Etykiety

wtorek, 8 kwietnia 2025

Jon Chad "Pierwiastki. Tajemnice cząstek budujących świat"

 


Jesteśmy wielkimi fankami nauki przez zabawę. Z tego powodu bardzo często sięgamy po publikacje pozwalające na przybliżenie wiedzy w prostej formie. I tu z pomocą przychodzi nam pięknie rozrastająca się seria komiksów „Naukomiks”. Kolejna odsłona poświęcona jest pierwiastkom, czyli odkrywamy tajemnice cząstek budujących świat. Do tego zadziwiającego świata zabiera nas Ayanna Jonnes, chemiczka i biochemiczka, która jest też główną bohaterką oprowadzającymi nas po świecie chemii. Nastolatka uświadomi nas, że samo przyswojenie wiedzy to zbyt mało, żeby zrozumieć wszystkie zachodzące w naszym świecie procesy. Wyprawa do krainy pierwiastków to podróż do świata wyobraźni pozwalającej zrozumieć, że duża rzecz może składać się z bilionów małych cząsteczek zbudowanych z jeszcze mniejszych elementów. Przy okazji odkrywamy budowę pierwiastka, tablicę Mendelejewa i oznaczenia na niej, podział pierwiastków, początki badań nad nimi, sposoby łączenia się pierwiastków, ważne proste substancje, zachowania się pierwiastków w kontakcie z innymi, sposoby łączenia. Nie zabraknie też sporej dawki najnowszej nauki, a tam zderzacz hadronów. Wszystko w formie opowieści, która może przywodzić na myśl historie o superbohaterach, czyli mamy tu trzymającą w napięciu akcję i czarny charakter, z którym przyjdzie się głównej bohaterce zmierzyć.
„Naukomiks” to fantastyczna seria, po którą chętnie sięgamy, ponieważ jestem wielką miłośniczką przemycania wiedzy w prostej i przystępnej formie. O ile książki z ilustracjami często wydają się takimi, które mogą wpisywać się w publikacje popularnonaukowe to Komiksy już nie bardzo. Ich czytanie wydaje się niezobowiązującym, lekkim zajęciem nic niewnoszącym do życia czytelnika poza rozrywką. Nic bardziej mylnego. Popularyzatorzy wiedzy coraz częściej korzystają z tej formy, aby przemycić czytelnikom sporą dawkę informacji oraz rozbudzić zainteresowanie nauką, otaczającym nas światem. Patrząc na bogactwo publikacji edukacyjnych dla dzieci i młodzieży zazdroszczę, że w czasach mojego dzieciństwa nie było takich książek i różnorodnych zajęć. Autorzy materiałów prześcigają się w sposobie przyciągnięcia widza i czytelnika. I myślę, że robią to dobrze, ponieważ bardzo dużo młodych odkrywców sięga po różnorodne materiały. Moja córka jest jedną z takich czytelniczek. Tworząc publikacje popularnonaukowe dla dzieci i młodzieży i sięgając po nie trzeba pamiętać, że nic tak skutecznie nie przyciąga dziecięcej i młodzieżowej uwagi jak komiksy. Jak wykorzystać ten fakt do przemycania informacji naukowych? Wydawnictwo Nasza Księgarnia ma na to sposób: przetłumaczyło wspomnianą bardzo popularną serię „Science Comics”, w której możemy znaleźć opowieści o dinozaurach, rekinach, zjawiskach cieplarnianych, wodzie, kotach, psach, drapaczach chmur, niedźwiedziach polarnych, robotach, psach, chorobach, maszynach latających, nietoperzach, rafach koralowych, samochodach, kosmosie, skałach, filozofach, mitologii, wulkanach, pogodzie i na wiele innych tematów. Tematyka jest szeroka i różnorodna. Do tego seria się rozrasta, ponieważ każdy tom jest autorstwa specjalisty w danej dziedzinie, a treści skonsultowano z naukowcami, dlatego mamy pewność, że nasze pociechy mają do czynienia z wiedzą, a nie uprzedzeniami czy przekonaniami. Do tej pory na polskim rynku pojawiły się: „Dinozaury. Skamieliny i pióra”, „Rekiny. Najlepsi myśliwi w przyrodzie”, „Roboty i drony”, „Koty. Natura i wychowanie”, „Samochody i ich fascynujące silniki” i „Układ Słoneczny”, „Psy. Od drapieżników do obrońców”, „Skały i minerały. Od jaskiń do kosmosu”, „Mitologia Greków i Rzymian”, „Wielcy filozofowie. Prawdziwi mędrcy to buntownicy”, „Wulkany”, „Zwariowana pogoda” i "Pierwiastki. Tajemnice cząstek budujących świat". Każdy tom otwiera wprowadzenie, czyli przybliżenie tego, o czym będzie określony komiks. Później stopniowo poznajemy ważne pojęcia i zjawiska. Opowieści o nich wplecione są w przygody bohaterów. Za każdym razem są oni inni, znajdują się w odmiennym otoczeniu. Najważniejsze zagadnienia pięknie rozrysowano i pokazane są na wyodrębnionych rozkładówkach, aby dziecko pomijając akcję mogło ponownie do nich zajrzeć i przyswoić sobie wiedzę.
Wszystkie książki z serii „Naukomiks” to niepozorne lektury pełne ilustracji. Wejście w ich treści zaskakuje czytelnika ogromem przekazywanych informacji nieograniczających się do zamieszczenia ilustracji przybliżających nam wygląd zwierząt, maszyn, planet, opisu ich funkcji, ale zawierających też  sporą dawkę informacji o tym, z jakimi problemami mieli do czynienia naukowcy, w jaki sposób rywalizowali ze sobą, a także pokazaniem jak bardzo kobiety - mimo dyskryminacji – były zaangażowane w naukową pracę, dopracowywanie ważnych projektów. Poznamy znaczenie wkładu każdego z nas w ogólny postęp, a to sprawia, że czytelnik czuje się w pewien sposób odpowiedzialny za zdobytą wiedzę. Całość barwna, pełna przyciągających wzrok ilustracji, niedługich informacji zachęcających do lepszego poznawania. Bardzo dobrze zszyte strony oprawiono w solidną okładkę, dzięki czemu książka jest estetyczna i trwała.
Osobiście jestem zachwycona całą serią, więc polecam Wam wszystkie książki, które do niej należą. Myślę, że są to lektury przydatne w edukacji przedszkolaków oraz uczniów szkoły podstawowej, a nawet licealistów. Po te książki może sięgnąć każdy, kto chce sobie odświeżyć wiedzę lub po prostu poznać podstawy określonej dziedziny. Zdecydowanie polecam.

















Rachel Ignotofsky "Co się kryje w gnieździe?"

 


Jestem wielką zwolenniczką podsuwania wiedzy w prostej formie. Zamiast pamięciówki preferuję opowieści poruszające wyobraźnię i pobudzające ciekawość świata. Podsuwanie młodym czytelnikom treści, które będą konkurencyjne w zderzeniu z grami jest niesamowicie trudne, ale wiele autorów potrafi to zrobić i uważam, że Rachel Ignotofsky zdecydowanie się to udaje. Wszystkie jej publikacje zachwycają piękną szatą graficzną. Każda w pewien sposób przybliża młodym czytelnikom świat. Sprawdza się ona zarówno jako pisarka jak i ilustratorka. Treści zaczarowują i inspirują młodych czytelników. Wśród jej publikacji można znaleźć fantastyczne książki wprowadzające do świata przyrody, nauki i technologii oraz podsuwające historie wynalazków. Autorka do każdego tematu podchodzi poważnie i w piękny, prosty sposób pokazuje ważne zjawiska.
Na polskim rynku do tej pory pojawiły się publikacje o kobietach w nauce, sporcie oraz wprowadzające nas do świata roślin oraz pozwalające przyjrzeć się motylom i ćmom. Najnowsza publikacja zabiera nas do świata ptaków i idealnie wpisuje się w porę roku, bo wiosna to idealny moment do zaglądania do gniazd i zadawania sobie pytania o to, co się w nich kryje. Autorka w swoich przyrodniczych książkach pokazuje jak bardzo świat flory i fauny jest zadziwiający. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzi cały proces rośnięcia, rozwoju, dojrzewania, wytwarzania kwiatów, wabienia owadów, wytwarzania nasion i dbania o to, aby zwierzęta lub wiatr rozniosły je, przemian, metamorfoz pozwalających na osiągnięcie dojrzałości. Jakim przemianom ulegają owady, jak ptaki pięknie dopełniają nasz wspaniały świat. Wszystko w przyrodzie ma miejsce i cel, wszystko ma metody na przetrwanie. Jak to wszystko przebiega, z czym się wiąże sprawia? – to jedne z pytań dzieci. Rachel Ignotofsky zabiera młodych czytelników w świat zadziwiających zjawisk i zmian zachodzących w tej części natury. W publikacji zatytułowanej „Co się kryje w gnieździe?” w prosty sposób wyjaśnia jak wygląda cykl życia ptaków, pokazuje nam jak niesamowicie różnorodne są, jak są zbudowane, czym się żywią, jak  tworzą gniazda, łączą się w pary, aby po raz kolejny walczyć o przetrwanie gatunku, dlaczego z podobnych jaj wykluwają się tak niesamowicie różnorodne ptaki i jakie jest ich znaczenie w naszym świecie. Z jednej strony niesamowita szczegółowość, a z drugiej minimalizm tekstu, bo wiedza przekazana jest w znacznej części za pomocą ilustracji, dzięki czemu mogą ją sobie przybliżać już przedszkolaki.
"Co się kryje w gnieździe?" to publikacja, którą świetnie uzupełnia "Co się kryje w kokonie?" i "Co się kryje w kwiatku?". W pierwszej przyglądamy się motylom i ćmom, uczymy się, w jaki sposób odróżnić jedne od drugich, kiedy pojawiły się pierwsze osobniki, jakiej wielkości są, co je łączy, aby prześledzić proces rozwoju od jajeczka do motyla. Zobaczymy jak bardzo różnorodnie mogą wyglądać jajka, gąsienice i kokony oraz dorosłe osobniki. Dowiemy się, po co te owady aż tak bardzo się zmieniają i dlaczego są ważne dla przyrody. Przyjrzymy się dokładnie budowie kolejnych stadiów rozwoju motyla, ich mechanizmom obronnym oraz kamuflującym. Zajrzymy do poczwarek, poruszony zostanie problem nici i wykonanych z nich kokonów. Pojawia się też temat migracji motyli, miejsc, w których składają jajka, przepoczwarzają się.
W publikacji zatytułowanej „Co się kryje w kwiatku” w prosty sposób wyjaśnia jak powstają kwiaty, skąd czerpią materiały na rozwój, co pomaga im kwitnąć, dlaczego pachną i mają określone kolory i w jaki sposób się rozwijają. Poznajemy znaczenie żyzności gleby, zawartości określonych minerałów, wody i światła słonecznego. Przy okazji poznamy bardzo ważny proces fotosyntezy, produkcji czystego powietrza i składników odżywczych oraz budowania tkanki.
Zarówno w książce poświęconej kwiatom, jak i tej zabierającej nas do świata motyli i ptaków niby mamy to samo, co w podręcznikach do biologii, ale pięknie i ciekawie rozrysowane, dzięki czemu materiał jest przystępniejszy i śmiało mogą po niego sięgnąć także młodsi odkrywcy świata. Na większości rozkładówek znajdziemy pięknie rozrysowaną budowę i etapy rozwoju. Przygodę z tematem przewodnim zaczynamy od uświadomienia sobie, że kwiaty i kokony znajdziemy ją niemal wszędzie. Kwiaty można spotkać zarówno w ogrodach, parkach, dżunglach, jak i na bagnach i pustyniach. Każda roślina przystosowana jest do warunków, w których rośnie naturalnie. Podobnie jest też z motylami i ćmami. Na rozkładówkach zobaczymy grupkę ciekawskich dzieci przyglądających się motylom, szukających kokonów, podglądających gąsienice i robiących notatki. Bohaterami są tu mali biolodzy poznający przyrodę przez kontakt z nią i dzieleniem się ze sobą zdobytą wiedzą, obserwacjami.
Materiał piękny, kolorowy, cudnie rozrysowany, dzięki czemu zdobywanie wiedzy jest przyjemne. Słownictwo profesjonalne, znane z podręczników, ale mamy tu pięknie stopniowane podsuwanie wiedzy. Do tego widzimy, że motyle i ćmy mogą być niesamowicie różnorodne, spełniać inne funkcje w przyrodzie.
Rachel Ignotofsky zabiera nas w piękny, kolorowy świat kwiatów, motyli i ptaków i w bardzo przystępny sposób tłumaczy, jak działa natura. Uświadamia jak niesamowicie ciekawe, piękne i różnorodne są kwiaty, motyle i ćmy oraz ptaki. Zarówno „Co się kryje w kwiatku?”, jak i „Co się kryje w kokonie?”  oraz "Co się kryje w gnieździe?" to publikacje z ilustracjami, obok których trudno przejść obojętnie. Mamy tu cudowne bogactwo kształtów, kolorów i rozmiarów. Rozrysowanie poszczególnych przemian sprawia, że młody czytelnik bez problemu przyswoi sobie wiedzę zawartą w tej publikacji. W jednej kwiaty, a w drugiej motyle i ćmy, a w trzeciej ptaki wypełniają tu każdą stronę. Rozkładówki dzięki temu są barwne, a bardzo krótki tekst subtelnie wkomponowano w tło, dzięki czemu skupiamy się na ilustracji, tym, co się na niej dzieje. Krótkie informacje są doskonałym uzupełnieniem.
Całość piękna, barwna, kusząca. Bardzo dobrze zszyte strony oprawiono w solidną, kartonową, matową okładkę, dzięki czemu lektura jest estetyczna i trwała. Zdecydowanie warto sięgnąć po wszystkie publikacje. Mam nadzieję, że do polskich czytelników trafią także inne książki Rachel Ignotofsky, bo każde spotkanie z jej książkami i puzzlami to prawdziwa uczta. Na stronie autorki można znaleźć także darmowe kolorowanki do pobrania.












czwartek, 27 marca 2025

"Adolescence" scenariusz Jack Thorne i Stephen Graham, reż. Philip Barantini.

 


Przestępstwa młodocianych to wynik zaniedbań dorosłych.

Dzieci są jak czysta karta i z natury dobre było długo funkcjonującym mitem podrzuconym przez J. J. Rousseau. Później przyszło otrzeźwienie, przyglądania się dzieciom, zwierzętom, badania nad naczelnymi i okazało się, że rodzimy się źli, egocentryczni, skupieni na sobie i dopiero proces socjalizacji pozwala na wpojenie zachowań prospołecznych. Jeśli tego nie ma człowiek wyrasta na jednostkę egoistyczną i agresywną. I tak właśnie jest w serialu.
Kolejny problem: wielu dzieciaków nie ma kto zsocjalizować. Widzą ojca uciekającego do innej lub pracy (w serialu uciekał w pracę), odwracającego głowę od porażek dziecka zamiast powiedzieć: następnym razem dasz radę, bo razem poćwiczymy. Dziecko jest samo z całą masą oczekiwań rodziców, którzy z jednej strony są nadopiekuńczy, nadmiernie meblują dziecku życie, a z drugiej nie mają czasu na wychowanie, zainteresowanie się, co się z dzieckiem dzieje, jakie ma relacje z rówieśnikami. I to nie tylko problem rodziców głównego bohatera, ale też całej masy pokazanych tam nastolatków. To też problem wielu młodych ludzi, którzy mierzą się z przemocą rówieśników. Ta przemoc nie pojawiła się z technologią. Ona była zawsze. Zmieniły się tylko narzędzie, zasięg informacji, świadomość szkodliwości przemocy. Ta przemoc nie jest bardziej okrutna od tej, która była, kiedy ja chodziłam do szkoły. Jest tylko serwowana w innej formie. Jej temat wypływa dopiero, kiedy dochodzi do prawdziwej tragedii, której można było zapobiec.
Świetnie ukazano tu nieobecnego ojca, który poza oczekiwaniami i rozczarowaniem nie daje synowi nic. Pojawia się też temat samczyków-kogucików-ojców dziobiących słabszego pisklaka. Przemoc jest tu nie tylko problemem młodzieży. Życie całej społeczności toczy się wokół zadawania sobie razów wścibstwem, ocenianiem, komentowaniem, plotkami, złośliwościami, szturchańcami, krzykami. W takim otoczeniu osoby niepotrafiące zastosować się do agresywnych zasad gry są prześladowane. I tak jest też w naszym życiu. I to nie od dziś dzieciaki są pozostawiane same sobie. Kiedyś był to nawet problem większy, bo nadzór dorosłych był mniejszy. Ale czy większy nadzór przedkłada się na skuteczność?

poniedziałek, 24 marca 2025

Katarzyna Kozłowska "Feluś i Gucio odkrywają ciało człowieka" il. Marianna Schoett

 

Feluś i Gucio to duet, który na dobre zawitał w naszym domu. W serii książek o tych bohaterach znajdziemy opowieść oswajającą dzieci z koniecznością pójścia do przedszkola i emocjami pokazującą, w jaki sposób należy się zachowywać, wprowadzającą w świat zawodów, świąt, nudy, emocji. Nie brakuje tu też tematu cielesności. Mamy zarówno opowieść o narodzinach, jak i o ciele człowieka. Feluś i Gucio w grach zabierają też dzieci w świat sylab i liter, kolorów oraz opowieści, dzięki czemu można wprowadzać najmłodszych w świat czytania. Cała seria krąży wokół przedszkola, relacji z rówieśnikami, doświadczania różnorodnych rzeczy. Pomaga zrozumieć otaczający świat, swoje reakcje i przygotować się na edukację przedszkolną. Wielkim plusem jest tu zrobienie wszystkiego w formie zabawy, dzięki czemu nie jest dla dzieci nudne i pozwala zrozumieć znaczenie określonych elementów otoczenia. Z tej serii polecałam Wam wszystkie książki i gry, ponieważ świetnie sprawdzają się w pracy z dziećmi. "Ciało człowieka" to kolejny tom wychodzący naprzeciw potrzebom młodych czytelników.

Opowieść o ciele otwiera wprowadzenie, z którego dzieci dowiedzą się, że jesteśmy podobnie zbudowani, ale bardzo różnorodni. Feluś z Guciem i lupą przy oku na każdej rozkładówce przygląda się innej części ciała. W ten sposób w czasie lektury dziecko ma okazję nauczyć się nazywania części ciała. Zaczynamy od tych widocznych, które można wskazać palcem na własnym ciele, dotknąć. Lektura połączona z pokazywaniem stanie się świetną zabawą. Później przechodzimy do poznawania rzeczy mniej widocznych i rozumienia działania wzroku oraz słuchu i węchu, a także smaków. Młodzi czytelnicy przyjrzą się też układowi krwionośnemu, trawiennemu, kostnemu i nerwowemu. Pojawia się też temat mięśni i ich rozwijania, płciowości i narodzin. Wszystko w prostej formie, czyli dostosowanej do wieku odbiorców.

Dużym plusem lektur z serii "Feluś i Gucio" są kartonowe strony, proste treści i estetyczne ilustracje wprowadzające dzieci w różne obszary wiedzy. Wszystkie książki o Felusiu i Guciu to solidne lektury z wartościowymi treściami pozwalającymi dzieciom oswoić się z nową sytuacją, panujące w przedszkolu i poza nim zasady, co ułatwia uporanie się z wejściem w nowe miejsce, rozwijaniem samodzielności i stabilności oraz większej pogody wynikającej z pewności, że pozytywne uczucia są czymś, co możemy pielęgnować, a te negatywne czasami wynikają z konieczności stawania czoła nowym wyzwaniom.

Autorka w każdej publikacji zachęca do rozwijania zainteresowań, próbowania swoich sił w różnych aktywnościach, pokazuje jak ważny jest kontakt z innymi, zdobywanie wiedzy i dlaczego każde zajęcie może być świetnym pretekstem do tego. Całość bardzo estetyczna. Ilustracje Marianny Schoett przyciągają uwagę małego czytelnika i pomagają mu wejść w nieznany, przedszkolny świat oraz przyglądać się otoczeniu. Strona graficzna książki jest bardzo miła dla oka, postaci troszkę przerysowane (głowy większe), w ciepłych, pastelowych kolorach, i zabierają w świat, w którym coś się dzieje. Mamy tu podpowiedzi, w jaki sposób realizować określone zajęcia w domu, na placu zabaw lub w czasie wycieczek. Dzieci dowiadują się, że zabawa może wyglądać naprawdę bardzo różnorodnie: czasami będą potrzebne zabawki, a innym razem może być to pomoc w porządkowaniu domu czy przyglądanie się chmurom. Do tego każda aktywność jest tu pokazana w taki sposób, aby była dostosowana do wieku czytelników. Takie podejście pozwala pokazać dzieciom, że nie ma zajęć zbyt trudnych dla nich. Mamy tu przede wszystkim postawienie na wzmacnianie wiary we własne możliwości. Mali bohaterzy książki z uśmiechem na twarzy żegnają się z rodzicami i starszymi dziećmi, aby pójść do przedszkola, w którym czeka na nie klejenie, wycinanie, malowanie, rysowanie, ale też próbowanie nowych smaków, eksperymentowanie z kształtami oraz zdobywanie wiedzy, zabawy z muzyką, rzeźbiarstwem, malarstwem. W czasie remontu mają okazję na stworzenie niezwykłych dzieł na ścianie, a gotowanie i pieczenie pozwoli na eksperymenty w kuchni i cieszenie się smakami ulubionych potraw. Po każdym temacie oprowadza młodych czytelników Feluś ze swoim misiem. I tak jest też w książce "Feluś i Gucio odkrywają ciało człowieka". Zdobywanie wiedzy pokazane jest tu jako fascynująca przygoda pozwalająca na poszerzenie kolejnego obszaru wiedzy. Bardzo podoba mi się, że zagospodarowanie czasu, poszukiwanie zajęć jest tu pokazane w bardzo różnorodny sposób. Dziecko może zobaczyć, że bohater książki ma czas dla siebie i samodzielną zabawę, w czasie której może naśladować pracujących rodziców lub wykorzystać wyobraźnię, a także przyglądać się budowie ludzkiego ciała. Autorka w serii kładzie nacisk na naukę przez zabawę i tak jest właśnie w książce o ciele.

Uważam, że „Feluś i Gucio odkrywają ciało człowieka" to kolejna publikacja bardzo dobrze wprowadzająca dzieci w temat cielesności. Staje się on pretekstem do opowiedzenia o zdrowych nawykach oraz znaczeniu obserwacji swojego ciała, reakcji na różne bodźce. Wśród wielu tematów nie brakuje też pokazania, dlaczego badania są ważne. Młodzi bohaterzy mają miedzy innymi pobieraną krew, co pozwala oswoić dziecko z takimi badaniami. Dzięki stworzonej przez Katarzynę Kozłowską i Mariannę Schoett serii możemy pokazywać dziecku cóż niezwykłego będzie mogło robić w nowym miejscu z nowymi znajomymi, w jaki sposób będzie mogło doświadczać miłych rzeczy, uczyć się, z jakimi emocjami może mieć do czynienia, w co może się bawić, jakie święta obchodzić oraz w jaki sposób dbać o zdrowie. Takie wyjaśnianie zaowocuje szybszą adaptacją i mniejszymi problemami emocjonalnymi związanymi z rozstawaniem się na kilka godzin z rodziną, a także większym zainteresowaniem otoczeniem oraz przygotować na wizyty u lekarzy.








piątek, 21 marca 2025

Anna Sakowicz "Na dnie duszy"


 „… może nad grobem widać więcej…”

Śmierć nielubianej babci Rozalii Zdunek z domu Więcek będącej rodzinną dewotką wierzącą w zabobony i oddającą się różnym niezrozumiałym dla młodszych pokoleń guseł staje się początkiem gry starszej pani z jej dość specyficzną rodziną. Znaleziony na dnie szafy list jest niczym puszka Pandory uwalniająca najgorsze instynkty oraz pozwalająca poznać zawiłą i niezbyt piękną historię życia rodziny Więcków. W testamencie u notariusza Rozalia dzieli swój majątek między członków rodziny. Jak łatwo się domyślić nie każdego ów podział satysfakcjonuje. Do tego okazuje się, że Donata (główna spadkobierczyni i jedyna córka zmarłej) ma brata, który ma otrzymać tajemniczy kuferek. Inga otrzymuje pamiętniki babci, a Paweł staje się szczęśliwym posiadaczem drobiazgów, które na pewno nie starczą na spłatę kredytu we frankach. Atmosfera jest napięta. Oliwy do ognia dodaje apodyktyczna i nielubiąca nikogo Iwona (żona Pawła). Odczytanie testamentu staje się początkiem przygody związane z odkrywaniem tajemnic babci i innych członków rodziny. To czego nie dopowie starsza kobieta przekaże nam narrator.
„Na dnie duszy” Anny Sakowicz zaskoczy wszystkich czytelników pisarki. Po lekkich i zabawnych powieściach przyszedł czas na książkę poważną, poruszającą ważne problemy, zawierającą wiele wątków historycznych, przybliżającą młodemu pokoleniu realia sprzed ponad siedemdziesięciu lat, uzmysławiająca jak wielkie zmiany zaszły w życiu społecznym i jak jeszcze ciągle wiele jest do zrobienia, bo błędy minionych pokoleń ciągną się za nami niczym fatum sprawiające, że są nie takie, jakie chciałby by być, mają życie nie takie, o jakim marzyły. W tym obrazie Ewa (prawnuczka, licealistka, feministyczna idealistka) staje się nadzieją dla przyszłych pokoleń, w których kobieta nie będzie narzędziem w rękach ojców, braci i mężów.
Złośliwa seniorka rodu zmusza wszystkich członków rodziny do wielkiego wysiłku, dzięki czemu zapewnia sobie pamięć. Trudno przejść obojętnie obok tajemnic sprzed półwieku. Tym bardziej, że niektórym na horyzoncie majaczy wielki majątek, tajemnicze bogactwo ciułane przez starą, zrzędliwą i dokuczliwą kobietę. Wspomnienia z przeszłości pozwalają nam ją zrozumieć, a członkom rodziny nieco inaczej spojrzeć na własne relacje i priorytety.
Jedną z ważnych bohaterek tej powieści jest Donata – dziecko niechciane, spłodzone w wyniku gwałtu męża oszusta na młodziutkiej Rozalii zmuszonej do ślubu, odrzucane, doznające przemocy psychicznej i fizycznej. Pochodząca z wsi surowo oceniającej kobiety, przeciętnej rodziny, w której władzę nad wszystkimi członkami rodziny dzierżył ojciec seniorka mimo świadomości zła jakie niesie takie podejście, poczucia pokrzywdzenia wpaja te zasady kolejnym pokoleniom. Mimo złości na rodziców, którzy przyczynili się do jej tragicznego losu pragnie wierzyć, że to tylko w męskich rękach może spoczywać władza, która mimo postępowości kobiet ciągle trwa, co Inga uzmysławia sobie dzięki pamiętnikom zmarłej babci.
W rodzinną historię wpleciono wiele tragicznych wydarzeń. Znajdziemy wśród nich wojenne przeżycia, druzgoczące wyzwolenie przez Armię Czerwoną, aborcję traktowaną jako oczyszczenie, gwałty, morderstwa, obozy, wypędzenie żydów z kraju. Wojna odcisnęła na ludziach poważne piętno, co utrudniało powrót do lepszych wartości. Doznane zło odbiło się na dzieciach marzących o miłości i - tak jak Donata - szukający jej u sąsiadów.
Powieść Anny Sakowicz zmusza do refleksji, zatrzymania się i popatrzenia na siebie, swoich bliskich, otoczenie z nieco innej perspektywy. Pisarka zmusza też do zadania sobie bardzo ważnego pytania: ile równouprawnienia dajemy sobie my-kobiety? Czy chcemy tej wymarzonej równości odkładanej na półkę „tego nie dotykać, bo zaburzy w domu święty spokój”? Dużym plusem tej publikacji jest styl: po raz kolejny jest to historia, przez którą płyniemy, a Sakowicz umiejętnie buduje napięcie, tworzy kolejne kadry odsłaniające nam tajemnice i zmuszające do myślenia, analizowania kolejnych ważnych problemów. Myślę, że po tę książkę powinna sięgnąć każda kobieta.
Przedsprzedaż

Gareth Moore "Ściśle tajne łamigłówki szpiegowskie" il. Amerigo Pinelli

 

Wszelkiego rodzaju łamigłówki to świetny sposób na spędzanie wolnego czasu, wspólnej zabawy oraz rozwijania umiejętności analitycznego, logicznego myślenia. To pomaga w uczeniu się. Każdy pretekst do tego typu zabawy warto wykorzystać. "Ściśle tajne łamigłówki szpiegowskie" to publikacja, po którą warto sięgnąć. Znajdziemy w niej zbiór świetnie dobranych szpiegowskich zagadek, które zachęcą do zabawy intelektualnej oraz twórczej, bo pomysłowość okaże się tu ważna.

W książce znajdziemy zestaw kilkudziesięciu szpiegowskich zagadek podzielonych na poziomy trudności. Przygodę z łamigłówkami zaczynamy jako laicy wdrażający się w rolę detektywów. Każdy kolejny poziom pozwala na rozwijanie umiejętności i zapewnia zdobycie statusu dobrego szpiega radzącego sobie z każdą zagadką. A ta umiejętność w procesie edukacji jest bardzo cenna.
Dzięki podziałowi na trzy poziomy mamy okazję stopniowo zwiększać trudność wykonywanych zadań. Na końcu oczywiście znajdziemy rozwiązania, dzięki czemu możemy sprawdzić, czy zagadki rozwiązaliśmy prawidłowo. Nie są one jakoś specjalnie trudne dla dorosłych. Publikacja zdecydowanie skierowana jest do uczniów nauczania początkowego, ale można sięgnąć po nie też z przedszkolakami. Dużym plusem jest tu tworzenie opowieści wokół zagadek. Młody czytelnik musi mierzyć się z różnymi wyzwaniami, odwiedza wiele ciekawych miejsc, a rozwiązywanie zadań staje się wielką przygodą.
Przygoda z zagadkami zaczyna się od ciekawego wstępu. Czytelnik ma za zadanie wcielić się w rolę Agenta W., któremu przebyty kurs otwiera drzwi do rozwiązywania kolejnych zagadek i uczestniczenia w wielu misjach. Każda inna, a zadania coraz trudniejsze, aby dobrze rozwijać swoje umiejętności szpiegowskie. Gareth Moore podsuwa czytelnikom 62 misje o trzech stopniach trudności: początkujący, średnio zaawansowany oraz ekspert. Znajdujący się na końcu notes szpiegowski pomaga w rozwiązywaniu zagadek oraz weryfikowaniu własnych postępów.
Rozwiązywanie ich pozwala na rozwijanie koncentracji oraz umiejętności dedukcji. Całość dopełniają ilustracje autorstwa Ameriga Pinnelliego.




Polecam również:







Sherri Duskey Rinker "Koparka i cyfry. Snów kolorowych, placu budowy" il. Ethan Long


 Wydawało mi się, że maszyny, pojazdy i budowa to nie nasza bajka. I to nie z powodów genderowych, ale ze względu na zainteresowania córki: kocha zwierzaki. Bliżej jej do czytania książki o przygodach kolejnych zwierząt, opowieści o ich ratowaniu, wspaniałej zabawie z pupilami niż do poznawania pojazdów. Gdybym miała obstawać, o jakim zawodzie marzy to weterynarką byłaby na pierwszym miejscu. Doprecyzuję: weterynarka malująca i rzeźbiąca w wolnym czasie. Nie ma tu miejsca na place budowy, pojazdy wykorzystywane w czasie takich prac. A jednak seria placu budowy Sherri Duskey Rinker okazała się u nas hitem. Córka chętnie po nią sięga. Również jestem nią zachwycona. Znajdujemy w niej wszystko to, co dla nas ważne, czyli wspaniałe upersonifikowanie i niesamowita różnorodność oraz pokazanie jak bardzo ważna jest świadomość swoich talentów i ograniczeń.

Długo żyłam przekonaniem, że moje dziecko kocha tylko książki ze zwierzakami i po serię książek o placu budowy Sherri Duskey Rinker sięgnęłam ze sceptycyzmem. Wiedziałam, że będzie podobała się innym dzieciom, ale nie do końca byłam przekonana, że przypadnie mojej zafascynowanej przyrodą córce. To jednak nie jej klimaty. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy ciekawy i ciepły tekst sprawił, że „Rety! Ktoś nowy na placu budowy!” stała się jedną z ulubionych książek. Kolejne spotkały się z podobną fascynacją i dziś mogę powiedzieć, że stały się one w naszym domu hitem pozwalającym pokazać wiele spraw. Seria książek o placu budowy to ciekawy materiał pozwalający poruszyć z dziećmi wiele ważnych tematów. Pojawia się tu problem zasypiania, tolerancji, wartości i znaczenia każdego członka społeczeństwa, a także konieczności pożegnania się z zepsutymi rzeczami, pracy nad różnymi projektami, współpracy, wyrozumiałości, umiejętności reagowania na sytuacje kryzysowe, porządkowania przestrzeni, wykonywania zadań wg ustalonych zasad. Do tego razem z pojazdami przygotowywałyśmy się do snu i świąt, a także do zmian, remontów. Każda z publikacji przemyca cenną naukę: jesteśmy różni, mamy odmienne talenty, inne marzenia i pragnienia, a to sprawia, że możemy wzajemnie się uzupełniać i pomagać sobie. Życie mieszkańców placu budowy toczy się wokół wypełniania swoich zadań, dążenia do wspólnego celu. To, że każdy ma inne zdolności pozwoli go łatwo zrealizować. Nie byłoby to możliwe, gdyby wszyscy byli tacy sami. Każdego dnia wszystkie maszyny budzą się, kiedy rozpoczyna się dzień, zapoznają się z planem, poznają swoje miejsce pracy i biorą się za realizację zadania. Nie są to czynności chaotyczne, bo każdy doskonale wie, w czym jest najlepszy i z kim pracuje najskuteczniej, w jakich zajęciach jest specjalistą i nie wtrąca się do obszaru, na którym się nie zna. Piękne nieprawdaż? Takie pokazanie, że wcale nie musimy być najlepsi we wszystkim pomaga przypomnieć sobie, że wcale nie musimy ze sobą rywalizować, bo więcej osiągniemy współpracą i wzajemnym wsparciem. Wystarczy, że będziemy dobrzy w jednej rzeczy i będziemy doskonalić nasz talent. Zawsze możemy prosić o pomoc tych, którzy mają predyspozycje czy umiejętności w określonym obszarze. Niepozorne książeczki będą nie tylko doskonałą czytanką dla małych miłośników maszyn i podglądania placów budowy, ale przede wszystkim opowieścią terapeutyczną dla dzieci, które nie wierzą we własne możliwości, uważają, że zadania je przerastają i nie potrafią nawiązywać współpracy, są przekonane, że koniecznie muszą być dobre we wszystkim i mają problem z pożegnaniem się z rzeczami, które już nie nadają się do wykorzystania. Obserwując bohaterów dowiadujemy się też, że ważny jest efekt, trzymanie się planu i podziału zadań, a nie pośpiech, bo to pozwala na dobrą pracę. Jest to też seria resocjalizacyjna dla dzieciaków wyśmiewających innych tylko dlatego, że są inne. Dzięki niej możemy pokazać jak niesamowicie potrzebna jest różnorodność. Poza tym mamy tu sporo nauki, podsuwania podstawowej wiedzy o otoczeniu.




Każda książka to inny ważny temat. „Rety! Ktoś nowy na placu budowy” pozwalała oswoić nam się z innością, zmianami, „Snów kolorowych, placu budowy” pokazywał jak, że noc to ważna pora, która pozwala nabrać sił na kolejny dzień. „Wieczór gwiazdkowy na placu budowy” pokazuje, że każdy ma inne potrzeby i marzenia. „Mistrz kieszonkowy z placu budowy” uświadamia, że każdy jest ważny i może odegrać kluczową rolę. „Dzień rozbiórkowy na placu budowy” to z kolei przygoda związana z burzeniem, segregacją materiałów, uświadamianiem, że nawet przedmioty, z których nie możemy już korzystać w pewnym stopniu się przydają. Widzimy maszyny uwijające się, zaangażowane w swoje zadania i świadome, że o każdy drobiazg trzeba zadbać, dokładnie posprzątać, bo to pomoże przygotować plac do dalszej pracy. Do tego ważne jest dbanie o inne gatunki. „Na placu budowy dzień robót drogowych” pozwala na opowieść o budowaniu nowej, większej i wygodniejszej drogi, uświadamia, że zmiany w otoczeniu są potrzebne. Widzimy maszyny uwijające się, zaangażowane w swoje zadania i świadome, że o każdy drobiazg trzeba zadbać, dokładnie posprzątać, bo to pomoże przygotować plac do dalszej pracy. Do tego ważne jest dbanie o inne gatunki. „Na placu budowy… pasą się krowy!” to opowieść o pracach w gospodarstwie. Zobaczymy, że znane nam z poprzednich tomów bohaterzy na wsi mogą wykonywać całkowicie inne, ale podobne zadania. Uświadamianie, że jeden talent może być wykorzystany w różny sposób. „To plac budowy… czy pas startowy?” to kolejna opowieść pokazująca jak niesamowicie ważna jest różnorodność i współpraca. Dzięki temu wszystko lepiej działa w otoczeniu, możemy reagować na kryzysy. Do tego poruszono tu problem zmian i wiążącego się z tym zamieszania. "Choinkowy plac budowy" pokazuje jak ważny jest podział obowiązków, wspólne spędzanie czasu i zgrane przygotowania. "Koparka i cyfry" wprowadza młodych czytelników do świata liczb, ale też przy okazji odpowiedzialności społecznej, wypełniania swoich obowiązków. Opowieść toczy się wokół budowania domu. Mamy kopanie fundamentów, wyrównywania terenu, kopania dołów pod rury, przemieszczania żwiru, usuwania kamieni, przygotowywania materiałów do pracy. Każdej czynności towarzyszy określona liczba. Przedmioty oczywiście zaprezentowano na klimatycznych ilustracjach, które zachęcą do ćwiczenia umiejętności liczenia. Podstawy matematyki są tu świetną zabawą. Już niedługo ukaże się opowieść o kolorach.

Każda opowieść posiada piękne, dwustronicowe ilustracje. W pierwszym są autorstwa Toma Lichtenhelda, a w kolejnych  A.G. Forda, Ethana Longa. Piękne kolory, prosta kreska i personifikacja bohaterów sprawia, że stają się oni bliżsi młodym czytelnikom. Na każdej stronie znajdziemy niewielką ilość tekstu bogatego w treści, dzięki czemu dzieci nie będą się nudziły. Joanna Wajs pięknie przenosi nasze pociechy w świat stworzony przez Sherri Duskey Rinker. Warto zamówić wszystkie części, bo każda wniesie cenne pouczenie i stanie się pretekstem do rozmów. Plusem najnowszej publikacji są jej kartonowe strony. Taką odsłonę, ale z okienkami znajdziecie też w "Choinkowym placu budowy", dzięki czemu po lektury mogą sięgnąć też młodsi czytelnicy. Opowieści o placu budowy to wierszyki, które z powodzeniem mogą rosnąć z dziećmi. Warto wykorzystać je do ćwiczenia pamięci, nauki czytania oraz rozmów o postawach społecznych i uczuciach. Polecam.