Etykiety

środa, 4 kwietnia 2018

Margit Garajszki "Bartók i drewniany książę" il. Simon Matrka

Margit Garajszki, Bartók i drewniany książę, il. Simon Matrka, tł. Anna Butrym, Wrocław “Książkowe Klimaty” 2016
Drewniana kukiełka wykonana przez bystrzyckiego leśniczego towarzyszyła Beli Bartókowi całe życie. Dumnie nazwana „drewnianym księciem” obrażała się, kiedy ktoś mylił ją z pajacykiem wystruganym przez włoskiego stolarza, Dżepetto, bo wiadomo, że Pinokio nie należał do najprawdomówniejszych. Można wręcz powiedzieć, że mylenie z tym baśniowym bohaterem było dla drewnianego księcia jak oszczerstwo. Nie chciał też być mylony z jakąkolwiek inną zabawką, ponieważ miał bardzo poważną rolę: chronić swojego przyjaciela, a był nim niezwykły węgierski pianista i kompozytor, a do tego profesor w Akademii Muzycznej w Budapeszcie.
Cała historia zaczyna się od zmaga kukiełki z ważną misją spisania życiorysu słynnego muzyka, bo któż jak nie on znał go najlepiej? Jednak upływ czasu i problemy z pamięcią skłaniają drewnianego księcia do wcielenia się w rolę detektywa ustalającego okoliczności przyjścia na świat oraz wczesne dzieciństwa, a następnie liczne przeprowadzki, którym towarzyszył. Zawsze towarzyszył mu drewniany książę asystujący w czasie gry na fortepianie. Chłopiec tak bardzo kochał muzykę, że dobrowolnie spędzał dwie godziny dziennie na ćwiczeniach. Do tego nie zaniedbywał nauki. Był tak pilnym uczniem, że nie tylko zyskał możliwość nauki za darmo, ale i dostawał stypendium odciążające budżet matki, która wychowywała go i jego siostrę samodzielnie. Innym rodzajem wsparcia była pomoc krewnych: przygarnięcie pod dach, wypełnianie obowiązków domowych przez ciotkę, aby mama mogła pracować jako nauczycielka.
Niełatwe życie żyjącego na przełomie XIX i XX wieku kompozytora pokazano w bajkowej oprawie, w której snująca opowieść kukiełka stara się nie mówić o sobie (nie zawsze jej to wychodzi) oraz pokazać realia, w jakich kształcili się wówczas chłopcy. W całej opowieści nie zabraknie też wielu elementów baśniowych: od postaci Pinokia począwszy, a na kapitanie Haku skończywszy. Do tego drewniany książę, jak na prawdziwego zdobywcę przystało zakradnie się również do szkoły, gdzie będzie poszukiwał zaginionego skarbu przywiezionego przez księżniczkę Małgorzatę do Pożonia. Poszukiwaniom sprzyjało to, że dawny klasztor, w którym skryła się niewiasta z towarzyszkami teraz był szkołą Beli Bartóka.
Po wielu latach pilnej nauki drzwi wyższych uczelni stały przed pianistą otworem. Za sprawą rady przyjaciela wybrał mało popularny Budapeszt, z którego mama dostawała listy i mogła opowiadać drewnianemu księciu o postępach syna. Kukiełka była dla chłopaka tak ważna, że stała się bohaterem jednego z utworów kompozytora.
Całość napisana z perspektywy kukiełki, która wszędzie wietrzy spisek i tym sposobem podejrzewa wszystkich o złe zamiary. Jest nieufny wobec przyjaciela Bartóka i hrabiego Zichy grającego jedną ręką, przez co przypominał pirata. Do tego nieco zabobonny i bojący się duchów zamurowanych w szkolnych murach, co utrudniało mu poszukiwaniach skarbów. Można domyślać się, że wiele tych lęków było wątpliwościami samego muzyka, który był nieśmiały oraz chorowity, inne są wytworem lokalnych plotek i legend.
Niedługie rozdziały, interesujący sposób prowadzenia narracji uzupełnia szata graficzna: solidna okładka, bardzo dobrze zszyte strony oraz ilustracje pomagające przybliżyć treść książki. Dzięki pokazaniu świata z perspektywy drewnianej zabawki cała opowieść zyskuje wymiar baśniowy, a ponad to przemyca wiele ciekawych informacji z życia Beli Bartóka.
Książkę polecam przedszkolakom oraz uczniom nauczania początkowego. Będzie ona doskonałym wstępem do edukacji muzycznej oraz pozwoli przemycić interesujące informacje o Węgrzech, dawnym nauczaniu, sposobach radzenia sobie z biedą, szkolnictwie. Młodzi czytelnicy odkryją jak bardzo różniły się ówczesne i dzisiejsze szkoły.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz