Ewolucja zadbała o to, aby łatwiej było nam przetrwać. Motywowani określonymi emocjami i odruchami mieliśmy szansę stawić czoło naturze dysponującej kłami, pazurami, zimnem, wilgocią, suszą i gorącem. Narażeni na wiele trucizn i niewygód jako gatunek nie tylko przetrwaliśmy, ale i nauczyliśmy się ulepszać swoje życie tak, aby było wygodniejsze, bezpieczniejsze i przyjemniejsze. Do działania motywuje nas nasz mózg i znajdujące się w nim związki chemiczne. Jednym z nich jest dopamina wytwarzana przez komórki nerwowe w mózgu i rdzeniu kręgowym. Jest ona ważnym przekaźnikiem w ośrodkowym układzie nerwowym. Od jej działania zależy nasze samopoczucie, to, ile mamy energii oraz motywacji do stawiania czoła kolejnym wyzwaniom, a także odpowiada za uczucie szczęścia oraz kształtuje nasze relacje z innymi ludźmi. Jej wzrost przyczynia się do szybszego przepływu krwi i uczucia euforii.
„Oprócz zrozumienia działania i roli dopaminy, jednym z najbardziej niezwykłych
neurobiologicznych rewelacji ostatniego stulecia jest odkrycie faktu, że mózg
przetwarza przyjemność i ból w tym samym miejscu. Co więcej, przyjemność i ból
działają jak szalki u wagi. […] Ta książka powstała po to, aby wyjaśnić
neurobiologiczny mechanizm nagrody, a tym samym umożliwić czytelnikom
znalezienie lepszej i zdrowszej równowagi między przyjemnością a bólem. Ale
sama neurobiologia to za mało. Kto lepiej nadaje się do tego, by nauczyć nas
przezwyciężać kompulsywną nadmierną konsumpcję, jak nie co najbardziej na nią
podatni: ludzie walczący z nałogami”.
„Niewolnicy dopaminy” to ciekawa popularnonaukowa publikacja, w której nie
brakuje nawoływania do postaw promowanych przez pierwszych filozofów
zajmujących się pojęciem szczęścia i dążeniem do niego. Tak jak u nich mamy tu
duży nacisk na minimalizację potrzeb, uwalnianie się od rzeczy uzależniających
oraz zachowanie równowagi i wystawiania się na kolejne próby, ćwiczenie nowych
umiejętności. Niestety czasami autorka popada w ton umoralniający i sporo tu
wzdychania do „kiedyś to było”, a zapomina, że wcale kiedyś jednak to nie było,
bo i wówczas ludzie zażywali różne substancje, które pozwalały im poczuć
szczęście, dlatego te porady filozofów były potrzebne i regularnie do nich wracano.
Drugi minus to wskazywanie, że rytuały religijne mogą być odskocznią od
uzależnień, a nie dostrzega, że uzależniony po prostu może zmienić jeden nałóg
na inny, bo od modlitwy też można się uzależnić tak jak od oglądania seriali.
Poza tymi dwiema rzeczami, które w czasie lektury mi się nie podobały mamy całe
mnóstwo ciekawych informacji o tym jak nasz mózg funkcjonuje, dlaczego i w
jakich sytuacjach możemy mówić o uzależnieniu. Mamy tu świetne przybliżenie
pracy terapeutki i różne historie pozwalające przyjrzeć się różnym aspektom
życia. O ile zdajemy sobie sprawę z tego, że narkotyki i alkohol uzależniają
zapominamy często, że te właściwości ma wszystko, co może spowodować u nas
wzrost dopaminy. Mogą to być lekarstwa, masturbacja, czytanie książek czy aktywność
fizyczna. Wszystko jest zdrowe w umiarze i z trzeźwym podejściem, w którym jest
miejsce na aktywność jak i relacje z bliskimi. Anna Lembke pokazuje, że żyjemy
w świecie nadmiaru bodźców, wygodnego życia i to prowadzi do sytuacji, w których
skupiamy się na uszczęśliwianiu się, dążeniu do szczęścia, uciekaniu od bólu.
„Jeśli bierzemy leki, aby lepiej znosić ten świat, jakim ostatecznie światem
się zadowalamy? Czy pod pozorem leczenia bólu i chorób psychicznych czynimy
całe grupy ludzi obojętnymi na okoliczności, które w innym przypadku uznaliby
za niedopuszczalne? A może jest jeszcze gorzej i leki psychotropowe stały się
środkiem kontroli społecznej, zwłaszcza wśród biednych, bezrobotnych,
pozbawionych praw wyborczych?
Leki psychiatryczne przepisywane są częściej i w większych ilościach osobom
ubogim, zwłaszcza dzieciom z ubogich rodzin”.
Bardzo podobało mi się w tej publikacji poświęcenie sporej ilości miejsca temu
jak nasz mózg nas czasami oszukuje i sprawia, że odczuwamy coś czego nie możemy
czuć. Autorka przytacza wiele historii, które uświadamiają nas jak bardzo
jesteśmy zależni od swoich przekonań. Do tego wejdziemy w świat leków, badań
nad tym, dlaczego czasami nie działają, postępowania w przypadku wielu chorób.
Do tego pojawia się też problem dobrego rodzicielstwa, umiejętności dobrego
przygotowania dzieci do dorosłego życia.
„Powinniśmy uznawać wartość każdej osoby niezależnie od jej osiągnięć, nie
dopuszczać do fizycznej lub emocjonalnej agresji na szkolnym podwórku i w
każdym innym miejscu, oraz tworzyć bezpieczne przestrzenie do myślenia, uczenia
się i dyskutowania.
Martwię się jednak, że ta psychologiczna higiena jest nadmierna, a
doświadczenia dzieciństwa przesadnie patologizowane. W efekcie wychowujemy
nasze dzieci w czymś na kształt miękko wyściełanej celi, w której co prawda nie
sposób się zranić, ale też nie sposób przygotować się na wyzwania, które stawia
realny świat.
Czy chroniąc nasze dzieci przed przeciwnościami losu, nie sprawiliśmy, że
śmiertelnie się ich boją?”.
Anna Lembke pokazuje nam jak mózg potrafi się zmieniać, kiedy wystawiamy się na
kolejne próby, przekraczamy kolejne granice. Widzimy tu niesamowitą
plastyczność organu, od którego zależy nasze życie. Pokazuje jak łatwo
zniszczyć go używkami, ale też daje pocieszenie pokazując, że zniszczone szlaki
neuronowe mogą być budowane na nowo.
„Badania pokazują, że dopamina może odgrywać większą rolę w tworzeniu motywacji
do otrzymania nagrody, niż sama przyjemność z tej nagrody płynąca. Innymi
słowy: samo pragnienie czegoś zdaje się bardziej popychać do działania niż
ostateczna przyjemność związana ze zdobyciem tego.
Genetycznie zmodyfikowane myszy niezdolne do wytwarzania dopaminy nie będą
szukać pożywienia i umrą z głodu nawet wtedy, gdy pożywienie zostanie
umieszczone zaledwie kilka centymetrów od ich pyszczków. Jeśli jednak jedzenie
zostanie włożone bezpośrednio do ich pyszczków, zaczną żuć i jeść, i będą
wyglądały na zadowolone”.
„Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości” Anny Lembke to
opowieść o konieczności odnalezienia równowagi, nieco innemu spojrzeniu na
własne życie, poszukanie w nim rzeczy do naprawienia. Autorka wskazuje jak
wiele emocji i odczuć jest skutkiem ubocznym zażywania substancji
uzależniających oraz lekarstw, a także naszych przekonań, że powinniśmy
doświadczać owych uczuć. Każda kwestia wzbogacona została historiami pacjentów,
dzięki czemu lepiej rozumiemy, co autorka chce nam przekazać. Znajdziemy tu też
wiele odwołań do badań z neurologii. Mamy tu też osobistą historię Anny Lembke
uświadamiającą nam, że nikt nie jest wolny od uzależnień. Każdy może wpaść w
jego pułapkę. Aby się z niej wydostać potrzebna jest szczerość, a później
konsekwencja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz