Etykiety

piątek, 5 lutego 2021

Gra „Fabryka języka”


„Fabryka języka” – tytuł gry bardzo mnie zmylił, więc troszeczkę przeleżała zafoliowana. Ostatnio jednak córka poszukiwała dodatkowych rozrywek i stwierdziłam, że skoro chodzi do szkoły to warto sięgnąć po gry z językiem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że wcale nie trzeba nic mówić! Za to trzeba gimnastykować język. To sprawiło, że troszeczkę o grze poszperałam i dowiedziałam się, że została zaprojektowana przez logopedkę, Małgorzatę Korbiel, która na co dzień pracuje z dziećmi, dlatego doskonale zna potrzeby najmłodszych i wie w jaki sposób prawidłowo stymulować aparat mowy. A gra ma zachęcić dzieci do gimnastyki buzi.
Gra skierowana jest do dzieci od 6 roku życia (czyli z tak dużym opóźnieniem nie jest, a jeśli spojrzymy na wiek rozwoju to u nas idealny czas, aby grać). W rozgrywce może brać udział od 2 do 4 graczy, a czas jednej sesji to od 20 do 40 minut. ”Fabryka języka” jest produktem polskim i ukazała się nakładem wydawnictwa Zielona Sowa.

Zasady gry są bardzo proste! Nam właśnie na takich prostych, dedykowanych dla przedszkolaków, planszówkach zależy. Nie lubimy skomplikowanych zasad, ponieważ Ola łatwo wtedy się zniechęca. Im więcej skomplikowanych czynności tym trudniej zapamiętać ich kolejność. A tu prosto, krótko i ciekawie. Zadaniem każdego uczestnika jest zbudowanie swojego własnego robota, ale żeby zdobyć poszczególny element owego stwora trzeba się nieźle nagimnastykować i jest to gimnastyka buzi i języka. Gracze mają do dyspozycji 50 kart z zadaniami do wykonania. Dzięki nim mogą poruszać się po planszy, wybierać elementy robotów z linii produkcyjnej (ręka, noga, głowa, tułów), przeszukiwać kosz z odpadami, a nawet wykradać innemu uczestnikowi fragmenty jego robota utrudniając pracę przeciwników i przedłużając grę. 

W kartonowym, solidnym pudełku znajdziecie cztery roboty-pionki z robotami, planszę, 50 dwustronnych kart z elementami robotów i poleceniami (czyli ćwiczeniami) oraz instrukcję. Zawiera ona cel gry, przygotowanie, przebieg i zakończenie. Wygrywa gracz, który jako pierwszy złoży kompletny model robota. Oprócz tej rozgrywki autorka daje także trzy inne, proste możliwości na więcej zabaw, więc to od Was zależy na którą opcję wybierzecie. My zaczęłyśmy zabawę od ułożenia robotów, czyli potraktowałyśmy karty jak puzzle i kiedy już córka oswoiła się z tym, co układamy zaczęłyśmy grać. W czasie rozgrywek miałyśmy sporo okazji do ćwiczenia buzi, robienia min i dużo śmiechu (zwłaszcza, że te miny kontrolowałyśmy w lustrze). Okazało się, że wykręcanie języka na różne strony albo powtarzanie w kółko tych samych głosek może być bardzo interesujące, bo jest kolejnym etapem gry, w której uczestnicy są pracownikami fabryki, w której ćwicząc język budują robota. 

Grę rozpoczynamy od ustawienia pionków w dowolnym miejscu na planszy, ponieważ nie ma wielkiego znaczenia, bo w fabryce pracuje się cały czas. Pola na planszy mają pięć kolorów, do których przypisane są inne czynności do wykonania, czyli ciągle coś się dziele, elementy wędrują, a my musimy wykonać sporo ćwiczeń. Trzy trafiają na linię produkcyjną. Połowa pozostałych kart trafia na planszę, drugą trzeba położyć obok niej. Na kartach znajdują się zadania do wykonania i części robota, którego będziemy budować. Zadania są bardzo różnorodne, ale wszystkie mają jeden cel: Usprawnienie aparatu mowy.  Gracze wykonują zadania, przesuwają pionki po planszy i zdobywają kolejne elementy swojego robota, którego możemy tworzyć na różne sposoby: z pasujących do siebie części lub puścić wodze fantazji. Druga opcja pozwala szybciej zakończyć grę oraz uzyskać zaskakującego robota. Zdecydowanie polecam!
Zapraszam na stronę wydawcy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz