Etykiety

piątek, 26 lutego 2021

Rafał Witek "Ja, Majka"


Czasami słuchamy dzieci, ale nie chcemy ich słyszeć, przypisujemy im rozkapryszenie, złe intencje zamiast wsłuchać się w to, co mają nam do powiedzenia, aby pomóc im nim będzie za późno. Czasami niewiele trzeba, aby młody człowiek pod wpływem impulsu zrobił coś, co nam wydaje się lekkomyślne oraz niebezpieczne. Zapominamy, że dzieci często nie myślą w tych kategoriach, że uciekając nie szukają przygody tylko chcą wytchnienia od codzienności, uwolnienia od istniejącej sytuacji, a ich czyn jest krzykiem desperacji. I tak jest właśnie w przypadku Majki i Dawida. Każde z nich ma inny motyw, każde szuka czegoś innego w przygodzie zwanej „samodzielnością”. Łączy ich to, że mają dość domu.
Majka to tak naprawdę Nikola Skibicka spędzająca z kolonijną grupą wakacje nad morzem. Nie jest to wyjazd jej marzeń. Ona – nastolatka – pojechała razem z maluchami na darmowy obóz razem z maluchami, czyli uczniami nauczania początkowego. Na szczęście nie jest jedyną osobą w swojej grupie wiekowej. Wakacje spędza dość przeciętnie, ponieważ nastolatki nie ekscytują się tak morskimi atrakcjami. Do tego nie mogą wchodzić do morza, kiedy chcą tylko wtedy, gdy ratownik pozwoli na to kolejnej grupce. Do tego dochodzą psotni chłopcy oblewający znienacka zimną wodą. Z czego tu się cieszyć? Chyba tylko z tego, że jest się daleko od domu, ma się większy spokój, większą przestrzeń, więcej prywatności? Pomyślicie sobie: Jak to możliwe, że ktoś ma zapewnioną większą intymność niż we własnym domu? Wszystko przez to, że dziewczyna razem z bliskimi mieszka w kawalerce. Mała przestrzeń, małe dziecko i obcy facet to nie jest wymarzone otoczenie dla dorastającej panienki. Niby ma swój skrawek na tapczanie za szafą, ale i tak ciągle jest osaczona bliskością, kąśliwymi uwagami, poklepywaniem. Dopiero z perspektywy wakacyjnego wyjazdu dostrzega jak bardzo ma dość całej sytuacji i niewiele myśląc wprowadza plan w życie. Ku jej zaskoczeniu idzie jej niesamowicie łatwo. Do tego drugiego dnia dołącza do niej Dawid, który ma całkowicie inną sytuacje w domu niż ona: jest jedynakiem z dużym kieszonkowym, dużą dawką samotności oraz dokładnie zapełnionym grafikiem. Mimo przynależności do różnych światów, odmiennych motywacji dzieciaki nawiązują silną więź, uczą się wiele od siebie, a przede wszystkim pozwalają sobie na cieszenie się chwilą, oderwanie od ocen otoczenia.
Ucieczka to też pewnego rodzaju nauka dla rodziców. Bardzo bolesna, bardzo angażująca, ale sprawiająca, że będą mogli przemyśleć swoją postawę, oczekiwania, zachowania oraz priorytety. Dziecięce emocje i potrzeby są tu ważne. Do tego widzimy jak wielkie znaczenie ma to, kogo bohaterzy spotykają po drodze, jak niesamowicie ważna jest empatia, umiejętność dostrzegania problemów i wyciągania dłoni do dzieci oraz młodzieży, aby w czasie ich czynów będących wyrazem desperacji nie stało się im nic złego.
Rafał Witek z wprawą snuje subtelną opowieść o wrażliwych nastolatkach, których życie nie jest takie jak by sobie wymarzyli. Autor delikatnie podsuwa problem choroby, skupienia się na potrzebach młodszego dziecka, przemocy, molestowania, ale też stawiania za wysoko poprzeczki, wygórowanych oczekiwań, nakręcania dziecka na wyścig szczurów, zamiast rozwijania pasji, a to sprawia, że zarówno czująca się zaniedbaną Nikola, jak i Dawid nie mają za bardzo sprecyzowanych pasji. Widzimy też jak bardzo „wychuchane” wzorowe dziecko w czasie ucieczki ma mniej kreatywne podejście do zdobywania pieniędzy, bo nie wie, w jaki sposób mogłoby zarobić. Majka pokazuje nam jak czasami proste umiejętności pomagają przetrwać, jak twórcze podejście, korzystanie ze swoich talentów pomaga przeżyć. Ucieczka to też nauka asertywności i możliwość bycia usłyszaną i przede wszystkim wysłuchaną, aby jej życie mogło wyglądać inaczej. Dla rodziców jest to lektura pouczająca, pokazująca, że trzeba słuchać to, co nasze pociechy mają nam do powiedzenia, bo czasami może być za późno na pomoc, że nakaz milczenia, mówienie, że dziecko robi coś złośliwie oraz kary nie załatwiają sprawy, bo nad wyzwaniami trzeba przysiąść, z emocjami popracować, z naruszaniem sfery intymności powalczyć. A przede wszystkim zawsze trzeba pokazywać, że głos naszych dzieci jest dla nas ważny.
„Ja, Majka” to pozornie lekka, wakacyjna lektura, ale poruszająca niesamowicie ważne i poważne, dlatego uważam, że powinna po nią sięgnąć zarówno młodzież, jak i jej rodzice, nauczyciele, aby uświadomić sobie jak niesamowicie ważne jest wsłuchanie się w potrzeby dziecka.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz