Science fiction zwykle kojarzy nam się z powieściami pełnymi akcji, pościgów, naszpikowanymi technologicznymi gadżetami do zabijania i śledzenia, wojnami międzyplanetarnymi, narracją zabierającą nas do nieprawdopodobnych światów, a czasami zamieszkałymi przez dziwne istoty, które z różnych powodów uciekły z laboratoriów. Powieść Katarzyny Zawodnik na tym tle jest obyczajówką z przyszłości, przez co i tempo akcji jest inne, poruszane są odmienne problemy i skupia się na ludzkich słabościach. Jedno co łączy tendencyjne sf z tą książką to postęp technologiczny. I nie jest on niesamowicie prawdopodobny. Wręcz przeciwnie. Wszystko, co otacza bohaterów jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Można powiedzieć, że powoli te rzeczy zaczynają być w zasięgu ludzkich możliwości. Zwłaszcza, że pierwsze androidy już (humanoidy) już zostały stworzone. Do tego najnowsze wydarzenia uświadamiają nam, że wojna na globalną skalę jest w zasięgu naszego zagrożenia. Wystarczy jeden czubek z wybujałym ego i dużą żądzą władzy… Brzmi znajomo?
Z książką „Zapisz zmiany” przenosimy się do świata po wojnie, ale też dzięki
wspomnieniom starszych bohaterów poznajemy świat przed radykalnymi zmianami. Akcja
dzieje się gdzieś na terenie Polski będącej częścią gigantycznego państwa (nie
wiem czy dobrze zapamiętałam, że Stanów Zjednoczonych). Mamy rok 2124. Olivia
jest skrupulatną księgową w Human Solutions, korporacji specjalizującej się w
produkcji humanoidów.
Pierwsze modele służących sprawdziły się znakomicie. Ludzie nie wyobrażają sobie
życia bez tych udogodnień. Human Solutions postanawia wyjść naprzeciw ludzkim
marzeniom i potrzebom i stworzyć partnera idealnego. Akcja właśnie zaczyna się
od uroczystej prezentacji, w której uczestniczy Olivia będąca pracownicą firmy.
Widzimy jej sceptycyzm, ale stopniowo dowiadujemy się o nieudanych związkach,
widzimy egoizm dwóch stron, niedojrzałość, manipulowanie partnerami, obrażanie
ich. To sprawia, że prędzej czy później każdy potrzebujący bliskości marzy o
swoim technologicznym, idealnie dopasowanym partnerze, który nie będzie
potrafił odejść, zdradzić i będzie zapatrzony nawet w najbrzydsze ciało sam
będąc ideałem. Do tego zarabiającym razem ze swoi/ją właścicielką. Czegóż
chcieć więcej?
Humanoidzi świetnie sprawdzają się w swojej roli. Jednak ludzie bywają
kapryśni, przewrotni i nielogiczni, a to sprawia, że dochodzi do wielu
zadziwiających i niebezpiecznych wydarzeń. Do tego roboty zaprogramowane tak,
aby nie były w stanie skrzywdzić ludzi mogą stać się łatwym obiektem ataków. To
jest pięknym nawiązaniem do problemów postawionych przez Isaaca Asimowa w jego niesamowicie
bogatej twórczości i kontynuowane w filmach Alexa Provasa „Ja, robot” i Stevena
Spielberga„A. I. Sztuczna inteligencja”. Trzy Prawa Robotyki wymyślone przez profesora
biochemii będącego też pisarzem sf powstały już w latach 50. XX wieku. Isaack
Asimow poruszył w swoich powieściach istotne problemy etyczne i wyznaczył trzy
zasady programowania robotów: Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez
zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy. Robot musi być
posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym
Prawem. Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w
sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem. Prawa te przypisują roboty ludziom
i nie zakładają problemów wynikających z koegzystencji. Katarzyna Zawodnik
pokazuje, że nawet stosowanie się do tych zasad prędzej czy później wywoła różnego
rodzaju tarcia, bo ludzie są nieprzewidywalni oraz mają zamiłowanie do ryzyka,
a do ich ryzykownych zachowań na bieżąco musi dostosować się robot ciągle w ten
sposób narażony na unicestwienie z
powodu zaprogramowanej bezsilności i podległości. O ile te poruszane 70 lat
temu (w czasach, w których internet istniał wyłącznie w fantazji pisarzy
science fiction) problemy były odległe obecnie są coraz bardziej prawdopodobne.
I to sprawia, że książka debiutantki jest niesamowicie realna, a przez to w
pewien sposób przerażająca, bo jaka czeka nas przyszłość? Czy jako ludzkość
mamy szansę na mentalne wyjście z piaskownicy i nieokładanie się łopatkami?
Niestety wraz z postępem narzędzia do krzywdzenia innych mają coraz większy
zasięg. I to realne zagrożenie pokazuje nam pisarka pokazując realia wojny.
Pisarka przekonuje nas, że potrzebujemy innych, ich bliskości, wypracowywania
kompromisu, uczenia się relacji z ludźmi. Nie da się zamknąć kształtowania
osobowości jednostki w gotowe schematy. Socjalistczno-komunistyczne wizje
wylęgarni dla dzieci też nie są dobrym rozwiązaniem, bo młodzi ludzie
potrzebują poczucia miłości, doświadczania zgrzytów w obrębie rodziny pozwalającej
na kształtowanie świadomości, swojej przynależności. Do tego widzimy świat
podsycanych sztucznie potrzeb, kapitalizm z bogactwem konsumpcjonizmu
uzależniającego życie ludzi od zdolności kredytowej (ciągła praca, by spłacić
kredyt).
Katarzyna Zawodnik zabiera nas do świata młodych i sprawnych jednostek mogących
cieszyć się życiem. Chore jednostki eliminowane są na każdym etapie. Proces
eutanazji ma się dobrze. Wszystko w imię dobrego samopoczucia tych zdrowych i
pracujących wyłącznie na swoje potrzeby. Taki świat powstał po wojnie, która
trwała zaledwie godzinę, a później sprawiła, że życie musiało toczyć się pod ziemią,
bo środowisko było za bardzo skażone. Wspomnienia Olgi z dzieciństwa pomagają
nam szerzej spojrzeć na zmiany.
Poza powyższymi tematami mamy też problem uzależnienia, dążenia do zagłuszenia
emocji, ale też i manipulacji informacjami, podporządkowanie, totalitaryzm z
różnymi jego przykrymi konsekwencjami oraz ucieczki w przyjemności lub religię.
Autorka pokazuje nam, że żadna skrajność nie jest dobra, bo prowadzi do
zagubienia i katastrofy.
Autorka w ciekawy sposób zestawia dwie różne osobowości: Olgę urodzoną przed
wojną, mającą w pamięci religijną babcię gotową poświęcić życie dla wiary i Olivię,
która przyszła na świat w wylęgarni i zaspokajającą swoją przygodę bliskości z
przygodnymi partnerami. Każda na swój sposób próbuje odnaleźć się w świecie
sterroryzowanym przez zbyt logicznie działającą władzę (komputer) decydującą o
ważnych rzeczach. Czasami podejmującą decyzję o wyeliminowaniu słabych, aby
była przestrzeń dla silnych i zdrowych.
W bardzo prostej, obyczajowej formie, mamy całą gamę problemów etycznych, wyzwań,
jakie stawia nam postęp technologiczny oraz wojny.
„Najlepsze wsparcie nie sprawi, że cierpienie zniknie.
Jeżeli nawet, umierając, poczujesz się samotny, to będzie to tylko chwilowy dyskomfort”.
„Bycia szczęśliwym też trzeba się nauczyć”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz