To, że całkowitą nogą technologiczną nie jestem to wiecie, bo macie mnie w znajomych i jakoś na tym facebooku istnieję, jakoś bloga piszę i jakoś tam zdarza się, że komuś uda się do mnie dodzwonić. Laptopa (mój kochany dogorywający prawie sześciolatek się napracował) i telefon (od stycznia taki z dotykową matrycą, bo wcześniejszy zmarł śmiercią wynikającą z nadmiaru opicia się napojami, kilkunastoma upadkami z pierwszego i drugiego piętra) mam. Do tego internet, a tam maila, fb, bloga, a nawet insta (do którego serca nie mam i jakoś tak czasu). Obiecałam sobie, że nie będę jedną z tych osób, które siedzą non stop w telefonie. Fb tak, ale ograniczone czasowo. I tego się trzymam. Jednak z okazji tego, że udzielałam wywiadu w związku z nominowaniem Oli na osobowość roku w kategorii kultura zainstalowałam sobie fb na telefonie, bo laptopowa kamerka bardzo kiepska, a do tego coś mi się internet w laptopie tnie (próbuję ustalić dlaczego). Wywiad zrobiłam i się zaczęło: pink, pink, pink, a ja zastanawiam się jak wyłączyć dźwięki. Ok, dźwięki wyłączone, a tam z torebki:pink, pink, pink. Oszaleć można od tego pinkania. Usunęłam z telefonu konto fb. Pink, pink, pink i odinstalowałam fb. I znowu jakieś pink, pink, pink. Patrzę, a tam na Massengerze jakieś wiadomości. No to usuwam Massengera, a tu pink. Odinstalowałam fb, massengera, a teraz słyszę błogą ciszę. Z technologi to ja jednak najbardziej lubię ten prosty wynalazek, którego obecnie każdemu nam brakuje: brak szumu informacyjnego.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego odpisuję po kilku, kilkunastu godzinach lub dniach to wynika to właśnie z braku tych aplikacji na telefonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz