Etykiety

niedziela, 7 sierpnia 2022

Jolanta Bartoś "Śpij, dziecinko, śpij..."


Świetna praca, ślub, ciąża, a do tego kupno wymarzonego mieszkania w krotoszyńskiej kamienicy mieszczącej się w samym centrum miasta, tuż obok kościoła, słynnej cukierni z nieziemsko pysznym serniczkiem wiedeńskim (kto będzie w okolicy temu z czystym sercem polecam), muzeum, uroczym Małym Rynkiem, wyjętym z ruchu pl. Jana Pawła II i Rynkiem, a także pięknym parkiem. Niby miasto, a klimat sielski i przez to Natalia Rogowska właśnie tu zamierza osiąść i stworzyć „dom rodzinny”, dla swoich dzieci. Duże, a wręcz bardzo duże, pięknie odnowione mieszkanie będące przeciwieństwem lokum w budynku z wielkiej płyty ma być idealnym miejscem do wychowania dziecka, a dla młodego małżeństwa świetnym azylem po całym dniu pracy w dużym mieście, bo oboje pracują w Poznaniu. Marek, jej mąż, oczywiście nie jest zachwycony wizją codziennych dojazdów do pracy, ale czegóż to się nie robi dla żony. Poza tym czasami dojechać do dużego miasta łatwiej niż przebić się przez nie z jednego końca na drugi.

Już pierwszej nocy bohaterka słyszy dziwne odgłosy. Płacz dziecka budzi ją i wywołuje niepokój. Ku jej zaskoczeniu tylko ona go słyszy. Jakby dziwnych rzeczy było mało to odkrywa, że w kamienicy już od bardzo dawna nie ma małych dzieci. Widzimy też, że starsza sąsiadka chce jej zdradzić jakąś tajemnicę związaną z budynkiem, ale mąż ją powstrzymuje. Do tego dookoła Natalii zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kobieta w gabinecie zaczyna widzieć inną izbę, taką sprzed stu lub więcej lat. Pojawia się niej dziwna kobieta upychająca zwłoki dzieci w skrzyneczce. Natalia jest przekonana, że w tym mieszkaniu stało się coś złego i wie, że musi odkryć tajemnicę z przeszłości, pozbyć się zła, aby uchronić własne dziecko. Marek należy do twardo stąpających po ziemi ludzi i nie chce wierzyć w brednie żony. Uważa, że jest przewrażliwiona. Do tego ich relacja zaczynają się psuć. Doprowadza do tego, że Natalia coraz mniej dzieli się z nim własnymi przeżyciami. Mężczyzna coraz częściej nocuje u rodziców zostawiając ją z jej doświadczeniami. Jakby tego było mało umiera teściowa, która pokuła się kolcami róży rosnącej przed kamienicą. Jaką tajemnicę skrywa kamienica? Jakie zło czeka na ciężarną bohaterkę? Czy uda jej się uchronić dziecko?
Fabuła jest prosta, ale wciągająca. Jolanta Bartoś wykorzystała motyw zjawisk paranormalnych oraz nakładających się na nie działań ludzi. Szybko okazuje się, że nie tylko z duchami przyjdzie bohaterce się zmierzyć. Będzie musiała być bardzo czujna, bo zło może kryć się wszędzie, a wrogów i przyjaciół nie tak łatwo rozpoznać. Zwłaszcza, że sprytnie skrywają się za maskami pozwalającymi na odgrywanie ról opiekuńczych.
Dużym plusem są tu krótkie rozdziały urywające się w chwili narastającego napięcia, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Akcja toczy się bardzo dynamicznie, problemy napiętrzają się, ale też stopniowo wychodzą na jaw kolejne ciekawostki. Do tego mamy tu wiele smaczków pozwalających wczuć się w klimat miasta, poznać osoby i miejsca, które naprawdę istnieją (sama wiele z nich pamiętam).
W „Śpij, dziecinko, śpij…” mamy połączenie horroru z powieścią psychologiczną, kryminalną i obyczajową. Z jednej strony jest tu walka z duchem, a z drugiej przygotowania do przyjścia na świat potomka, pokazanie relacji rodzinnych, stanu ducha oraz zagrożeń, jakie czekają na bohaterkę ze strony ludzi. Akcja toczy się wokół  prowadzonego przez Natalię śledztwa, wciągania w nie różnorodnych ludzi, którzy mogą pomóc jej w rozwiązaniu zagadki z przeszłości. Mamy tu paranoidalny klimat. Budowane napięcie jest tu dobre, ale nie przesadzone. Można powiedzieć, że horror w lekkiej wersji: jest napięcie, ale bez przesady, są sceny grozy, ale bez przesady, jest wrażenia zagrożenia i przez to mi się podoba. Nie cierpię przesadzonego osaczania złem bohaterów. Autorka przemyca też wiele ciekawostek o mieście, pokazuje jak wygląda w nim proces sukcesji funkcjonalnej po wyparciu sklepików do galerii handlowych. Mamy tu dość dużą dawkę historii, tego kto mieszkał w mieście, ale niestety w brzydkim, pachnącym antysemityzmem kontekście, bo w głowie czytelnika może pozostać informacja, że zbrodniarka była żydówką (taka sugestia się pojawia).
Jolanta Bartoś w powieści wykorzystała też bardzo ważne zagadnienie: zagrożenia ze strony bliskich. O ile zjawa jest tu czynnikiem jasnym i zrozumiałym dla większości to bardzo dużo ludzi nie zdaje sobie sprawy jak dużo ofiar ginie z rąk bliskich. Tu mamy pięknie pokazane to zagrożenie. Bohaterka jest postacią silną potrafiącą przeciwstawić się manipulacji. Widać, że nowa sytuacja jest dla niej zbyt gwałtownym zaskoczeniem. W relacji nie było efektu gotowania żaby, przez co zachowanie można przypisać wpływowi sił nadprzyrodzonych. Samo zakończenie zaskakujące i można przypuszczać, że zapowiada dalszy ciąg przygód.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz