Etykiety

wtorek, 28 czerwca 2022

Aneta Krasińska "Nauczycielka z getta"


Mam wrażenie, że ostatnio trafia do mnie sporo książek, w których głównymi bohaterkami są nauczycielki. W końcu to niezwykły zawód dla niezwykłych ludzi. Zwłaszcza, kiedy traktowany jest jako misja, możliwość przemieniania świata, zaszczepiania w młodych określonych postaw. Z tego punktu widzenia nauczyciel to nie tylko zawód. Przez dziesiątki lat był zajęciem z misją. Ludzie kochający dzieci, pragnący w młodych pokoleniach rozwinąć miłość do nauki i ojczyzny angażowali się społecznie. Cierpliwość, pomysłowość i pozytywne nastawienie do świata to często cechy osób zajmujących się nauczaniem. Nawet najtrudniejsze czasy nie zniechęciły ich do działania. Wojna zawsze była dla nich czasem największej próby, ale też możliwością sprawdzenia się, odkrycia znaczenia ich zajęcia, pokazania, że nawet w świecie terroru możliwa jest namiastka uwagi poświęconej drugiemu człowiekowi. To wtedy zasłynęły takie postacie jak Janusz Korczak, które dla dzieci były w stanie zrobić wiele. Oderwanie od okrutnych realiów, dawanie poczucia bezpieczeństwa tym najmłodszym, najbardziej bezbronnym było dla nich sensem życia. I tak jest też w przypadku głównej bohaterki powieści Anety Krasińskiej „Nauczycielka z getta”.

Nim jednak wybucha wojna jest czas na plany, marzenia i zaangażowanie w codzienność. Laura Kozłowska jest dwudziestotrzyletnią nauczycielką, która zaręczyła się z Dawidem Lewiatanem, synem jednego z profesorów. Ostatni wakacyjny wieczór 1939 roku mija na spotkaniu rodzin młodych, snuciu wielkich planów i podglądania niecierpliwości zakochanych, którzy chcą jak najszybciej być razem. Dowiadujemy się, że młody żyd gotowy jest przejść na katolicyzm, aby być z ukochaną. Widzimy zwyczajną scenę dwojga zakochanych, wchodzimy w świat ówczesnych konwenansów. Poranek następnego dnia wywraca wszystkim życie do góry nogami. Młoda nauczycielka w szkole dowiaduje się o wojnie. Odwołane lekcje, czas oczekiwania, pierwsze bombardowanie, ucieczki z miasta, irracjonalny powrót, wyprawy po jedzenie na wieś – to wszystko staje się zaskakującą codziennością, w której każdego dnia bohaterzy doświadczają coraz większej przemocy, strachu. Początkowy brak wiary w wojnę zmienia się w niedowierzanie w zło, z jakim ona się wiąże. Rewizje, przesiedlenia, brak jedzenia, bieda, zakaz opuszczania miasta, rozstrzelania, tworzenie getta i zakaz zawierania ślubów oraz uczestniczenia w obrządkach religijnych stają się codziennością. W takich realiach młodzi potajemnie ślubują sobie wierność i miłość. I niby Dawid jest bezpieczny, bo został ochrzczony, ale jego bliscy nadal pozostają przy judaizmie. Najpierw znika jego ojciec. Później reszta rodziny trafia do getta. Jednak pewnego dnia i on znika, by trafić do wyznaczonego przez Niemców miejsca. Zdesperowana Laura jest gotowa na wszystko, żeby być ze swoim mężem. Dopiero tam zrozumie, czym jest bezmiar wojennego okrucieństwa, zobaczy jak wiele granic przekroczyli okupanci. W tych trudnych warunkach zamierza zrobić dla tych, którzy są najbardziej bezbronni, czyli dzieci.
Laura Kozłowska to bohaterka harda i realizująca swoje plany. Niektóre z nich są tak absurdalne i zaskakujące, że aż wydają się nierealne. Za każdym razem, kiedy logika podpowiadała mi, że jej przedsięwzięcie się nie uda i jest zbyt szalone przypominałam sobie najdziwniejsze rzeczy, które robiła prababcia w czasie wojny. Z tej perspektywy powieść niesamowicie realna. Nawet ta wyprawa na wieś po jedzenie z dziecięcym wózkiem przyczepionym do roweru perspektywy wspomnień moich bliskich jest bardzo prawdziwa. Desperacja, brak innego wyjścia, sprawiają, że ludzie działają instynktownie, napędzani głodem i emocjami gotowi są na wiele. I właśnie to sprawia, że bohaterka gotowa jest też zamieszkać w getcie. Byle blisko osoby, którą kocha, jedynego bliskiego, którego ma.
Dzięki przeniesieniu akcji do getta możemy lepiej zobaczyć jak wiele zła doświadczają dzieci. To właśnie im Laura postanawia dać namiastkę normalności i przez nie doświadcza bliskości śmierci. Widzimy zabiegi Niemców dążących do zabicia w żydach nadziei i przejawów wrażliwości na potrzeby innych. Bezmiar przemocy, próba uchronienia się przed nią, dbanie tylko o siebie staje się coraz częstszą reakcją świadków przemocy.
Aneta Krasińska snuje bardzo realistyczną opowieść, w której widzimy rozstrzelania, bicie, terror i wielki głód. Od początku widoczna jest też kategoryzacja ludzi na tych stanowiących zagrożenie (naukowców), niepotrzebnych (wykształconych, ale nieznających języka niemieckiego), przydatnych (znających język niemiecki) i podludzi (żydów i każdego, kto im pomaga). Z jednej strony widzimy dramat ludzi zamkniętych w getcie, ich bezsilność, a z drugiej stajemy się świadkami umacniania się miłości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz