Chrześcijańska historia uciszania kobiet i trzymania ich w ryzach z dzisiejszej
perspektywy jest zadziwiająca. Każda niewiasta wiedziała, że jest własnością
mężczyzn z rodziny. Spod władzy ojców przechodziły pod władzę mężów lub braci. Ich
życie zależało od łaskawości bliskich, hojności ojców i tego czy mężczyźni
dotrzymywali słowa. Im niżej urodzone tym gorszy był ich los, ale też codzienność
wysoko urodzonych panien nie była łatwa. Zawsze oceniane, kontrolowane,
podporządkowane, strofowane i wydawane za mąż, aby zrobić interes. W ich życiu
nie było miejsca na samodzielne decyzje, kierowanie swoim losem. Były jak część
inwentarza, którzy czasami sprawiał kłopoty, ale i z tym sobie radzono.
Pyskate, uparte i w tajemnicy zdobywające wiedzę oskarżano o czary, a później
palono na stosach. Ulegające miłostkom przykładnie karano. Z egzekucji robiono
widowisko, aby inne zniechęcić do podobnych zachowań. Do takich realiów zabiera
nas Elżbieta Cherezińska w książce „Sydonia. Słowo się rzekło”.
Do powieści wprowadzają nas wydarzenia z XI wieku. Można powiedzieć, że tom
otwiera stos i stos go zamyka. Widzimy uroczystości pogrzebowe wielkiego
kapłana z rodu Borków. Stajemy się świadkami przemiany jednej z córek wodza,
narodziny jej profetycznych zdolności. Sambora ma też stać się żoną jednego z
wodzów. Jej siostra rywalizuje o miłość przystojnego woja. Niestety żadna z
nich nie stanie się jego żoną, ponieważ Świętobor z powodu śmierci brata musi
poślubić jego narzeczoną, aby ród mógł nawiązać lepszy sojusz.
Z tych tajemniczych wydarzeń z przeszłości przenosimy się do 1566 roku na dwór
Gryffów, gdzie młoda Sydonia von Bork jest damą dworu. Od początku wiemy jak
potoczą się jej losy. To jednak nie przeszkadza w lekturze, ponieważ Elżbieta
Cherezińska pisze w taki sposób, że sam fakt znajomości zakończenia nie
sprawia, że człowiek zniechęca się do lektury. Każda kolejna strona przynosi
poruszające wyobraźnię obrazy, każdy rozdział zapiera dech w piersiach. „Sydonia”
to kolejna świetna powieść pokazująca czytelnikom jak niesamowicie trudny był
los kobiet, z jakimi problemami musiały się mierzyć, w jaki sposób je
dyscyplinowano, aby chciały się słuchać. Uświadamiamy sobie jak bardzo
wykorzystywano religie i brednie mizoginów do krzywdzenia kobiet. Wchodzimy w
świat bredni o tym, że przedstawicielki płci pięknej nie mogą samodzielnie
myśleć. Widzimy, że nie tylko Katolicy dążą do kontroli kobiet. Także Protestanci
nie zostają w tyle. Reformacja nie poprawiła losu niewiast. Można się pokusić o
stwierdzenie, że go pogarsza. Europę przechodzi fala polowań na czarownice, surowego
karania za złe prowadzenie się, a nawet kary za pyskowanie. Nasilenie się wiary
w zabobony przynosi żniwo. Księgi każdego miasta zawierają wiele spraw
stawiających walczące o swoje majątki kobiety w złym świetle. To właśnie przeczytanie
o lokalnych sprawach sprzed wieków w szkole podstawowej nakierowało mnie na
zainteresowanie tematem. W takich realiach dorasta i walczy o swoje pieniądze Sydonia
von Bork, która będąc na dworze księżny Marii widzi jak jedna z pracownic
kuchni zostaje ukarana za romans i ciążę, kiedy sprawca jej hańby zostaje
bezkarny. W Sydonii rodzi się bunt wymieszany ze strachem. Chce, aby jej życie
nie zależało ot tego, co powie o niej jakiś mężczyzna. Śledzimy jej dworskie losy,
rozwijające się relacje, naciski ze strony młodzieńców i jednoczesną potrzebę
pilnowania się, aby nie być potraktowana jak zapamiętana przez nią kucharka.
„Sydonia poczuła się przypadkiem. Kobietą ujętą w prawie, lecz mu obojętną.
Postanowiła to zmienić. Gniew dodawał jej skrzydeł, prowadził ją, niczym Anioł
Stróż”.
Elżbieta Cherezińska wprowadza nas w historię Sydonii, pokazuje jej zmieniające
losy, malejące szanse, złe traktowanie brata oraz wieloletnią walkę w sądach,
które mimo wygranej nie przynoszą realnych rezultatów. Tułająca się z siostrą
od dworu do dworu z czasem jest coraz bardziej niechętnie przyjmowana, a z
czasem zmuszona do zamieszkania przy dawnym klasztorze, gdzie wydaje nam się,
że uda jej się zapewnić sobie spokojne i dostatnie życie. Niestety i tam dopadają
ją rodzinne nieprozumienia, zawiść innych ludzi.
„- Nie mogłaby panna Sydonia powściągnąć języka, gdy rozmawia z nią w obecności
pensjonariuszek? Podkopuje panna autorytet przeoryszy.
— Nie można podkopać czegoś, co nie istnieje — cicho powiedziała Sydonia”.
Pisarka nakreśliła obraz kobiety nieustępliwej, mądrej, potrafiącej zapewnić
sobie byt. Mamy bohaterkę ciekawą świata, uczącą się i zaradną oraz przez całe
życie walczącą o należny jej spadek. Liczne procesy połączone z pomówieniami
stały się pretekstem do wytoczenia sprawy przeciwko niej. Mimo, że wiemy jak
łatwo było wytoczyć kobiecie sprawę o czary to historia Sydonii zaskakuje,
poraża i wywołuje niesamowitą ilość emocji. Trudno przejść obok tej historii
obojętnie.
Elżbieta Cherezińska z każdą stroną dawkuje nam wiedzę o Sydonii von Bork.
Dopiero na skraju jej życia wyjaśnia wiele spraw, pokazuje, że określone
relacje były bardzo prawdopodobne. Dokładnie poznamy życie dworskie, relacje
między słynnymi rodami, zobaczymy oczami pomorskich książąt działania władczy
Polski, zabiegi możnych, poznamy ważne wówczas wydarzenia, wśród których jest
też pokój szczeciński.
Książka składa się z dwóch części. Pierwsza pokazuje lata 1566 do 1619.
Narrację mamy tu trzecioosobową. Z boku obserwujemy działania Sydonii. W
drugiej części mamy niecałe dwa ostatnie lata jej życia. Rok 1619 i 1620 widzimy
już oczami bohaterki i dzięki temu możemy lepiej poznać jej tajemnice. To czego
nie wiedział w pierwszej narrator obserwujący szlachciankę tu zostaje ujawnione
w pierwszoosobowej narracji. Poznajemy odczucia bohaterki, jej zagubienie,
strach i ból.
„Sydonia. Słowo się rzekło” to wciągająca lektura, w której nie zabraknie
refleksji nad miejscem kobiet w kulturze, traktowaniem ich przez społeczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz