Etykiety

wtorek, 23 września 2014

Jolanta Kwiatkowska

Jolanta Kwiatkowska to autorka doskonale władająca językiem polskim, a do tego świetna obserwatorka ludzi. Jej książki poruszają bardzo ważne tematy społeczne i etyczne. Daleka jest od poprawności politycznej pod jakimkolwiek sztandarem, dzięki czemu jej powieści zmuszają do myślenia.
Do tej pory polecałam dwie książki Jolanty Kwiatkowskiej. Pierwszą jest „Przewrotność dobra”, która została u mnie również książką miesiąca, a także „Rozsypane wspomnienia”, które także trafiły do polecanych w miesięcznym podsumowaniu.
Dziś zapraszam Was do przeczytania mojej rozmowy z tą niesamowitą i bardzo pogodną autorką.
AS: Nastolatka w ciąży to temat bardzo tabu i jednoznacznie oceniany przez naszą patriarchalną kulturę. Skłonni jesteśmy oceniać negatywnie, jeśli problem nie dotyczy nas, a jeśli takie nieszczęście się przytrafi ludziom to – mimo różnorodnych deklaracji – często wybierają najprostsze rozwiązanie: aborcję. Dlaczego takie tematy porusza pani w swoich książkach?
Jolanta Kwiatkowska: Najkrócej, przymrużając oko powinnam odpowiedzieć: Nie jestem strusiem i nie umiem chować głowy w piasek. Uczciwie dodam, że z lat, gdy zasłaniało się oczy rękoma, żeby „schować się”, albo zakrywało kołdrą, żeby  „zło” stało się niewidoczne - dawno wyrosłam ;)
Po przeczytaniu „Rozsypanych wspomnień” ( wydane w 2011r) kilka czytelniczek zwróciło uwagę na moją „zbyt wybujałą (czytaj: nieprawdopodobną) wyobraźnię”. Prawie trzynastolatka i nieuświadomiona? ”. Pierwszą moją reakcją było zdziwienie, ale i miłe zaskoczenie na myśl, że widocznie dziś właściwe uświadomienie nastolatek (nie mówiąc o młodych kobietach) jest już na takim poziomie, że to, o czym piszę w powieści zdarza się już naprawdę wyjątkowo. Niestety. W telewizji „niusy” o nastolatkach w ciąży (ostatnio o ciężarnej dwunastolatce). W prasie artykuły o dzieciach chodzących do szkoły podstawowej, młodzieży gimnazjalnej, która jest wyjątkowo „dobrze” uświadomiona seksualne, tyle że w zawężeniu do technicznej strony seksu i terminologii. Licealistki, młode kobiety w ciąży, z którymi miała kontakt w pracy moja bohaterka (położna) niestety nie odeszły w niebyt, mimo że mamy XXI wiek.
W opisanej historii wykształcenie rodziców Kasi (on – ginekolog, ona położna) sugerowałoby, że taka sytuacja nie miała prawa się zdarzyć. A jednak i oni po czasie zrozumieli, jakie popełniali błędy uświadamiając córkę.
Dodam jednak, że jest to jeden z głównych wątków. Dla mnie, tym wiodącym jest miłość. Ta określana jako najprawdziwsza, czyli pozbawiona egoizmu. Miłość, tak silna, że dobro osoby, którą kochamy jest na pierwszym miejscu. Nie w przypadkach określanych jako „zaburzenia psychiczne” tylko w sytuacji świadomego wyboru. Taką miłością najczęściej potrafią kochać tylko…
Na pewno zabrzmi to patetycznie, ale „Rozsypane wspomnienia” to taki mój hołd dla osób potrafiących tak kochać.
AS: Pani bohaterzy ciągle świadomie potwierdzają Gofmanowskie spojrzenie na relacje międzyludzkie: ciągła gra, strojenie się do ról. Według tego spojrzenia każdy człowiek jest aktorem. Gra wyklucza szczerość?
Jolanta Kwiatkowska: Odpowiedź jest w pani pytaniu. Czy aktor szczerze się wzrusza, płacze, śmieje, kocha? Tak. Wtedy, gdy nie gra.
AS: Anglia – dla jednych raj finansowy, dla innych raj naukowy. Dlaczego nie ukochani amerykańscy specjaliści podejmują się leczenia nastoletniej schizofreniczki z „Rozsypanych wspomnień”.?
Jolanta Kwiatkowska: Dlaczego ukochani? Nawet, jeśli byliby w tym czasie lepszymi specjalistami, to wtedy nie było lub marne były szanse na możliwość leczenia przez amerykańskich specjalistów. Możliwość leczenia córki w Anglii dla Małgorzaty (matki Kasi) już była porównywalna z cudem.
AS: Pisanie o szczęśliwej miłości jest bardzo popularne. Wiele czytelników i czytelniczek czeka na kolejne szczęśliwe historie, by się oderwać od swojej patologicznej codzienności. Dlaczego pani szuka innej drogi trafienia do odbiorców?
Jolanta Kwiatkowska: Codzienność jest normalnością. To dzień i noc – co dzień i co noc. Od narodzin do śmierci. Codzienność to po prostu życie.
Czasami myślę, że ta  „patologiczna codzienność” to często skutek „kodowanych” interpretacji pojęć (narzucanych i niekoniecznie realnych) jak m.in. uroda, sukces, miłość czy szczęście. Trudno jest dorównać lansowanym ideałom, czy mieć taaaakie szczęście jak fikcyjni literaccy czy filmowi bohaterowie.
Też lubiłam i lubię się oderwać od codzienności, ale tylko prawie oderwać. Stopy staram się trzymać na twardym podłożu i obserwuję realne życie. Widząc, że inni borykając się z niełatwą codziennością potrafią walczyć o swoje szczęście, cieszyć się tym, co mają - biorę z nich przykład. To mi zawsze pomagało walczyć z przeciwnościami i radować się każdą pomyślną chwilą. W czasie czarnym jak gradowa chmura przypominam sobie, że opis losów przysłowiowego kopciuszka i pięknego królewicza skończył się w dniu wesela ;)
Pani Aniu, trudno mi bujać w obłokach ze stopami nieoderwanymi od podłoża, dlatego świadomie wybrałam niepopularność ;) .  
AS: Po przeczytaniu „Przewrotność dobra” można dojść do wniosku, że każdy dom jest przepełniony patologią. Co z tą dobrocią człowieka? Tischner za Buberem i Levinasem przekonuje nas, ze każdy człowiek szuka dobra w innym człowieku. To, co pani serwuje swoim czytelnikom jest bliższe Nietzschemu.
Jolanta Kwiatkowska: Nie uważam, że każdy dom jest przepełniony patologią. Chcę wierzyć, że jest ich mało i będzie coraz mniej. Patrząc realnie, słuchając o coraz częstszych, praktycznie niemieszczących się w mojej wyobraźni przypadkach, zdaję sobie sprawę, że dla własnego spokoju jak najczęstsze uciekanie przed realnością w świat sielanki, to oszukiwanie samej siebie. Takie pojęcia jak dobro i zło ( coraz częściej też uczciwość, prawość itp.) nie są jednoznaczne. Coraz powszechniejsza, lub może bardziej widoczna, na co dzień jest moralność wg Kalego ( W pustyni i w puszczy).
Jednak nie jestem daltonistką. Odróżniam wiele barw. Nie tylko kolor czarny, biały i… różowy.  
Świat jest kolorowy. My też. Nie tylko zewnętrznie.
AS: Bardzo dziękuję za rozmowę. Będę z niecierpliwością czekała na kolejne pani książki.
Jolanta Kwiatkowska: Również dziękuję.
Książki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz