Pamiętacie swoją żmudną i nudną naukę pisania? Ja
doskonale. Schematyczne odtwarzanie liter, szlaczków w zeszytach sprawiało, że się
zniechęcałam. Nauka pisania i czytania była dla mnie drogą przez mękę i tylko
cud sprawił, że dziś kocham czytać. Odwzorowywanie tych samych literek w
zeszycie, przepisywanie czytanek stawiało mnie na dobrej drodze do nienawiści
do książek. My nie musimy fundować takich doświadczeń dzieciom, ponieważ
dysponujemy dużo ciekawszymi materiałami dostosowanymi do potrzeb i możliwości
przedszkolaków. Właśnie dzięki takim materiałom kilka lat termu odkryłam, że
pisanie i rysowanie może być interesującą zabawą dla dzieci. Kiedy córka miała
ponad rok odkryłyśmy książki z pisakami suchościeralnymi. Od tamtej pory
chętnie sięgamy po takie materiały edukacyjne, ponieważ pozwalają dziecku
ćwiczyć ważne umiejętności i zapewniają dobrą zabawę. Kolejnym plusem jest przygotowanie
do formalnej edukacji. Później sięgnęłyśmy po książeczki z naklejkami, czytanki
z literami, barwne plansze z literami. A wszystko po to, aby naukę w szkole
rozpocząć jak najmilej.
Pójście do szkoły jest momentem, kiedy dziecko będzie uczyło
się ręcznego pisania. Czasami zastanawiamy się, czy w czasach nowych
technologii taka nauka nadal jest ważna. Przecież większość dorosłych więcej
tekstów pisze na różnorodnych urządzeniach, a nie na papierze. Dlaczego taki
trening jest ważny? Badanie pokazują, że ręczne pisanie jest ważne w rozwijaniu
umiejętności formułowania myśli i budowaniu logicznych wypowiedzi, a do tego
poprawia koncentrację, rozwija twórcze podejście do problemów i pozwala
trenować pamięć, a z czasem umiejętność aktywnego słuchania, weryfikowania
informacji ważnych.
Dziecko nie tylko musi odpowiednio chwycić długopis i
odpowiednio napiąć mięśnie, ale i wykonać określone ruchy wymagające użycia
określonych partii mózgu odpowiedzialnych za percepcję wzrokową, zdolności
motoryczne, koordynację, orientację przestrzenną, abstrakcyjne myślenie. Dr
Karin James pokazał, że pisanie ręczne ma sporą przewagę nad pisaniem na
komputerze, ponieważ jest bardziej wymagające dla mózgu, czyli lepiej go
ćwiczy. Ważnym obszarem ćwiczonym w czasie pisania jest ośrodek Broki
odpowiadający również za umiejętności mówienie, łączenia samogłosek i głosek,
łączenia je w wyrazy, a wyrazy w zdania, za formułowanie płynnych wypowiedzi,
przez co nauka pisania staje się bardzo ważnym elementem edukacji oraz terapii
nie tylko u dzieci.
Większość dzieci jednak trudno zachęcić do pisania.
Kolejne, nawet najatrakcyjniejsze ćwiczenia z czasem wydają im się mozolne, a
kaligrafowanie nudnym zajęciem, nieprzyjemną koniecznością związaną z
chodzeniem do szkoły. Co zrobić, aby to zmienić? Przede wszystkim w wieku
przedszkolnym musimy razem z dzieckiem ćwiczyć ręce, dłonie, palce. Dobrze
rozbudowane mięśnie sprawią, że dziecko w czasie pisania nie będzie się tak
szybko męczyło. I tu z pomocą nie przyjdzie nam technologia tylko proste
materiały jak różnorodne masy (o wielu pisałam na blogu), plastelina, kartki,
pisaki, kredki i wszystko, z czym dziecko w czasie ćwiczeń będzie musiało
ćwiczyć napięcie mięśni w dłoniach oraz nacisk, a także dostarczy mu różnych
bodźców. Z tego powodu warto też sięgać po narzędzia do pisania i rysowania jak
najwcześniej. Wychodząc naprzeciw potrzebom rodziców niektórzy producenci
stworzyli nietoksyczne kredki i plastelinę, którą mogą bawić się już roczne
dzieci (oczywiście pod nadzorem rodziców). Można też bawić się tym, co jest w
kuchni, łazience: robić litery z pianki do golenia, pisać w mące czy kaszce,
wyklejać literki z ryżu i korzystać z wielu innych materiałów.
Zaangażowanie dziecka w naukę ściśle związane jest z
atrakcyjnością dostarczanych mu materiałów. O ile roczne dziecko będzie
świetnie bawić się rysując kreski, robiąc kropki, bazgrając po kartkach,
kartonach, zeszytach i innych podsuwanych (a nawet chronionych) powierzchniach
to dwulatek i starsze dzieci mają już większe wymagania. Można wtedy sięgnąć po
materiały, które wzbudzą zainteresowanie. Do takich należą książeczki, po
których można rysować pisakami suchościeralnymi. Na początku zabawa będzie
polegała na spontanicznym rysowaniu przez dziecko i zmazywaniu przez niego
rysunków. Takie specjalne książeczki mogą być kolorowe, oferować różnorodne
kształty lub zwierzaki do zarysowywania lub zawierać szlaczki.
Poza takimi wrażeniami warto sięgnąć po książeczki.
Każde wydawnictwo oferuje bogaty wybór materiałów do nauki pisania i czytania.
Znajdziemy w nich różnorodne pomoce pozwalające oswoić dziecko z bardzo ważną
umiejętnością.
Od kilku miesięcy naszą pracę z literami i naukę
czytania wspierają publikacje z Wydawnictwa Egmont z serii „Akademia mądrego
dziecka”. Każda książka poświęcona jest jednej literce, dzięki czemu rodzice
pozwolą pociesze na powolne wchodzenie w świat słowa pisanego, odkrywanie
kolejnych znaków alfabetu łacińskiego i zaprzyjaźnianie się z opowieściami
krążącymi wokół określonej litery.
Po otwarciu niewielkiej książeczki znajdziemy miejsce
na podpisanie do kogo należy czytanka. Może nam się to wydawać mało ważne, ale
dla dzieci taka personalizacja, możliwość podpisania ma spore znaczenie. Na
pierwszych stronach znajdziemy literę do pokolorowania i przedmiot, z którym
ona się kojarzy. Pracy dla dziecka w tym miejscu jest niewiele, dzięki czemu
nie zniechęcimy pociechy. Nagrodą jest znajdująca się na kolejnych stronach
opowieść o przedszkolnych przygodach. Po zakończonej lekturze dziecko wraca do
pracy. Wśród zadań znajdziemy kolejne kolorowanie litery i przedmiotów
kojarzących się z nią, rozwiązanie zagadki, przejście labiryntu oraz szlaczki.
Wszystko w niewielkiej ilości tak, aby nie zniechęcić dziecka ilością ćwiczeń
na jeden raz. I tu od razu wychodzi plus tych książeczek: dziecko w czasie
pracy z jedną nie widzi ogromu pracy jaka je czeka. Gdyby całość zawarto w
dużej książce o wielkim formacie efekt byłby zupełnie inny. Do tego trudność
jest tu stopniowana. Pracę z książką zaczynamy od niewielkiego zaangażowania w
nadawaniu barw literce, później dziecko ma czas na słuchanie interesującej
przygody pokazującej to, co mu bliskie, czyli przedszkolne życie. Po tych
czytankach przedszkolaki mają już więcej pracy, której wcale nie trzeba zrobić
w ciągu jednego dnia. Można każde ćwiczenie podsunąć przedszkolakom przed
kolejnym czytaniem, a czytankę potraktować jako nagrodę.
„F jak foka” wprowadza nas w klimat świąt i mikołajkach
przeżywanych w przedszkolu, wymarzonym prezencie jednej z koleżanek. „G jak
grom” to opowieść o strachu przed burzą oraz tym, w jaki sposób poradzić sobie
z zagrożeniem, czym są grzmoty. „I jak infekcja” pozwala dostrzec, że każda
pora roku ma swój urok, a wtedy kiedy u nas jest zima na drugiej półkuli jest
lato. „J jak jaskiniowiec” z kolei pozwala na poruszenie tematu posiłków
jaskiniowców i tego, dlaczego nie jedli dinozaurów. Z kolei w „H jak hamak” dzieci
mogą cieszyć się hamakiem, który przedszkolaki dostały w prezencie. Każda z
opowieści przemyca takie pozytywne wartości jak przekonanie, że umiejętność
słuchania innych jest ważną rzeczą. Do tego szacunek empatia i otwartość
sprawiają, że przedszkolaki czują się dobrze w swojej grupie.
Niewielkie rozmiary, dużo ilustracji oraz niewielka
ilość tekstu sprawiają, że książki skutecznie zachęcają dzieci do pracy i
interesowania się literami. Myślę, że będzie to doskonałe uzupełnienie
podręczników przedszkolnych, a także pomoc w pracy z logopedą. W serii
dostępnych jest już dziesięć książeczek, a w ciągu kolejnych miesięcy pojawią
się następne. Moja córka je uwielbia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz