Dziś opowiem Wam bajkę o egoizmie.
Wśród rodziców dzieci niepełnosprawnych bardzo trudno o egoizm.Zdarzają się takie zachowania, ale zwykle ludzie starają się wymieniać informacjami, wspierać słownie, pomagają w zbieraniu różnych rzeczy (puszek, nakrętek, makulatury) oraz wymieniają się ubraniami, zabawkami i informacjami dotyczącymi rehabilitacji. Jeśli żyje się w takiej społeczności życie jest bardzo proste: ten ma to, tamten tamto, tamtemu się poda coś tam i jakoś się toczy, klei wszystkie dziury, których państwo nie jest w stanie zakleić i które państwo często tworzy.
Jest taki przepis mówiący, że osoby, które straciły pełnosprawność po 18 roku życia i nie mają odpowiedniej ilości lat przepracowanych nic nie dostają: ani świadczenia, ani renty, ani pomocy z MOPSu czy czegokolwiek innego. Żyją wykluczeniu i starają się tę dziurę w postaci środków do życia łatać wszelkimi sposobami. Podejmują różnego rodzaju prace za bardzo niskie wynagrodzenie, którego większość przeznaczają na dojazdy, zakładają subkonta na fundacjach, aby bliscy mogli ich wesprzeć 1% z podatku, zbierają wszystko, co da się sprzedać.
W okolicach Góry mieszka kilka takich osób, które mogą liczyć tylko i wyłącznie na własną pomysłowość oraz wsparcie znajomych i rodziny. Inaczej dawno zmarliby z głodu, bo taki mamy system. Sieć wsparcia wśród tych, których znają i poznają pozwala im przetrwać.
Jednym z wielu jest niepełnosprawny ruchowo chłopak pracujący za najniższą krajową i cieszący się, że od niedawna ma pracę. Sam dochód jest tak mały, że sporą część traci na dojazd do pracy i na rehabilitację, dlatego zbiera makulaturę: bierze bele papieru w marketach, które na to pozwalają. Jeśli jemu samemu się nie udaje trafić na belę to prosi znajomych, aby odciągnęli mu gdzieś na bok (ukryli) i poczekali, aż dojedzie.
Dziś spaceruję, trafiłam na belę papieru, zadzwoniłam, że jest, odciągnęłam chłopakowi tak, aby nie była widoczna dla przejeżdżających i czekam. Podjechała pod market pewna pani M. ze Starej Góry, dowiedziała się, że bela była i czekała, czekała, a później zaczęła szukać poza otoczeniem marketu i znalazła odstawioną przeze mnie belę papieru. Co zrobiła? Mimo moich tłumaczeń, że jest to bela dla chłopaka, który zbiera pieniądze na rehabilitację zabrała belę,, bo ona musi sobie tym w piecu napalić. Jeszcze ciekawsza rzecz: w ubiegłym tygodniu wyrwała belę papieru starszemu panu, który faktycznie jest biedny i który, jeśli nie podpali sobie w domu papierem to siedzi w zimnie... Żeby była biedna to ja bym ją zrozumiała i powiedziałabym, że temu biednemu chłopakowi zabiera spod nosa, bo inaczej będzie siedziała w zimnie. Ale nie. Do biednych ona nie należy. Należy do osób, które nie widzą świata poza czubkiem własnego nosa, które są w stanie powiedzieć: "Rehabilitacja nic nie daje, więc szkoda, żeby się wysilać". Rehabilitacja daje wiele, bo chłopak po wypadku leżał, a dziś chodzi o kuli i walczy o lepszą sprawność. Ma grono znajomych, którzy mu bardzo kibicują i cieszą się każdym jego postępem.
W obliczu takiego chamstwa i egoizmu jaki okazała owa pani pomyślałam, że mam bardzo wiele szczęścia, że trafiłam na bardzo wiele osób życzliwych, że świat, w którym jednak takie zwierzęce zachowania nie są normą jest piękny. Pomyślałam sobie, że to dobrze, że tylko taka jedna osoba się trafiła, bo gdybyśmy wszyscy sobie skakali do gardła to niepełnosprawni nie mieliby szans na przeżycie. #opowiemwambajkę #egoizm #niepełnosprawność #terapia
Wśród rodziców dzieci niepełnosprawnych bardzo trudno o egoizm.Zdarzają się takie zachowania, ale zwykle ludzie starają się wymieniać informacjami, wspierać słownie, pomagają w zbieraniu różnych rzeczy (puszek, nakrętek, makulatury) oraz wymieniają się ubraniami, zabawkami i informacjami dotyczącymi rehabilitacji. Jeśli żyje się w takiej społeczności życie jest bardzo proste: ten ma to, tamten tamto, tamtemu się poda coś tam i jakoś się toczy, klei wszystkie dziury, których państwo nie jest w stanie zakleić i które państwo często tworzy.
Jest taki przepis mówiący, że osoby, które straciły pełnosprawność po 18 roku życia i nie mają odpowiedniej ilości lat przepracowanych nic nie dostają: ani świadczenia, ani renty, ani pomocy z MOPSu czy czegokolwiek innego. Żyją wykluczeniu i starają się tę dziurę w postaci środków do życia łatać wszelkimi sposobami. Podejmują różnego rodzaju prace za bardzo niskie wynagrodzenie, którego większość przeznaczają na dojazdy, zakładają subkonta na fundacjach, aby bliscy mogli ich wesprzeć 1% z podatku, zbierają wszystko, co da się sprzedać.
W okolicach Góry mieszka kilka takich osób, które mogą liczyć tylko i wyłącznie na własną pomysłowość oraz wsparcie znajomych i rodziny. Inaczej dawno zmarliby z głodu, bo taki mamy system. Sieć wsparcia wśród tych, których znają i poznają pozwala im przetrwać.
Jednym z wielu jest niepełnosprawny ruchowo chłopak pracujący za najniższą krajową i cieszący się, że od niedawna ma pracę. Sam dochód jest tak mały, że sporą część traci na dojazd do pracy i na rehabilitację, dlatego zbiera makulaturę: bierze bele papieru w marketach, które na to pozwalają. Jeśli jemu samemu się nie udaje trafić na belę to prosi znajomych, aby odciągnęli mu gdzieś na bok (ukryli) i poczekali, aż dojedzie.
Dziś spaceruję, trafiłam na belę papieru, zadzwoniłam, że jest, odciągnęłam chłopakowi tak, aby nie była widoczna dla przejeżdżających i czekam. Podjechała pod market pewna pani M. ze Starej Góry, dowiedziała się, że bela była i czekała, czekała, a później zaczęła szukać poza otoczeniem marketu i znalazła odstawioną przeze mnie belę papieru. Co zrobiła? Mimo moich tłumaczeń, że jest to bela dla chłopaka, który zbiera pieniądze na rehabilitację zabrała belę,, bo ona musi sobie tym w piecu napalić. Jeszcze ciekawsza rzecz: w ubiegłym tygodniu wyrwała belę papieru starszemu panu, który faktycznie jest biedny i który, jeśli nie podpali sobie w domu papierem to siedzi w zimnie... Żeby była biedna to ja bym ją zrozumiała i powiedziałabym, że temu biednemu chłopakowi zabiera spod nosa, bo inaczej będzie siedziała w zimnie. Ale nie. Do biednych ona nie należy. Należy do osób, które nie widzą świata poza czubkiem własnego nosa, które są w stanie powiedzieć: "Rehabilitacja nic nie daje, więc szkoda, żeby się wysilać". Rehabilitacja daje wiele, bo chłopak po wypadku leżał, a dziś chodzi o kuli i walczy o lepszą sprawność. Ma grono znajomych, którzy mu bardzo kibicują i cieszą się każdym jego postępem.
W obliczu takiego chamstwa i egoizmu jaki okazała owa pani pomyślałam, że mam bardzo wiele szczęścia, że trafiłam na bardzo wiele osób życzliwych, że świat, w którym jednak takie zwierzęce zachowania nie są normą jest piękny. Pomyślałam sobie, że to dobrze, że tylko taka jedna osoba się trafiła, bo gdybyśmy wszyscy sobie skakali do gardła to niepełnosprawni nie mieliby szans na przeżycie. #opowiemwambajkę #egoizm #niepełnosprawność #terapia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz