Jurij Zawadski, Wolny człowiek jeszcze się
nie urodził, tł. Marcin Gaczkowski, wywiad Marcin Gaczkowski, Szczecin,
Bezrzecze „Forma” 2019
Wolność to ciągle powracający temat. Pojawia
się w kontekście duchowym, osobowym i politycznym, czyli społecznym. Wdzięczny
i niewdzięczny temat do rozważań, bo czymże ona jest, i kiedy jest możliwa. Filozofowie
nie są tu zgodni. Jedni uważają, że jest ona możliwa wtedy, kiedy nie ma
dyktatury, inni stwierdzają, że wolność jest wtedy, kiedy człowiek samodzielnie
podejmuje decyzje, a jeszcze inni, że wolności i odpowiedzialności nie możemy
oddać i zrzucić ją na innych. Ostatnie przekonania oczywiście pojawiały się w
kontekście dwudziestowiecznych doświadczeń totalitarnych. A później zaczęto
zastanawiać się nas znaczeniem socjalizacji, pragnień, potrzeb, edukacji i sprawa
stała się dużo bardziej skomplikowana, chociaż tak naprawdę jest bardzo prosta
i Jurij Zawadzki tytułem swojego tomu wierszy doskonale ją podsumowuje „Wolny człowiek
jeszcze się nie urodził”. Wolność to odpowiedzialność, która nie jest możliwa,
ponieważ ograniczają ją unikatowe spotkania międzyludzkie, ścieranie się
ideologii, wpajany brud, którego nie da się zutylizować, wierzenia, posiadane
rzeczy, a nawet inne spojrzenie na ten sam przedmiot, osobę lub problem:
„Nie da się żyć odpowiedzialnie,/ gdy dzielimy
na dwoje wspólnego dyktatora./ Ta droga wreszcie się skończy,/ ale czy prawda
będzie jej końcem?/ Żonglujemy słowami, nie pachniemy dobrze,/ coś tracimy, bo
chcemy pozostać sobą,/ zakładamy buty,/ wychodzimy, a tam – jakaś republika/ pachnie
mięsem wolności”.
Wolności, której istnienie wpojono nam w
procesie socjalizacji, powiedziano, że jest nam dana jako wolna wola lub
możliwość podejmowania decyzji, odpowiedzialności za własne życie, z którym
możemy zrobić cokolwiek zechcemy jest pozorna, bo ograniczona naszymi
potrzebami fizjologicznymi oraz ograniczeniami tworzonymi przez innych ludzi i podsuwaną
propagandą, wobec której trzeba zachować szczególną ostrożność, bo prędzej czy
później przyczepi się do nas i nas zniewoli:
„Odkryłem na sobie kilka ideologicznych kropel,/na
które już nie odpowiadasz./ więc zostałem z nimi/ pod wyborczym deszczem.// Przeklęty,
kto nie stracił twarzy,/ kto najzwyczajniej odgryzł sobie nogę,/ wybierając
między obcym a obcym./ A ty nic – ani słowa”.
Uświadamianie sobie zależności to wyzwalanie,
ale też jednoczesne poczucie utraty twarzy, poczucie, że przekonania, według
których żyliśmy były błędne, a tworzy pustkę, poczucie zagubienia. Pustka po
wierzeniach politycznych robi miejsce kolejnym by w upływem czasu i przypływem
refleksji przynieść kolejne zwątpienie. I właśnie ta refleksja jest dla
człowieka zgubna, bo rodzi pytania, przyczynia się do zastanawiania się nad
życiem i światem, a to przekłada się na funkcjonowanie fizyczne. Niepokój
tłamsi spokój i pewność siebie, sprawia, że jesteśmy czymś więcej, ale
jednocześnie stajemy się problematyczni, bo zaczynamy wymagać zamiast posłusznie
realizować plan pracy. W takim kontekście: „Człowiek, który potrafi jeść i spać
–/ wzorowy obywatel./ Maszyna do pracy,/ okluzja dystalna”.
U Jurija Zawadskiego równie ważnym jak
przekonania polityczne motywem zniewalającym człowieka są też zmieniające się z
pokolenia na pokolenie wierzenia:
„Czy wiesz, żeś tylko zabawką na jedną noc?/ (…)/
Zabawka na jedną noc, wybawca z domu pustki,/ strażak z tiarą, sakrament
ludzkości,/ żal za uciechy i popełnioną ostrożność”.
Zabawka inicjująca smutek i żal oraz zabijająca
naturalną radość z zaspokojenia potrzeb. Nie są to jednak wyłącznie wierzenia
religijne. Raczej coś w rodzaju słów mesjaszy niosących oświecenia kolejnym
pokoleniom. Mające zapełnić pustkę w ludzkim życiu prawdy stają się ich więzieniami
uniemożliwiającymi radość z codzienności. Są jak owoce poznania w mitycznym
raju: każdy z nas musi być wobec nich ostrożny, traktować je jak ciekawostkę,
bo w innym wypadku mogą stać się kolejnym narzędziem zniewalania.
„Wolny człowiek jeszcze się nie urodził” Jurija
Zawadskiego to interesujący tomik poezji. Znajdziemy w nim wiele odniesień do
współczesności, polityki, utraty wolności, ale też prawd uniwersalnych, spojrzenia
na człowieka z innej perspektywy, przyjrzymy się sobie z perspektywy
obserwatora. Człowiek dryfuje tu przez życie, które współtworzą napotkani
ludzie. Społeczna determinacja daje radość z kontaktu, sprawia, że nie czujemy
się tacy samotni, możemy się reprodukować, a jednocześnie co jakiś czas doznajemy
przebłysków banalności życia, pustki i nieprzystawania, bo ono nigdy nie jest
możliwe w świecie zdominowanym przez innych.
Autor tomiku poza pisaniem poezji zajmuje się wydawaniem
wartościowej i interesującej poezji. Dzięki niemu sporo wierszy polskich poetów
zawędrowało na ukraińskie ziemie. Do tego jest muzykiem, literaturoznawcą, doktorem
nauk filologicznych, performerem i eksperymentatorem poszukujących nowych form
wyrazu. Poezja w jego spojrzeniu to przeżycia i to właśnie odczuwalne jest w
tomiku „Wolny człowiek jeszcze się nie urodził” wydanym przez Wydawnictwo Forma
w serii „szesnaście i pół”, której założeniem jest przybliżanie polskim
czytelnikom zagranicznej poezji.
tak wiele książek, a tak mało czasu ...
OdpowiedzUsuń