Science Fiction, czyli fantastyka naukowa to jeden z moich ulubionych gatunków zarówno literackich, jak i filmowych, ponieważ pozwala na popuszczenie wodzy fantazji i pokazanie jak może wyglądać świat w przyszłości lub w przypadku kontaktów z obcą cywilizacją. Każdy element jest tu logicznie wyjaśniony. Nie ma magii, a bohaterzy mierzą się z realnymi problemami wynikającymi z lepiej rozwiniętą technologią. Im dalej w przyszłość tym większe pole do popisu i niestety wielu pisarzy z tego nie korzysta. Mam wrażenie, że występuje u nich pewnego rodzaju strach, że jeśli umieszczą akcję zbyt blisko teraźniejszości to będzie za mało atrakcyjna, więc przenoszą ją pół wieku do przyszłości, ale zostawiają znane nam realia technologiczne. I to niestety nie czyni tych książek i filmów atrakcyjnymi. Zwłaszcza, kiedy widz i czytelnik pamięta jak wiele potrafi zmienić się w ciągu kilku dekad. Dużo bardziej atrakcyjne jest dla mnie pokazanie zderzenia cywilizacji, czyli bazowanie na codzienności i w jej kontekście opisanie zachowań ludzi mających kontakt z najeźdźcą z kosmosu. To pozwala na wejście w obręb socjologii, psychologii i politologii, czyli ukazanie bolączek społecznych. I tak jest właśnie w książce "Inwazja 2025" Katarzyny Misiołek.
Pisarka nie wybiega daleko w przyszłość. Mamy tu świat, który jest na wyciągnięcie naszej ręki, bo już za chwilę ten 2025 nastąpi. Można powiedzieć, że odliczamy do niego dni. Technologie są nam znane. Zachowania i mody panujące w mediach także. Siłą napędową są tu postawy bohaterów w obliczu zagrożenia, które powstaje bardzo szybko i to niekoniecznie z powodu przemocy ze strony kosmitów, ale ludzi chcących za wszelką cenę przetrwać. Ekstremalne warunki przyczyniają się do ujawnienia skłonności obserwowanych postaci oraz przemeblowania ich świata. Pierwszą reakcją jest panika i niedowierzanie. Pierwsza zmusza do ucieczki poza aglomeracje, a druga do bezczynności i oczekiwania na rozwój sytuacji. Mamy tu zachowania, które bardzo dobrze znamy z czasów pandemii. Szybko pojawia się potrzeba zrobienia zapasów, szybujące ceny i kontrola społeczeństwa, wprowadzanie reżimu pod pretekstem dbania o bezpieczeństwo, ale to tylko pozory, bo tam, gdzie ludzie faktycznie są narażeni na przemoc służby porządkowe nie docierają. Bohaterzy są tu bardzo różnorodni: jedni zmieniają się w drapieżniki gotowe zabijać i zdradzać w imię dobrej zabawy, kontroli oraz przetrwania, a inni zrobią wszystko, aby uchronić bliskich, a nawet przypadkowo napotkane osoby przed zagrożeniem.
Cała historia toczy się wokół kilku postaci. Mamy tu młodą dziennikarkę zajmującą się infantylnymi tematami, influencera, ojca rodziny i nastolatkę mieszkającą z ojcem alkoholikiem. Każdy z nich porzuca swoje codzienne zajęcia, aby zadbać o siebie i osoby dla nich ważne. Ich przemieszczanie się, poszukiwanie pomocy, bliskości osób ważnych i ocalenia przyczynia się do doświadczania działań zarówno ludzi jak i kosmitów. W obliczu inwazji ludzie uświadamiają sobie jak bardzo technologia, z której korzystają jest niewystarczająca. Do tego rozchodzące się pocztą pantoflową na portalach społecznościowych fake newsy napędzają zaskakujące zachowania.
W "Inwazji 2025" Katarzyna Misiołek wykorzystuje chwyt zagrożenia wynikającego z najazdu kosmitów, aby pokazać różnorodne zachowania społeczne. Ludzie są tu zarówno dobrzy jak i źli oraz tacy, którzy dostosowują się do określonej sytuacji. Mamy bardzo bogaty przekrój osobowości i sporo zwyczajnych odruchów, dzięki czemu można stwierdzić, że jest to socjologiczne czy obyczajowe science fiction. Ogólnie sam gatunek jest niesamowicie bogaty i od czasów Isaaca Asimova, który określał go jako „gałąź literatury zajmującą się wpływem rozwoju nauki na istoty ludzkie” trudny do jednoznacznego opisania i skategoryzowania i przez to często opisywana jest w kategoriach tego, co zawiera akcja, czyli kategorii stworzonej przez Samuela R. Delany'ego akcja "Inwazji 2025" zawiera się w zdaniu „to, co się nie zdarzyło, ale mogłoby się zdarzyć”, czyli mamy tu SF futurologiczne i spekulacyjna (speculative fiction), skoncentrowana na technologii, którą dysponują najeźdźcy z kosmosu. Ze względu na bliskość przyszłości ludzkość nie dysponuje tu wynalazkami, których czytelnik nie zna.
W książce Katarzyny Misiołek pojawia się wiele ważnych tematów. Jednym z istotnych jest manipulacja. Ona pojawia się zarówno w przypadku obcych, jak i polityków, influencerów, a nawet zwyczajnych użytkowników internetu. Pisarka podsuwa też temat ekologii, naszego zaniedbywania planety, co staje się pretekstem do zniszczenia ekspansywnego i niszczycielskiego gatunku. "Inwazja 2025" to też ciekawy obraz społeczny. Zaglądamy do różnych domów, obserwujemy rodziny, ich relacje, problemy tworzone przez dorosłych. To wszystko ubrane w żywą akcję z dużą dawką humoru i satyry sprawia, że książka wciąga od pierwszych stron.
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz