Agata Widzowska, Psierociniec.
W poszukiwaniu straconego węchu, il. Nika Jaworska-Duchlińska, Warszawa „Wilga”
2018
Utrata węchu jest jedną z najprzykrzejszych rzeczy,
jaka może spotkać każdego z nas. Od niego zależy to, czy czujemy smak potraw,
właściwie reagujemy na otoczenie. Brak sygnałów zapachowych może sprawić, że
będziemy pachnieć nieświeżo i nie będziemy tego czuć, przez co nie zadbamy o
właściwą higienę. Jeszcze poważniejsze konsekwencje taka strata ma dla psa, którego
życie toczy się wokół zapachów. Bez sprawnego nosa nie może wyczuć smakołyków, rozpoznać
terenu, a nawet prawidłowo odczytać intencję innych psów, a przez to nie wie,
kiedy powinien być przyjazny, a kiedy agresywny. Tak było właśnie w przypadku
Budzeła, który z powodu braku węchu stracił dom, a dla psa utrata rodziny jest
tak samo zła, jak brak umiejętności rozpoznawania zapachów.
Zacznijmy jednak opowieść od początku. Razem z
rodziną mieszkały dwa psy: Budzeł i Śpiocheł. Pierwszy był okrąglutki, kudłaty
i ciągle odpoczywał. Śpiocheł natomiast jest całkowitym przeciwieństwem swojego
kompana: chudy, długi, a do tego bardzo żywotny i przez ten swój nadmiar energii
ciągle psoci w domu, budzi się pierwszy, jest mistrzem w tropieniu kretów i
kotów. Wszystko jednak do dniach, kiedy Śpiocheł budzi się jako pierwszy. Wcale
nie wstaje on bardzo wcześnie. To Budzeł z jakiś niewyjaśnionych powodów
jeszcze śpi i dobudzić go nie można. Szybko okazuje się, że sama senność to nie
jedyny problem czworonoga. Najważniejszym jest brak umiejętności rozpoznawania
zapachów: nie czuje smakołyków w misce, nie wie, gdzie jest kret przekopujący
ogródek, nie dostrzega znajomego kota, który kpi z niego, a przez to nie może
dogonić złośliwego futrzaka. Budzeł jest zrozpaczony. Podejrzewa, że swój węch
mógł zgubić na spacerze, kiedy ganiał za zającem. Z tego powodu wyrusza na
poszukiwania. Nie są one jednak łatwe, ponieważ pies bez węchu nie może nic wyczuć,
więc jak ma znaleźć coś, co jest niewidoczne i czego nie da się opisać?
Po drodze poznaje różnorodnych przyjaciół, wśród
których nie zabraknie niedźwiadka, bobry, ludzi i inne psy. Będzie szukał węchu
w lesie, w wodzie i w chmurach. Nigdzie go jednak nie może znaleźć. Jednym z
etapów poszukiwań będzie Psierociniec, czyli bardzo nietypowe schronisko dla
psów: nie dość, że piękne to jeszcze wszyscy są w nim mili, a jedzenia też nie brakuje.
Ponad to koty bawią się tu z psami. Wydaje się, że to miejsce jest rajem.
Budzeł jednak tęskni do domu i opowie o tym psu poecie, bohaterowi pierwszego
tomu „Psierocińca”. Nim jednak rodzina dotrze do schroniska, aby go zabrać do
domu niecierpliwy Budzeł ucieka, by ruszyć w dalszą drogę… Czy uda mu się
odzyskać dom i węch musicie przekonać się sami.
Agata Widzowska po raz kolejny serwuje swoim młodym
czytelnikom interesującą przygodę o zwierzętach. W każdej jej książce proste
historie pomagają przekazać ważne tematy.
Jestem miłośniczką książek Agaty Widzowskiej. We
wszystkich możemy odnaleźć dojrzałe podejście do naszego otoczenia, traktowania
istot słabszych i bezbronnych z empatię, szukania dla nich najlepszych
rozwiązań, ale też i dbanie o własne potrzeby duchowe. Tak właśnie jest w
"Psierocińcu" oraz „Psierocińcu. W poszukiwaniu straconego węchu”, pouczającym
nas, że wiele problemów można rozwiązać bez ruszania w świat, ponieważ zależą
od naszego nastawienia.
"Pierocieniec" to książki o bardzo ładnej
szacie graficznej i stworzone do młodszych czytelników niż odbiorcy
wcześniejszych książek autorki. Dzieci znajdą w niej piękne ilustracje psów w
otoczce przyciągających oko barw. Lekturę tę polecam wszystkim przedszkolakom
oraz uczniom nauczania początkowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz