Kiedy Twoje dziecko idzie do szkoły dostajesz dokumenty z przedszkola, zanosisz do rejonówki i koniec tematu.
Kiedy Twoje niepełnosprawne dziecko z orzeczeniem o kształceniu
specjalnym i ze zdiagnozowanym autyzmem idzie ma pójść do szkoły robisz
długą listę szkół specjalnych i integracyjnych w promieniu 40 km od
domu, a następnie przez kilka lat robisz wywiad środowiskowy, czyli
podpytujesz się rodziców i dzieci, co sądzą o określonych placówkach. Z
kilkudziesięciu placówek wybierasz
kilkanaście, które wydaje Ci się, że mogą być dobre dla Twojej pociechy.
Jeździsz od placówki do placówki, dowiadujesz się jak funkcjonują,
jakie dokumenty potrzebne. Później wybierasz faworytkę, i kilka opcji,
gdyby dziecko zaparło się rękami i nogami i nie chciało nawet do budynku
wejść (czasami tak mamy). Udaje się z faworytką.
Równolegle:
W
styczniu idziesz do poradni pedagogicznej i prosisz o zrobienie testów,
aby dostać orzeczenie na kolejny etap kształcenia. I tu się zaczynają
schodki, bo już dziecku dwa razy odraczano szkołę i pani w sekretariacie
objaśnia, że nie można częściej niż raz do roku robić takich testów, że
trzeba przyjść w maju (termin składania papierów do szkół do marca).
Powołujesz się na przepisy, terminy. Nie i nie. Wracasz do domu jeszcze
raz czytasz przepisy (już trzeci raz w tym samym roku szkolnym, bo
załatwienie każdej duperelki to walka o realizację tego, co w
przepisach) i tam znajdujesz odpowiednie. Spisujesz je, idziesz z nimi
do poradni, aby zapisać się na termin i znowu słyszysz, że nie, bo będą
niemiarodajne, bo dziecko badane częściej niż raz w roku. Po tygodniu
próbujesz ponownie, bo tym razem inna osoba w recepcji. Zostajesz
pouczona, że jesteś nieodpowiedzialna, bo tak późno dziecko zapisujesz
na badania, że kolejki i termin za miesiąc. Myślisz sobie: marzec,
zdążymy.
Kiedy przychodzi termin badania zamykane są wszelkie
placówki, bo koronawirus. I czekasz, jeden tydzień, drugi tydzień,
trzeci tydzień, aż dopiero w maju coś rusza (termin zapisów do marca…).
Musisz mieć to orzeczenie o kształceniu specjalnym, udać się z nim do
starostwa, tam otrzymać zgodę (chociaż zgodnie z przepisami rodzic
wybiera) na skierowanie do szkoły, później z tym skierowaniem i całą
dokumentacją do szkoły, później z zaświadczeniem o przyjęciu dziecka do
szkoły pędzisz do gminy z wnioskiem o dojazdy (do końca czerwca, bo
wiadomo, że gmina przetargu na dojazdy nie jest w stanie zorganizować w
miesiąc tylko potrzebuje dwa miesiące).
Powoli zbliża się koniec czerwca, a my jeszcze mamy kilka etapów do przejścia. Czy zdążymy do końca czerwca? Nie wiadomo.
Wszystko zawdzięczamy politykom pragnącym ułatwić życie rodzicom dzieci
niepełnosprawnych mających orzeczenie o kształceniu specjalnym i
świadomych, że ich dziecko w szkole rejonowej niestety nie otrzyma
specjalistycznego wsparcia.
A jak tam u Was z załatwianiem szkół dla Waszych dzieciaków? Na jakim etapie biegania jesteście?
#edukacjaspecjalna #autyzm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz