„Seuls”, czyli „Sami” to francusko-belgijska seria komiksów fantazy dla dzieci. Napisana przez Fabiena Vehlmanna i narysowana przez Bruna Gazzottiego opowieść zabiera nas do świata pięciu młodych bohaterów, którzy muszą sobie radzić po tajemniczych wydarzeniach, przez które na świecie nie ma dorosłych. Składająca się z 13 tomów seria zdobyła kilka nagród i podbiła serca młodych czytelników mimo, że pokazany w nich świat jest brutalny.
W pierwszym tomie zatytułowanym „Zniknięcie” wchodzimy do świata dzieciaków
widzimy zwyczajne miasto pełne gwaru. Ludzie są zabiegani. Każdy skupia się na
swoich obowiązkach, przyjemnościach i codzienności. Jedni odrabiają lekcje,
uczą się, inni grają w gry, a jeszcze inni muszą walczyć o przetrwanie. Każdy z
bohaterów jest inny, ma odmienne pochodzenie, pozycję i inaczej wygląda
codzienność. Dla jednych życie jest przyjemne, a dla niektórych to ciągła
konieczność obrony. Wszystko oczywiście do czasu, gdy dzieje się coś
niezwykłego i pięcioro dzieciaków budzi się w opuszczonym Fortvilla, w którym
będą musieli przetrwać i nauczyć się nim zarządzać oraz radzić sobie z
niebezpieczeństwami. Z każdym tomem akcja jest coraz ciekawsza i pozwala na
poruszenie kolejnych ważnych tematów. Między bohaterami (Dodjim, Leïlą, Yvanem,
Camillą i Terrym) dochodzi do licznych spięć. Nim jednak to nastąpi muszą się
odnaleźć. Do tego odkryć, że świat pełen jest niebezpieczeństw, którym trzeba
będzie stawić czoła. Każdy z tomów to historia z innym tematem przewodnim. W
pierwszym przede wszystkim bohaterzy będą musieli zrozumieć, że zostali sami w
obliczu zadziwiających wydarzeń i zjawisk. Co jest tego przyczyną? To bohaterzy
odkryją dopiero za kilka tomów i będą starali się rozwiązać ów problem.
Opowieść oparta jest na prostych chwytach historii postapokaliptycznych i
fantastyki. Od początku mamy narastające poczucie zagrożenia. W powietrzu
wyczuwa się zagrożenie, które nie mija po zniknięciu ludzi. Dzieci obserwowane
są przez tajemnicze oczy patrzące na nie zza krzaków. Do tego coś tłucze lustra
znajdujące się na wystawie w sklepie. Nie znajdziemy tu jednak brutalnych scen.
Obrazy są złagodzone mimo odczuwalnych emocji. Twórca wrzuca tu czytelnika w
wir wydarzeń i bardzo szybko poznajemy codzienność głównych bohaterów, a później
poznają się i nawiązują współpracę. Wartka akcja, napięcie i elementy
zaskoczenia są elementami napędowymi i świetnie przyciągają uwagę młodych
czytelników.
Mistrzostwem jest to, że po pierwszych kilku stronach już wiemy z jakich
środowisk pochodzą poszczególne postaci, jakie mają zainteresowania, talenty, charaktery.
Później to wszystko pięknie jest wykorzystywane, aby pokazać zgrzyty między
bohaterami, zobaczyć, w jaki sposób uczą się współpracy i zrozumienia. A nie
będzie to łatwe. Zwłaszcza, że widzimy rozkapryszonego dzieciaka przez rozwód
rodziców i próbę przypodobania mu się przez weekendowego ojca nauczył się manipulowania
wszystkimi, aby osiągnąć swój cel. Do tego przebojowa i troszkę opiekuńcza
nastolatka. Mamy też kujonkę, która tak skupiła się na nauce, że zwykłe
ugotowanie ryżu przerasta ją. Do tego syn bogatych i wiecznie zapracowanych
rodziców, którzy dali mu wszystko, ale nie zapewnili poczucia ciepła oraz nie
dali uwagi, dlatego skupia na sobie uwagę wymyślaniem różnych teorii. A na
koniec czarnoskóry osierocony chłopak przenoszony z sierocińca do sierocińca,
przez co doświadcza przemocy agresywnych, ale uczy się bronić i jako jedyny
potrafi zachować zimną krew oraz szuka rozwiązań. Ta wybuchowa mieszanka
charakterów pozornie nie ma szans na nawiązanie współpracy. Zwłaszcza, kiedy
niektórzy zaczynają robić głupstwa i niepotrzebnie narażać.
Fabuła dla doświadczonego czytelnika jest dość schematyczna, ale przecież nie
on jest odbiorcą tylko nastolatki i uważam, że jest to ciekawa propozycja
czytelnicza dla tej grupy wiekowej. Rysunki Bruna Gazzottiego dopełniają
całość. Widać w nich dbałość o szczegóły, ale jednocześnie nie ma przesady. Za
pomocą odpowiednich kadrów doskonale buduje atmosferę napięcia. Bardzo dobrze
dobrane kolory, pojawiające się i znikające tło pomaga na uwypukleniu tych
rzeczy, które w danym momencie są istotne. Ilustracje czasami są uproszczone,
ale tylko wtedy, kiedy pojawia się szersze spojrzenie na otoczenie, obejmujemy
kadrem całą ulicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz