Jolanta
Kwiatkowska, Rozsypane wspomnienia, Warszawa
2011
Jeżeli jesteśmy doskonali i nie mamy sobie
nic do zarzucenia to znaczy, że życie bardzo nas oszczędzało. Narzekanie na
brak pracy i niegrzeczne dzieci, niemiłych sąsiadów, leniwego męża, złą
teściową, rozkapryszoną synową i cały zły świat jest z tej perspektywy
rzucaniem kamienia bez możliwości sprawdzenia własnej czystości. „Tyle wiemy o
sobie ile nas sprawdzono” pisała Wisława Szymborska w „Minucie ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej”. Czy nas sprawdzono na tyle
byśmy wydawali osądy o innych? Byśmy każdego dnia szukali w innych zła, a w
sobie czystość? Jeśli jesteśmy tego pewni to powinniśmy sięgnąć po „Rozsypane
wspomnienia” Jolanty Kwiatkowskiej, która ustami starszej, doświadczonej ciotki
poucza: „Dzieci, nie zastanawiajcie się, co ludzie powiedzą. Ludzie i tak nie
zrozumieją, czym się kierowaliście. Zobaczą tylko to, co chcą zobaczyć, i na
podstawie tego wydadzą opinię”. Czy zdanie innych naprawdę jest dla nas takie
ważne? Przecież nikt nie przeżyje życia za nas, nikt nie upora się z naszymi
problemami, jeśli sami się z nimi nie uporamy. Jaka jest prawda o naszym życiu?
Czy istnieje jedna właściwa? „Prawda często ma kilka twarzy. Opis
rzeczywistości może być zgodny. Wnioski i odczucia różnić się. Niekiedy
radykalnie”.
Losy bohaterów
niemal na każdej stronie nas zaskakują, a wszystko zaczyna się od rozpaczy
kobiety po starszym od niej mężu i uldze jej matki z powodu tej śmierci. „W
dniu, w którym myślałam, że nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć, obiecałam
sobie: przyjmuj wszystko jako oczywistość przeznaczenia. Nie doszukuj się
sensu, i tak nie zrozumiesz”. Jakie musiały być losy ludzi, których cieszy
śmierć innych? Nawet tych, którzy pomagali. Życie pisze najdziwniejsze
scenariusze. W przypadku Małgosi i Eli tak dziwne, że niewiele osób jest w
stanie zrozumieć, dlatego prawda jest ukrywana, a osoby znające ją postrzegani
są, jako potencjalni wrogowie. Ich życie zostało poddane wielu manipulacjom, by
mogły cieszyć się chwilą.
Z powodu zawodu
bohaterów (pracownicy służb zdrowia) nie zabraknie refleksji nad ludzkim
życiem, postawami, ale z wiekiem Gosia i Piotr uczą się nie oceniać tylko
pomagać. Po latach mogą stwierdzić: „Ludzie postępują tak, jak potrafią lub jak
mogą. Dopóki nie wiemy, czym się dany człowiek kierował, dopóty nie możemy
sądzić i z góry potępiać”.
Są tylko ludźmi,
których złości czy zadziwia wiele sytuacji i ludzi, ale najbardziej ich własne
życie, które miało być pięknie ułożone, szczęśliwe i wypełnione odhaczaniem
zdobytych celów. Niestety los był przewrotny tak, jak bywa w życiu każdego
człowieka.
„Personel medyczny
to też ludzie. Mówię to, bo czasami odmawia się nam prawa do zmęczenia, złego
dnia, własnych problemów i kłopotów. Wybaczymy opryskliwość urzędnikowi,
zezłościmy się na niemiłą ekspedientkę, nie wytkniemy obojętności księdzu.
Psiocząc na służbę zdrowia, mamy na myśli personel medyczny. Nie fundusze,
możliwości dysponowania nowoczesną aparaturą, brakiem środków na wszystko…”
Wśród życiowych
przemyśleń znajdziemy również wspaniałą analizę ludzkich charakterów, różnicy między
kobietą a mężczyzną. To właśnie ona stanie się przyczyną spisywania wrażeń na
bieżąco, bo kobieta będzie pamiętała wszystko, a mężczyzna niekoniecznie:
„Cudowną zaletę ma
ta męska pamięć. Prywatnie, służbowo i w kontaktach towarzyskich. Powiecie o
słowo za dużo, zrobicie przykrość, obrazicie, nawet wydusicie z siebie
«przepraszam» i za chwilę już zapominacie. Podstawową wadą pamięci kobiet jest
to, że rozpamiętujemy. Przypominamy sobie każdy detal. Słowo rzucone w gniewie.
Lekceważącą odpowiedź. Słuchanie nas jednym uchem, ze wzrokiem wgapionym w
gazetę. Wasze: «Nie teraz, jestem zmęczony. Przesadzasz. Czepiasz się. Kobieto
zmiłuj się. Daj mi chwilę spokoju».
Po latach słyszymy
je tak samo wyraźnie. Widzimy waszą minę, grymas tamtego dnia. Tak samo boli
dziś jak wtedy. Ty, jak typowy mężczyzna, już na drugi dzień nie bardzo
wiedziałeś, co mnie uraziło, rozgniewało, zasmuciło. Nawet gdy ci powiedziałam,
co, to śmiałeś się, że przesadzam, rozdmuchuję, nadaję swój sens twoim słowom i
gestom mimowolnym, bez znaczenia.
Z czasem
zrozumiałam, jakie to marnotrawstwo czasu. Chwile «gniewań» o drobiazgi.
Czekanie na przeprosiny. Ciche dni za karę o nierozumienie oczywistości”.
„Rozsypane
wspomnienia” zawierają tak wielki ładunek emocji i nieprawdopodobieństwa, że
stają się bardzo realne, bo fikcja musi być prawdopodobna, a rzeczywistość może
znosić nas na różne nieprzewidziane drogi i tak jest w życiu bohaterów. Czy nie
jest też tak i w naszym? Największe tragedie okazują się największym szczęściem,
a szczęście tragedią. Tragizm i komizm towarzyszy nam każdego dnia i to, jak
sobie z nimi poradzimy zależy od nas. Jakich wyborów dokonali bohaterowie i
dokąd ich zaprowadziły? Przekonajcie się sami.
Jolanta
Kwiatkowska po raz kolejny dostarczyła mi wielu emocji i pozwoliła na swoisty katharsis,
który pozwolił na zdystansowanie się wobec własnego życia. Mimo zagmatwania
życiowymi wypadkami bardzo dobrze rozumiem marzenie Gosi, żeby dziecko było
przeciętne. Dlaczego matka może mieć takie marzenie? Dlaczego jest w stanie
poświęcić całe swoje życie dla dziecka?
„Rozsypane
wspomnienia” są książką dla wszystkich. Mężczyźni lepiej zrozumieją kobiety,
kobiety mężczyzn, dzieci rodziców, rodzice dzieci, sąsiedzi sąsiadów itd. Aż
się prosi, aby książka stała się obowiązkową lekturą wszystkich ludzi, którzy
chcą pouczać innych, dawać rady lub czują się zagubieni w labiryncie własnego
życia. Łatwo jest podejmować decyzje, ale często trudno ponieść konsekwencje
kierowania się nimi.
Polecam również „Przewrotnośćdobra”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz