Moja córka bardzo potrzebuje różnorodnych
ćwiczeń wzmacniających ręce i ich precyzję. Z tego powodu sporo czasu
poświęcamy na przeplatanie koralików, tworzenie obrazków ze sznurówek, szycie,
przekładanie koralików, ugniatanie mas oraz kolorowanie. Takie ćwiczenia mają
ją przygotować do nauki pisania oraz wyrobić prawidłowy chwyt. Na razie mamy z
tym jeszcze mały problem. Do tego dochodzi też znudzenie materiałem (bo ile
można robić podobne rzeczy przez ponad siedem lat?) oraz frustracja, że nie
zawsze się udaje tak jakby tego chciała. Nadwrażliwość sensoryczna ma duży
wpływ nad umiejętnością zapanowania nad narzędziami. Pisanie i malowanie
palcami nie sprawia jej trudności. Te pojawiają się dopiero, kiedy między
dłonią i kartką pojawia się długopis, pisak czy kredka. Z tego powodu musimy
bardzo urozmaicać jej ćwiczenia. Sięgnęliśmy po takie proste i przyjemne zabawy
jak malowanie poduszek przytulanek pisakiem. Zabawa świetna. Ola pięknie się
skupiała, chętnie kolorowała. Do tego szło jej zaskakująco sprawnie. Minus jest
taki, że materiał puszcza kolory i w czasie pracy całe ręce oraz ubranie było
od pisaków, które łatwo się zmyły. Ponad to plus i minus taki, że po wypraniu
maskotki traci ona swoje kolory i trzeba ją jeszcze raz pokolorować. Dobre,
kiedy chcemy zorganizować dzieciom taka aktywność w różnego rodzaju ośrodkach
rehabilitacyjnych, bo po dniu pracy wrzucamy do pralki i znowu mamy czyste
szablony na kolejny dzień. Jednak, kiedy w domu dziecko dostrzeże, że jego
praca się sprała może się nieco zniechęcić. Oczywiście to spieranie się może zachęcić,
ale u nas pojawił się bunt.
Czy polecam i czy warto było? Warto. Godzinnego
skupienia nad kolorowaniem nie kupuje się ot tak. Dla nas ćwiczenie
koncentracji i rąk jest ważniejsze niż to, że córka przy okazji się wybrudziła
i chciała tylko raz pracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz