy tata
wpada na pomysł weekendowej wyprawy do lasu na grzyby. Dyskusji i poznawania
przyrody przy tym sporo. Początkowo nudne i męczące odkrywanie fauny i flory
zmienia się w prawdziwą przygodę obcowania z płochliwymi sarnami, ale tylko z
ambony.
Jednym z wielu tematów jest wizyta Basi w bibliotece.
Zofia Stanecka zaskoczyła nas jednak niezwykłym gościem w bibliotece: znana
pisarka przyjeżdża do biblioteki i przedszkolaki idą na spotkanie z nią. Przy
okazji mogą samodzielnie kupić książkę od pisarki, dostać autograf, dowiedzieć
się interesujących rzeczy o pisaniu książek oraz samodzielnie stworzyć
bohatera, o którym chcieliby napisać książkę. Pisarka uczy dzieci pochylać się
nad własnymi pragnieniami, marzeniami zastanowić się nad tym jakie opowieści chcą
opowiedzieć. Do tego uczą się bardzo ważnej rzeczy od pisarki: każdy artysta
jest godny uwagi i każdego trzeba wysłuchać, ponieważ ich opowieści mogą być
ciekawe oraz inspirujące. Biblioteczna przygoda Basi uczy dzieci, że kontakt z
książkami jest ciekawy oraz pozwala na poznanie innych i siebie.
Poznanie swojej wartości wiąże się też ze
świadomością obowiązków i ograniczeń. Są takie chwile, że nasze pociechy
zaczynają wiedzieć lepiej i chcieć samodzielnie organizować swój czas. Wtedy
zderzają się z koniecznością dostosowania do otoczenia, odkrywają jak bardzo
ich wybory są ograniczone. Tak jest również w przypadku Basi, która chciałaby
zostać w domu, kiedy rodzina planuje wycieczkę do muzeum. Z tego powodu wytyka
rodzicom, że zabierają jej wolność. Do wyjścia nie są w stanie przekonać jej
interesujące eksponaty i tylko przypadkowe wspomnienie posiłku na mieście
sprawia, że marudna dziewczynka nabiera ochoty na niechcianą wyprawę. W czasie
drogi zaczynamy rozumieć niechęć bohaterki: roztopy, plucha, zimno. Basia
jednak bez protestów ubiera się i uczestniczy w wycieczce. Cała wyprawa nawet
zaczyna ją bawić. Odkrywa, że można się ścigać z bratem, chlapać w
śniegowo-błotnej brei. Niestety nie każdemu jej zachowanie się podoba.
Popchnięty w czasie wyścigów brat nie ma ochoty na zabawy, chlapiąca się
beztrosko Basia wywołuje negatywne emocje. Po wejściu do muzeum idzie z mamą do
toalety, gdzie robi wiele bałaganu, a zwiedzając kolejne wystawy śliska się na
posadzce. Liczne upomnienia rodziców dzieci podsumowują: „Nic tylko nakazy i
zakazy”. Tato spokojnie tłumaczy dzieciom, że to nie zakazy, a zasady. Jesteśmy
wolni, ale żyjemy z wśród ludzi i musimy się z nimi liczyć, nie możemy być
hałaśliwi, przeszkadzać, zwracać uwagę na innych, aby wszystkim dobrze się
żyło. Dopiero mądra opowieść taty o królach, tłumaczenie dlaczego każdy musi
zachowywać się tak, aby nie przeszkadzać innym i że nawet król nie może robić
to na co ma ochotę daje dziewczynce do myślenia. Miło spędzony dzień w muzeum
jest prawdziwą lekcją granic własnych wolności i konieczności podejmowania
właściwych wyborów.
Jesienno-zimowe klimaty zahaczają też o świąteczne
przygotowania i ferie. Tata idzie do pracy na dyżur, a mama musi przygotować
wszystko do świąt, posprzątać, pobawić się z dziećmi i popracować. Obowiązków
ma wiele i jest przemęczona, dlatego próbuje włączyć dzieci do przygotowań.
Kiedy już wydaje nam się, że sytuacja w domu została opanowana budzi się Franio
(najmłodszy brat Basi). Mama idzie się nim zająć, a Basia z Jankiem tworzą w
kuchni pobojowisko z… czerwonych buraków. To, ze takie pole dziecięcej
twórczości nie jest niczym, co zachwyca rodziców wie każdy dorosły kochający
ład. Mama po powrocie do kuchni nie jest zadowolona. Jej początkowo ostra
reakcja kończy się porzuceniem obowiązków i stworzeniem z dziećmi ozdób. A
święta? To nie jedzenie jest najważniejsze, ale atmosfera panująca w domu. „Nie
wolno krzyczeć przed świętami” i „Przed świętami nie powinno być nerwowo” to
zdania, które każdy z nas powinien pamiętać w czasie przygotowań, dbania o
idealny wystrój i wspaniałą zawartość stołu. Po zakończeniu zabawy wszyscy
smacznie śpią. Mama pracując zasypia na kanapie w salonie, a tata wraca do
domu, który wygląda jakby przeszło przez niego tornado i rozrzuciło dookoła
pełno zwierzaków.
Na ferie Basia wyjeżdża wraz z rodzicami i braćmi w
góry, gdzie ma nauczyć się jeździć na nartach. Pełen zapału tata okaże się
zmęczony, mama zajęta młodszym bratem. Początkowy zapał wszystkim słabnie.
Zwłaszcza, że nauka jazdy na nartach Basi idzie dość opornie. Na szczęście do
akcji wkracza wujek i dzięki temu Basia nie tylko szybko się uczy nowej
umiejętności.
Solidna oprawa, estetyczna szata graficzna, prosty
żywy język – wszystko to sprawia, że młodzi czytelnicy bardzo chętnie sięgają
po kolejne książki Zofii Staneckiej. Wielkim plusem prozy pisarki jest
zachęcanie dzieci do przemyśleń oraz dyskusji. Każda przygoda kryje przesłanie.
Książkę polecam przedszkolakom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz