Etykiety

czwartek, 14 listopada 2024

Ann Freistat "Dom masek"

 

Są takie miejsca, których oglądanie wywołuje w nas ciarki. Wchodząc do nich czujemy się niepewnie. Poczucie zagrożenia potęguje się z każdym krokiem, a sama myśl o przebywaniu w nich dłużej budzi lęk. Do takiego domu trafia bohaterka książki Ann Fraistat "Dom masek", której okładka oczarowuje i zdecydowanie przykuwa uwagę pięknem połączonym, czymś niepokojącym. Na ślicznych różach zobaczymy różnego rodzaju owady. To one odegrają ważna rolę w powieści.
Od pierwszych stron wiemy, że będzie to mroczna opowieść. Nastoletnia Libby po nieudanej próbie samobójczej  razem z mamą i siostrą przeprowadza się do wiktoriańskiego domu po dziadkach. Przez lata budynek stał pusty i z tego powodu jest bardzo zaniedbany. Zaniedbany budynek ma pomóc w rozpoczęciu nowego życia w środowisku innym niż to, które przyczyniło się do próby samobójczej bohaterki. W kontakcie z zaniedbanym domem zamiast radości mamy przerażenie. Aurę zagrożenia potęgują zabite okna i nietypowy wystrój, czyli pojawiające się na tapetach owady, które także buszują po całym domu. Stada wędrujących karaluchów, latających motyli wywołują niepokój. Do tego budynek porastają nietypowe, niebieskie róże. Młoda bohaterka bardzo szybko doświadcza dziwnych zjawisk, odkrywa mroczną przeszłość domu, w którym w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęli ludzie. W tle pojawiają się opowieści o seansach spirytystycznych i tajemniczych maskach, po które sięgają też nowi mieszkańcy.
"Dom masek" to wciągająca i mroczna opowieść o czyhającym na mieszkańców złu. Z każdą stroną napięcie rośnie. Potęguje je pierwszoosobowa narracja, opowieść Libby o emocjach, wrażeniach, kolejnych odkryciach i własnych wątpliwościach. Mierzenie się z tajemniczą siłą, która podstępnie osacza i uzależnia jest świetnym pokazaniem działaniem mechanizmów zła. Podsuwanie historii związanej z fascynacją ludzi wywoływaniem duchów, ich wpływu na losy żyjących potęguje poczucie zagrożenia.
Ann Fraistat świetnie buduje napięcie, stopniuje je. Od pierwszej strony tworzy mroczne otoczenie wywołujące lęk. Z każdą stroną to napięcie narasta. Nawet, jeśli przez moment wydaje nam się, że przeszłość nie ma znaczenia odczucia Libby sprawiają, że czytelnik pozostaje czujny. Zwłaszcza, że bohaterki doświadczają wielu nieprawdopodobnych doświadczeń, a dom wydaje się żyć własnym życiem, ma w sobie ukryte przejścia, siłę pozwalającą na otwieranie drzwi i nasyłanie na mieszkańców stad insektów, których nie mogły wybić ekipy od dezynsekcji. Każdy element wystroju niepokoi. Szczególnie niemiłe skojarzenia wywołują zjawiskowe witraże w oknach. Znajdujące się na nich owady mające homoidalne kształty z przyczepionymi na haczykach maskami pobudzają wyobraźnię. Uzyskiwane przez nosicieli masek moce wywołują niepokój. Mamy tu spora huśtawkę emocji.
"Dom masek” to klimatyczny horror, którego akcja dzieje się w XIX wiecznym otoczeniu oraz podsuwający pobudzających wyobraźnię opowieści o seansach spirytystycznych.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz