Etykiety

piątek, 8 września 2017

Eva Lindström "Mój przyjaciel Stefan"

Eva Lindström, Mój przyjaciel Stefan, il. Eva Lindström, tł. Marta Wallin, Warszawa „Zakamarki” 2017
Książki dla dzieci kojarzą nam się z baśniami, wróżkami, czarownicami, wilkami, idealizowaniem świata, oderwanymi od życia opowieściami pełnymi magii. Szwedzkie książki dla dzieci są nieco inne: z jednej strony korzystają z dziecięcego twórczego spojrzenia na świat, a z drugiej odzwierciedlają codzienność. Pokazują świat bliski naszym pociechom. Najlepszym dowodem na to jest twórczość Astrid Lindgren, która w "Dzieciach z Bullerbyn" czy Pippi Langstrumpf całkowicie inaczej opisuje świat niż nasi rodowici twórcy. Jest w nim miejsce na dziecięcą autonomię, proste opisy zwyczajnych spraw, poszukiwanie własnego miejsca w świecie. Nowsza literatura idzie jeszcze dalej i dzięki temu nie zabraknie w niej takich poważnych i ważnych tematów jak urlop macierzyński czy tacierzyński. Do tego sporo w nich zwyczajnych obrazów żłobków, przedszkoli, prostych ludzkich relacji, sąsiedzkich znajomości i bardzo dużo szacunku do ludzi (także do dzieci, bezdomnych, niepełnosprawnych i starszych). Szwedzkie książki opływają empatią, poruszają sprawy emocji. Pojawiający się w tych książkach bohaterzy mają prawo do odmiennego wyglądu (tatuaże, kolczyki, glany, irokezy). Ponad to w przedszkolach pracują również panowie i nie muszą się tego wstydzić, nie są dyskryminowaniu w czasie szukania pracy z dziećmi. Ponad to nie zabraknie tam i samotnych rodziców, konkubinatów, rozbudowanych relacji opartych na diadach (czyli dwójkowych relacjach). Z tego powodu nie może zabraknąć też wizerunku samotnej matki czy ojca, którzy nie są zadbani, ponieważ mają tak wiele obowiązków, że brakuje im czasu na siebie. Mężczyźni i kobiety mają takie samo prawo do realizowania swoich marzeń, takie same obowiązki w domu. Dziewczynki w tych książkach lubią grać w piłkę, grać na komputerach i są bardzo ciekawskie oraz przebojowe, a panowie mogą zajmować się domem i nie stają się przez to mniej męscy, a pracujące matki wyrodne i niekochające dzieci. Do tego społeczeństwo jest wielokolorowe. Szwedzka literatura dla dzieci pokazuje dzieciom świat takim jaki mogą zobaczyć w swoim otoczeniu, takim jak wygląda i dzięki temu pozwala go zrozumieć oraz oswoić się z nim. Ponad to dzieci wiedzą, że mają prawo do własnych zajęć, planów, zainteresowań i decydowania, kiedy przeżyć niezwykłą przygodę. Dla czytelników nieprzyzwyczajonych do pełnego szacunku i zrozumienia spojrzenia na dzieci i ich sposób patrzenia na świat książki te mogą wydawać się dziwne, ponieważ burzą wiele kulturowych tabu, zachęcają do porzucenia marzeń o księciu, a skupieniu się na codziennych sprawach, realizacji marzeń, wchodzenia w relacje społeczne, nawiązywania przyjaźni. Pokazują, że życie bywa bardzo zaskakujące i planowanie wszystkiego jest niemożliwe.
Taka właśnie jest też twórczość Evy Lindström. Jej książka „Mój przyjaciel Stefan” zabiera czytelników w świat przyjaźni dziewczynki z tytułowym Stefanem. Bohater opowieści nie jest zwykłym mieszkańcem miasta: jest puszczykiem. Przywędrował z południa kraju. Dzięki swojej niepowtarzalności mógł wziąć udział w programie przyrodniczym. Później pracował też w dziale technicznym w supermarkecie, prowadził kurs latania i zamierzał otworzyć sklep ze znajomym, ale posprzeczał się i wspólny biznes nie wypalił. Życie Stefana jest pełne zmian, ciągłego uczenia się, poszukiwania własnych dróg i zajęć. Narratorka opowiada o swoim przyjacielu tak, jakby mówiła o nim innej znajomej osobie lub w programie telewizyjnym. Cała historia pełna jest skrótów, pokazania znaczenia utrzymywania relacji oraz odmienności charakterów. Puszczyk Stefan należy do osób pojawiających się w życiu znienacka, przepływających gdzieś obok, żyjący chwilą i cieszący się nawet z niepowodzeń, ponieważ one dają szansę na odmianę życia. Codzienność bohaterów jest zwyczajna: praca, zakupy, siedzenie w parku, szukanie nowych zajęć i spotkania ze znajomymi, przeprowadzki.
„Mój przyjaciel Stefan” to interesująca książka dla młodych czytelników. Prostą treść pisarka wzbogaciła własnymi ilustracjami przypominającymi dziecięce rysunki, przez co nie brakuje tu takich elementów jak brak lub zaburzenie perspektywy i trójwymiarowości. To, co bliżej i dalej narysowano na jednej płaszczyźnie. Nie brakuje w nich jednak sporej dawki humoru oraz dziecięcego fantazjowania, w którym wszystko jest możliwe: supermarket pełen dziur wywierconych przez Stefana, ludzie uczący się latać, sprzeczka w planowanym sklepie.
Wielkim plusem książki jest to, że nie ma w niej moralizowania ani w treściach ani na ilustracjach tylko pokazywanie zwykłych kolei życia: dziś bohater zajmuje się tym, jutro tamtym. Mali czytelnicy mogą obserwować zmiany roku, zainteresować się upływem czasu oraz stać się świadkami codzienności, w której więcej przypadkowości niż przyczyn i skutków. Przesłanie może płynąć takie, że trzeba czerpać z każdej chwili życia oraz znajomości, ponieważ wszystko w życiu jest ulotne. Każde zajęcie i pomysł są ważne, każdy człowiek wartościowy, ale nie z każdym musimy chcieć przebywać. Czasami w przypadku braku zgody dobrze się rozstać tak jak zrobiły dwie sowy chcące otworzyć sklep.
Stefan uczy (bez moralizowania) jeszcze jednej ważnej rzeczy: nawet najdziwniejsze pomysły na życie mogą być ważne i nie wolno ich wyśmiewać.
Dzieci z książki dowiedzą się, że przyjaciel to nie taka osoba, która ciągle z nami przebywa, ale pojawiająca się we właściwych momentach życia i wnosząca w nie coś wartościowego, dająca poczucie bliskości i tworząca poczucie zaufania. O takich relacjach jest książka „Mój przyjaciel Stefan”. Eva Lindström opowiada swoim czytelnikom o zwyczajnych sprawach: poznawaniu nowych osób, nawiązywaniu i utracie relacji z nimi, uczeniu się od nich rzeczy pozornie niemożliwych, pokonywaniu własnych słabości, czerpaniu z życia, niemartwieniu się na przyszłość.
Solidna oprawa, bardzo dobrze zszyte strony, pastelowe ilustracje, duża czcionka i interesująca opowieść sprawiają, że dzieci chętnie słuchają opowieści i przeglądają książkę. Zdecydowanie polecam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz