Ubóstwo i bieda będą moim
tematem przewodnim, jako najważniejszy i najbardziej widoczny czynnik prowadzący
do nierówności społecznych sprzyjających rozwoju patologii w społeczeństwie.
Pisząc o patologii mam świadomość, że nie tylko warstwy niskie są twórcami
zachowań nieodpowiadających normom obowiązującym w danym społeczeństwie. Będę
próbowała podkreślić, w jaki sposób bieda źle wpływa na warstwy wyższe,
zamożne. Nierówność wiąże się nie tylko z brakiem posiadania pieniędzy, ale i
ograniczonym dostępem do edukacji, a co za tym idzie, brakiem szansy na
polepszenie swojej sytuacji, brakiem dostępu do władzy, większą
zachorowalnością i śmiertelnością. Bieda jest tu podstawą szeroko rozumianej
nierówności prowadzącej do wykluczenia społecznego, którego najgorszym
przejawem jest śmierć głodowa i bezdomność, a najdelikatniejszym ubóstwo mimo pracy.
Pragnę poruszyć wszystkie kwestie dotyczące nierówności i ich konsekwencji.
Dlaczego jest to temat ważny? Göran Therborn, autor książki „Nierówność, która
zabija” podkreśla: „Nierówność to naruszenie ludzkiej godności; to zablokowanie
przyrodzonej każdemu człowiekowi zdolności do rozwoju. Przybiera wiele postaci
i ma różne skutki, takie jak: przedwczesna śmierć, pogorszenie stanu zdrowia,
upokorzenie, podległość, dyskryminacja, brak dostępu do wiedzy, wykluczenie z
głównego nurtu życia społecznego, ubóstwo, bezsilność, stres, niepokój, brak
poczucia bezpieczeństwa, brak poczucia własnej wartości i pewności siebie,
odebranie pewnych możliwości i szans życiowych. Nierówności nie mierzy się więc
tylko zawartością portfela. Jest to pewien porządek społeczno-kulturowy, który
większości z nas ogranicza możliwość prowadzenia w pełni ludzkiego życia,
wpływa negatywnie na nasze zdrowie i szacunek do siebie oraz na nasze zasoby
pozwalające uczestniczyć i działać w świecie” (Therborn 2015, s. 1).
Tematyka nierówności jest
tematem nowym. W czasach panowania arystokracji nie rozważano jej istnienia,
nie zajmowano się problemami ubogich i głodujących. Sytuację tę najlepiej
obrazuje przypisywane Marii Antoninie stwierdzenie zamieszczone w Wyznaniach Jeana Jacqueas Rousseau „Nie mają chleba? Niech jedzą ciastka”.
Prace filozofów oraz rewolucje sprawiły, że problem biedy był coraz częściej
rozważany. Nie podejmowano jednak tematu nierówności, która jest obecna na
każdym szczeblu drabiny społecznej. Pojawia się ona w pracach Davida Ricardo
(Theborn 2015, s. 1) w pierwszej połowie XIX wieku, ale dopiero w latach 80 XX
wieku zaczęła pojawiać się jako element badań (Theborn 2015, s. 2).
Ogólna dyskusja teoretyczna
dotycząca nierówności została przeniesiona z filozofii na grunt nauk
społecznych przez Amartyę Sena (ekonomistę), Michaela Marmota i Richarda
Wilkinsona (epidemiolodzy) (Theborn 2015, s. 2). W socjologii zagościła nieco
później. Jednak to filozofia jest najważniejszą nauką, która problem klasowości
porusza od początku istnienia „matki” nauk i to właśnie w tej „dyscyplinie”
umysłowej powraca on regularnie. Rozważania często miały za zadanie
usprawiedliwić zaistniałe podziały, brak dostępu do dóbr, czego dowodem może
być choćby „Polityka” Arystotelesa przekonująca, że kobiety nie są w pełni
dostosowane do pełnienia ważnych ról społecznych. Szowinistyczną narrację w
Europie bardzo długo wzmacniała pozycja chrześcijaństwa. Kolejne przewroty i
przełomy pozwoliły na podważanie zastanej sytuacji.
Obecność nierówności w
badaniach nauk społecznych wiąże się ściśle ze zjawiskami zachodzącymi w
społeczeństwie. Rosnąca świadomość tego, że można chcieć mieć wpływ na swoje
życie, coraz częstsze strajki i protesty przeciwko wkluczeniom sprawiają, że
nie można obok nierówności przejść obojętnie i usprawiedliwiać jej „wolą Boga”
lub innych sił rządzących światem. W swoim referacie spróbuję uchwycić wybrane
spojrzenia z różnych dziedzin na poruszany problem mający ważne znaczenie w
etyce. Spróbuję także odpowiedzieć na pytanie dlaczego nierówności są złe?
Dlaczego prowadzą one do dyskryminacji? W jaki sposób wpływają negatywnie na
życie społeczne? Dlaczego mówienie o nierównościach i poszukiwanie odpowiednich
rozwiązań społecznych jest ważnym zadaniem etyki?
„Nierówność zabija”(Theborn
2015, s. 9) – podkreśla Göran Therborn, który w kolejnych stronach zasypuje nas
przerażającymi statystykami. Niebyło by w tym nic złego, gdybyśmy całkowicie
nie mieli wpływu na istnienie nierówności. Jest ona jednak wynikiem naszych
poglądów, naleciałości kulturowej, uprzedzeń, osobistych wyborów prowadzących
do osobistych tragedii. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu podejmuje
decyzję o zabijaniu, ponieważ w mniejszym lub w większym stopniu akceptuje
istnienie nierówności, a czasami wręcz jej żąda jako sposobu dbałości o
trwałość kultury. Mimo ważności w tym miejscu rozważań etycznych dotyczących
zabijania pominę je na rzecz uogólnienia: „Zabijanie jest złe”. Ono będzie
wyjściem do spojrzenia na nierówność jako czegoś przyczyniającego się do zła, w
którym każdy z nas ma swój współudział: albo jako ofiara albo jako decydent.
Społeczne godzenie się na wpływ spekulacji niewielkiej liczby osób sprawia, że
dajemy przyzwolenie na przemoc ekonomiczną, psychiczną oraz fizyczną wpływającą
na wiele aspektów życia każdego z nas.
„Śmiercionośne konsekwencje
nierówności dotyczą zarówno osób ubogich i słabo wykształconych, jak i
zamożnych, sławnych oraz dobrze wykształconych” (Theborn 2015, s. 16). Brytyjski
epidemiolog Richard Wilkinson wysunął prowokacyjną hipotezę, że nierówności
(ekonomiczne) negatywnie wpływają nie tylko na życie osób z dolnych szczebli
drabiny społecznej i w ten sposób poruszył problem ubóstwa relatywnego, czyli
poczucia, że żyje się gorzej niż znane nam osoby (należące do naszej klasy
społecznej) zarabiające więcej, otrzymujące więcej wyróżnień i mających
zdolniejsze dzieci. Ciągle niewiele wiemy o zależności mechanizmów
psychosomatycznych łączących status
społeczny ze stanem zdrowia i długowiecznością, ale dane empiryczne nasuwają
wnioski, że nierówność na każdym szczeblu zabija (Theborn 2015, s. 16). Być
może problem tkwi w wychowaniu opierającym się na rywalizacji, a nie na nauce
współpracy, co prowadzi do braku umiejętności postrzegania podmiotowości
nieznanych nam osób.
Poruszając kwestie
nierówności ważne jest wyjaśnienie najważniejszych pojęć: ubóstwo bezwzględne i
ubóstwo względne: „Pojęcie ubóstwa
bezwzględnego opiera się na pojęciu minimum
życiowego- elementarnych warunków, jakie muszą być spełnione, aby jednostka
mogła przetrwać fizycznie i zachować zdrowie. Ubóstwo dotyczy tych, którzy są
pozbawieni tych podstawowych środków- jak wystarczająca ilość pożywienia,
schronienie i ubranie” (Giddens 2004, s. 332). Ubóstwo względne mierzy się
przez odniesienie do standardu życia panującego w danym społeczeństwie.
Każde z nich prowadzi do nierówności,
przyczynia się do wzrostu śmiertelności i wrogości. Trzeba jednak pamiętać, że
jedno działa całkowicie destrukcyjnie i zniechęca do jakichkolwiek działań
(ubóstwo bezwzględne), a drugie może (choć nie jest to zasada) być motorem do
działania (ubóstwo względne). Zdaniem niektórych badaczy właściwsze jest
pojęcie „ubóstwa względnego”, ponieważ potrzeby ludzi mieszkających w różnych
społecznościach są różne (Giddens 2004, s. 332). Anthony Giddens dodaje też: „Nie
można stworzyć jednolitego opisu kategorii ››ludzi biednych‹‹. Ubóstwo ma wiele
twarzy i wciąż się zmienia” (Giddens 2004, s. 337). Zaznacza również, że pewne
kategorie ludzi częściej popadają w ubóstwo niż inne. Są to zazwyczaj ludzie,
którym źle się wiedzie w innych aspektach życia. Mogą to być bezrobotni,
chorzy, emeryci, niepełnosprawni, dzieci, kobiety, członkowie dużych rodzin czy
mniejszości etniczne (Giddens 2004, s. 337).
Właśnie owa niechęć do
dostrzegania trudności z jakimi borykają się ludzie prowadzi do biedy.
Nieświadomość braku środków do życia, osobiste skupienie się na walce o
przetrwanie i bogacenia prowadzi do wyparcia tego, że jesteśmy uczestnikami
wielkiej machiny, w której spora ilość ludzi umiera z niedożywienia, a w
przypadku dzieci (poza dużą ilością zgonów) widoczne jest karłowacenie. Masowe
niedożywienie wywiera olbrzymi wpływ na rozwój jednostek i często ciągnie się
przez kilka pokoleń. Niedożywienie ma również znaczący wpływ na rozwój mózgu, a
co za tym idzie, decyduje o wykształceniu, możliwości znalezienia pracy i
stworzenia warunków dla kolejnych pokoleń. W szerszej perspektywie
niedożywienie to zabieranie szansy na pełny rozwój intelektu. W znacznym
stopniu to kultura opierająca się na wykluczeniach przyczynia się do tworzenia
owych problematycznych nierówności spowalniających rozwój i bogacenie się
społeczeństw (Theborn 2015, s. 19).
„Główny problem związany z
nierównością ekonomiczną polega na tym, że prowadzi ona do rozrywania więzi
społecznych, marnotrawstwa ekonomicznego oraz degeneracji życia politycznego i
powstawania dyktatur” (Theborn 2015, s. 26). Charles Murray (2001) dostrzegł,
że nierówności prowadzą do rozpadu społeczeństw, przyczyniają się do wzrostu
biedy, poszerzają liczbę osób zależnych finansowo od państwa. Charles Murray
prezentujący prawicowy punkt widzenia i wini biednych za nieumiejętność
dostosowania się oraz proponuje zjednoczenie się w nowym religijnym
przebudzeniu. Mimo tych mankamentów jego praca jest cenna ze wzglądu na
pokazanie rozłamu między ubogimi a bogatymi, rosnącej obojętności jednych grup
społecznych lub jednostek na problemy innych grup i jednostek.
Wydawałoby się, że prostym
sposobem zlikwidowania nierówności jest pomaganie. Problem ten dość często
pojawia się zarówno w pracach socjologów, ekonomistów jak i filozofów. Fernando
Savarer nawołujący do podmiotowego traktowania ludzi, pomagania jednocześnie
zauważa, że przesadna pomoc społeczna sprawia, że ludzie stają się
intelektualnymi, duchowymi i fizycznymi inwalidami. Trzeba zachować umiar w
pomocy innym (Savater 1996, s. 170). Hiszpański myśliciel jest zwolennikiem
równości, ale jest to równość uwzględniająca odmienne predyspozycje:
„Niewątpliwie my, ludzie, jesteśmy podobni, niewątpliwie byłoby wspaniale,
gdybyśmy mogli osiągnąć równość (równość szans przy urodzeniu, a potem wobec
praw), lecz oczywiście nie jesteśmy identyczni ani nie powinniśmy się upierać
przy tym, by nimi być” (Savater 1996, s. 135). Czy jednak ten brak identyczności
usprawiedliwia jakiekolwiek nierówności? Przecież zamożni tego świata także nie
są identyczni. Nie dowiedziono również, że dzieci osób, którym udało się
stworzyć imperia biznesowe predysponują wyjątkowymi umiejętnościami
usprawiedliwiającymi ich lepszy start. Czy istnieje argument usprawiedliwiający
ich miesięczne zarobki kontrastujące z miesięcznymi dochodami ubogich
robotników należących do prekariatu?
Loïc Wacquant w
„Więzieniach nędzy” porusza poważny problem wykluczenia opartego na biedzie,
która idzie w parze z różnego rodzaju nierównym traktowaniem przez system
prawny. Do tych rozważań dotyczących podziałów społecznych doszedł analizując jak
wielkie znaczenie ma podział na dzielnice bogaczy oraz obszary biedy miejskiej
(Wacquant 2008). Problem „miejskich wyrzutków” często opisywany jest jako
zjawisko faweli w przestrzeni miejskiej, której mieszkańców pozbawiono szans
awansu społecznego, braku dostrzegania związku między ciężką pracą, a rozwojem
osobistym i bogaceniem się. Ludzie zamieszkujący takie obszary miejskie chcąc
osiągnąć wyznaczone przez siebie cele nie mają wystarczających środków do ich
realizacji, czyli wykształcenia, sieci kontaktów, kwalifikacji i
środków materialnych, czyli mają zablokowaną możliwość awansu. Problem ten
doskonale pokazuje w swojej książce Paulo Lins „Miasto Boga”. Miejsce akcji to
tani kompleks mieszkaniowy powstały w ramach projektu rządowego mającego
zapewnić dach nad głową oraz lepsze warunki życia mieszkańcom dzielnic nędzy
zniszczonych przez powódź. Nowe budynki z kiepskich materiałów i architekturze
kojarzącej się Polakom z pegeerowską rzeczywistością zyskały mieszkańców
wywodzących się z brazylijskich slumsów, przez co przeprowadzka nie zmienia ich
sytuacji życiowej: ci sami biedni sąsiedzi, te same niewielkie szanse na zmianę
swojej sytuacji życiowej ludzie. Pisarz pokazuje również, że od przemocy w
dzielnicach biedy nie da się uciec. Zmiana miejsca zamieszkania, bez możliwości
polepszenia warunków życiowych nie rozwija w mieszkańcach wrażliwości, nie
pomaga awansie społecznym. Mimo zmiany miejsca zamieszkania ludzie ciągle są
członkami swojej pozbawionej możliwości poprawy bytu klasy.
„W epoce nowoczesnej szanse
znalezienia pracy i kariera zawodowa zależą w dużej mierze od wykształcenia i
kwalifikacji”(Giddens 2004, s. 515). Te z kolei zależą od miejsca zamieszkania.
Pisząc o Oscarze Lewisie Anthony Giddens podkreśla: „Jego zdaniem wielu ludzi
ubogich żyje w kulturze ubóstwa.
Ubóstwo nie jest wynikiem niedostosowania jednostek do rzeczywistości społecznej,
ale ogólnego klimatu kulturowego, w jakim przebiega socjalizacja dzieci w
ubogich rodzinach. Kultura ubóstwa jest przekazywana z pokolenia na pokolenie,
ponieważ młodzi ludzie od dzieciństwa są chowani w przekonaniu, że posiadanie
aspiracji nie ma sensu, więc fatalistycznie poprzestają na życiu w ubóstwie”
(Giddens 2004, s. 339). Ten opis doskonale pasuje do warunków, w jakich żyją
bohaterzy powieści „Miasto Boga”. Charles Murray (2001, s. 12) zauważył, że
istnieją jeszcze grupy osób ubogich losowo. W ich przypadku ubóstwo nie należy
do „kultury wyuczonej bezradności”, co pozwala na szybsze wyjście z chwilowego
stanu.
Wykluczenie społeczne może
przybierać różnego rodzaju formy. Najczęściej związane jest to z ubóstwem,
nierównością, przynależnością do niższych klas społecznych mieszkających w
gorszych, podupadających dzielnicach z kiepskimi szkołami, ograniczonym rynkiem
pracy, gorszymi warunkami mieszkaniowymi. Ważnym problemem jest wykluczenie
społeczne młodych osób, które mają problem z wejściem w dorosłe życie i
integracje ze społeczeństwem (Giddens 2004, s. 346-349).
Wykluczenie to nie tylko
problem miejski. Również na obszarach wiejskich ludzie są narażeni na
wykluczenie społeczne. „W małych wioskach i na obszarach słabo zaludnionych
dostęp do dóbr, usług i obiektów użyteczności publicznej jest mniejszy niż na
terenach gęściej zaludnionych” (Giddens 2004, s. 350). Niejednokrotnie mają oni
ograniczony dostęp do pomocy lekarskiej, kościołów, bibliotek, urzędów
państwowych. Pozycja społeczna i możliwość prawidłowego funkcjonowania zależna
jest tu od posiadania środka transportu (samochodu) lub dobrze zorganizowanej
komunikacji publicznej (autobusy, pociągi), dzięki którym możliwe staje się
podjęcie pracy w innej miejscowości, odwiedzanie krewnych i znajomych oraz
korzystanie z instytucji państwowych.
Nierówność szczególnie
dotkliwa jest na samym dole drabiny społecznej. Poważnym problemem we współczesnym
społeczeństwie jest bezdomność. Ze względu na nieposiadanie miejsca
zamieszkania osoby należące do tej grupy mają utrudnioną możliwość podjęcia
pracy oraz ze względu na poczucie bezradności, braku wpływu na własne życie
mają mniejszą motywację do poprawy swojego losu, co utrwala ich wykluczenie
społeczne, prowadzi do dyskryminacji na rynku pracy (Frysztacki 2009, s.
97-102).
Wielu badaczy stwierdza, że
owo poczucie bezradności zaczyna się już w dzieciństwie przez socjalizację w
ramach kultury wyuczonej bezradności. Göran Therborn. opisując szwedzkie
szkolnictwo pokazuje nam jak bardzo niebezpieczna może być przynależność do
klasy osób ubogich, w której każdy z nas może się znaleźć. Zamieszkiwanie
faweli, bycie bezrobotnym, a do tego emigrantem przyczynia się do społecznego
wykluczenia rodzącego nieufność i hamującego rozwój społeczeństwa. Wprowadzone
przez rząd ulgi podatkowe na naukę, za którą trzeba zapłacić prowadzi do
wzrostu wykluczenia, ponieważ tylko klasa średnia może sobie na takie dodatkowe
wydatki związane z edukacją pozwolić (Theborn
2015, s. 30). Wykluczenie rodzi nieufność. Ta z kolei przyczynia się do wzrostu
przemocy, konieczności zatrudnienia większej ilości osób strzegących porządku,
a przez to zwiększa koszty utrzymania ładu w społeczeństwie, które można byłoby
zniwelować wprowadzając inne rozwiązania w szkolnictwie na wszystkich jego
szczeblach. „W każdym razie, ubóstwo jest traktowane jako zjawisko zagrażające
dobru całego społeczeństwa – czy to z powodów bardziej aksjologicznych,
dotyczących sprawiedliwości ekonomiczno-społecznej, czy to z powodów bardziej
funkcjonalnych, związanych z obroną interesów systemu” (Frysztacki 2009, s. 89).
Suzana E. Flores (2017, s.
34-40) zauważa, że owo wykluczenie widoczne jest również na portalach
społecznościowych, gdzie osoby biedne – podobnie jak w przypadku zamieszkania w
dzielnicach nędzy – mają biednych znajomych, niewykształceni -
niewykształconych. Anonimowość i możliwość tworzenia nowych kont, poznawania
nowych osób wcale nie wyrównuje szans, ponieważ osób należących do średniej i
ubogiej klasy jest dużo więcej niż tych bogatych. Aktywność na serwisach
ogranicza się obcowania we własnych kręgach społecznych, a pozorne
przekraczanie granic jest tylko złudzeniem.
Problem biedy, wykluczenia,
nierówności jest, więc bardzo ważnym zjawiskiem ograniczającym ludzki postęp.
Miguel de Unamuno, filozof, który miał okazję na własne oczy widzieć zarówno
biedę, jak i wojnę pisze: „Największym złem związanym z biedą jest to, że
rozprasza energię, stępia umysł i uniemożliwia mu zajęcie się własnym zdrowiem
i chwałą Bożą. Troska o jutro utrudnia myślenie o wieczności. Dziś rzadko można
spotkać ubogiego, który żyje jak lilie polne i ptaki powietrzne, który nie
troszczy się o to, co będzie jadł i pił i który pozwala, aby każdy dzień sam
troszczył się o siebie. A jednocześnie bieda czy raczej nędza, pobudza uczucia
niezadowolenia i urazy, skłania do kradzieży i do wiarołomstwa, jak powiada
Eklezjastyk.
(…) Ten, kto ma zapewniony
byt materialny swego cielesnego życia, może w sposób bardziej wolny troszczyć
się o swe życie duchowe.
(…) Postęp, dar Boga, jest
przyczyna zatracenia się wielu narodów, które nie biorą go za narzędzie
zbawienia dusz, oswobodzonych dzięki niemu z więzów zwierzęcości. Stąd bierze
się dekadencja narodów i cywilizacji” (Unamuno 2004, s. 24).
Napisane sto lat temu słowa
ciągle są aktualne i to nie ze względu na poruszanie kwestii przemocy, jako
zjawiska towarzyszącego, ale ukazanie wpływu na ludzką umysłowość, poczucie
możliwości decydowania o sobie i osobistej odpowiedzialności za czyny, czyli
szeroko rozumianej wolności (Berlin
2000, s. 229-233). Ów wpływ na
psychikę jest jednym z ważnych tematów badań psychologów, pedagogów, genetyków
i neurologów(Kataryn Asury, Richard
Plomin 2015).
Jednym ze zjawisk
prowadzących do biedy jest bezrobocie najczęściej sięgające ludzi niższych klas
społecznych i gorzej wykwalifikowanych utwierdzając ich lub nawet degradując na
drabinie społecznej. Bezrobocie niszczy struktury społeczne, powoduje, że ludzie
rzadziej angażują się w życie społeczne, mniej korzystają z biblioteki,
szybciej się zniechęcają (Giddens 2004, s. 427- 433). Pisząc o tym zjawisku
Anthony Giddens zaznacza: „Trzeba zwrócić uwagę, że osoby należące do różnych
klas różnie przezywają bezrobocie. Dla osób o najniższych dochodach bezrobocie
jest ciosem ekonomicznym. Zauważona natomiast, że jednostki należące do klasy
średniej najsilniej odczuwają nie tyle finansowe, ile społeczne skutki
bezrobocia” (Giddens 2004, s. 433).
Podobnie jak między
bezrobociem i ubóstwem ścisły związek istnieje między samotnie wychowującą
matką a ubóstwem. Ciągle należą one do najniższych warstw społecznych, a wszystko
przez niższe płace przy jednoczesnej konieczności utrzymania dzieci, a nawet
koniecznością całodobowej opieki wykluczającej z rynku pracy i
uniemożliwiającej posiadanie jakichkolwiek dochodów. W obecnym systemie
społecznym przy obecnych rozwiązaniach prorodzinnych ten stan rzeczy może być
zmieniony przez powtórne małżeństwo (Giddens 2004, s. 203).
Istnienie paradoksów
prawnych, brak odpowiedniej polityki społecznej sprawia, że coraz więcej osób
postrzega walkę z biedą nie tylko jako coś naturalnego, ale i koniecznego. Mimo
usilnych starań, prób pomagania z pominięciem zadbania o równe szanse działania
nie przynoszą pozytywnych rezultatów. Rozrastająca się klasa biednych
uświadamia nas, że pomoc społeczna w obecnym wymiarze nie jest wystarczającym
narzędziem. Znaczna część ludzi pracuje za minimalne stawki, niepozwalające na
normalne życie lub przy nieprzemyślanej polityce społecznej- ze względu na
nieopłacalność - rezygnuje z pracy na rzecz pomocy socjalnej dla najuboższych.
Praca przynosząca bardzo niskie dochody nie staje się możliwością poprawy
warunków bytowych tylko służy jako sposób na przetrwanie, ale nie pozwala wyjść
z ubóstwa. O tym paradoksie Krzysztof Frysztacki pisze: „Praca i ubóstwo
występujące jednocześnie to zatem pewna zasadnicza i wprawiająca co najmniej w
zakłopotanie sprzeczność. Tak nie powinno być, ale tak jest, co w szczególności
we współczesnych społeczeństwach o zaawansowanych gospodarkach,
rozpowszechnionej zamożności, a także wysokim poziomie konsumpcji, pozostaje w
opozycji do dominujących przekazów w komunikacji społecznej, obietnic
polityków, potocznego domniemania o właściwym stanie spraw. Być bezrobotnym i
mieć w związku z tym dotkliwe kłopoty materialno-życiowe, to zrozumiałe, ale
pracować, niejednokrotnie ciężko, a mimo to takich właśnie kłopotów
doświadczać, to ››nielogiczne‹‹. Owa sprzeczność oraz nielogiczność w systemie
społeczno-ekonomicznym domagają się swoistego komentarza, zmuszają do
odpowiedzi” (Frysztacki 2009, s. 93). Tę sytuację próbują skomentować
poszukujący rozwiązań badacze z różnych dziedzin. Dostrzegają oni przykre
zjawisko braku konieczności współpracy między poszczególnymi warstwami
społecznymi. Właściciel koncernu nie martwi się o strajki w swoich fabrykach.
Po prostu przenosi je w inne obszary świata. Groźba utraty miejsca pracy
sprawia, że ludzie godzą się na istniejącą sytuację, ponieważ ta nisko opłacana
praca pozwala im przeżyć następny miesiąc. Malejąca potrzeba współpracy między
obywatelami w poszczególnych krajach, brak jedności grup pracowniczych czy
klasowych to wynik powstania nowej, bardzo niejednorodnej klasy prekariatu. Ta
nowa kategoria społeczna powstała w okresie późnego kapitalizmu obejmuje osoby
zatrudnione na podstawie elastycznych form (umowy zlecenia, czasowe i o dzieło.
Wprowadzone przez Guya Standinga pojęcie jest neologizmem powstałym przez
połączenie dwóch słów: prekarious (niepewny) i proletariat. Pomaga ono uchwycić
zmiany zachodzące w wielu krajach od czasów pomysłów Margaret Thatcher będących
początkiem istnienia klasy ludzi pracujących od umowy do umowy. Guy Standing w
swojej książce „Prekariat” pokazuje nietypowe oblicze tej nowej zbiorowości,
którzy próbują jednoczyć się pod sztucznymi symbolami, ponieważ nowa grupa
społeczna nie posiada potencjału więziotwórczego i grupotwórczego przez
niepewność zatrudnienia, która pozornie rzuca człowieka z jednej grupy do
drugiej. Brak możliwości tworzenia związków zawodowych, czy innych wspólnot
zmusza do szukania innych dróg prowadzących do jedności. Tym potrzebom wychodzą
naprzeciw symbole
„Symbole są ważne. Pomagają
zjednoczyć grupy w coś więcej niż wielość obcych sobie ludzi. Pomagają
uformować klasę i zbudować tożsamość, pielęgnując świadomość wspólnoty i
podstawę dla solidarności lub fraternité [siostrzeństwa/braterstwa]” (Standing 2014, s. 36-37).
Zmiany technologiczne
wydają się ułatwiać życie, a dobrobyt, jakim dysponuje Zachód nie wyjaśnia
powstania nowej formy zatrudnienia i kształtowania się klasy ludzi, w skład
której wchodzą jednostki od słabo do bardzo dobrze wykształconych. Zjawisko
prekaryzmu dotknęło również środowiska uniwersyteckie. Takie zmiany dają duże
szanse, ale też stanowią ogromne zagrożenie dla nauki. Zwłaszcza w czasach
kształtowania się nowego porządku, który nie gwarantuje zapewnienia społecznych
hamulców bezpieczeństwa: od zasiłków dla bezrobotnych, których zatrudnieni na
umowy zlecenia lub o dzieło nie dostają po naturalną śmierć emerytur czy nawet
świadczeń zdrowotnych lub edukacyjnych. To, co wielu rewolucjonistów zmian
pokazuje nam, jako raj (np. płatna edukacja nieobciążająca państwa i podatników)
jest tu postrzegane jako zawężanie szans, wypieranie poza społeczeństwo tych
mniej dynamicznych.
Guy Standing analizując
zmiany przekonuje nas, że niepewność jutra niszczy związki międzyludzkie, które
już nie mogą opierać się na zaufaniu, ponieważ brakuje w nich stabilnej
sytuacji finansowej. Z „Prekariatu” dowiemy się jak bardzo nowe warunki
kształtują spojrzenie na świat młodych ludzi, a starsi tracą przez nie grunt
pod nogami, kiedy muszą wkroczyć na globalny rynek, na którym stosuje się
wątpliwie dobre zasady etyczne. Zachodzące zmiany wymagają nowego spojrzenia na
wiele problemów społecznych, poszukiwania rozwiązań etycznych pomagających na
unikanie krzywdzenia.
Rynek pracy jest brutalny,
a powstawanie nowych zmian pozbawia pracowników wielu gwarancji spychając ich
do nowej klasy. Obecne posiadanie stabilnej pracy nie gwarantuje nam, że będzie
ona zawsze i że uda nam się znaleźć podobną na podobnych warunkach. Nowe formy
zatrudnienia pozbawiają gwarancji odpowiedniej możliwości zatrudnienia, ochrony
pracownika przed zwolnieniem, posiadania pracy, ochrony zdrowia, zapewnienia
rozwoju zawodowego przez pracodawcę, stałej pensji. Nową klasę dzieli
wykształcenie, doświadczenie, umiejętności, pochodzenie, a łączy niepewność,
brak możliwości planowania życia, przez co coraz bardziej szerzy się model
bycia singlem. Brak poczucia jedności rodzi obojętność, przedmiotowe
traktowanie ludzi. Göran Therborn (2015, s. 32-37) dostrzega, że jedynie różnego rodzaju
katastrofy mogą wybudzić ze snu obojętności oraz przemocy rosnącej pod wpływem
zwiększających się nierówności będącą wynikiem marnotrawienia dóbr społecznych
przeznaczając je na niepotrzebne wojny i zwalczanie jej skutków (pomoc
finansowa dla inwalidów wojennych). Innym z czynników marnotrawienia środków,
okradania społeczeństwa i zwiększającego nierówności jest offshoring. John Urry
porusza problemy, o których można przeczytać zarówno w książce Görana Therborna
(2015), jak i Guy’a Standinga (2014), czyli wojnie
bogaczy prowadzonej przeciwko biednym. John Urry skupia się jednak na poczynaniach
klasy bogaczy prowadzących do ujarzmienia wszystkich biedniejszych od nich.
Można do nich wliczyć takie banalne posunięcia, jak przenoszenie firm do rajów
podatkowych (przez co społeczeństwo jest okradane z możliwości rozwoju struktur,
finansowania edukacji dla wszystkich ze względu na brak środków), manipulowanie
politykami za pomocą odpowiednich kwot, aby uchwalali korzystne dla bogatych
prawa, przenoszenie zakładów pracy w miejsca, w których ludzie skłonni są
pracować za niższe stawki (zwiększając bezrobocie w macierzystym kraju, który z
podatków musi wesprzeć najbardziej potrzebujących) i manipulacja mediami (np.
pokazanie, że biedni skorzystają na braku podatku od dziedziczenia). Z podobnym
przerażającym obrazem zaciskającej się pętli na szyi biednych spotykamy się w
„Wyspach skarbów”, gdzie świat władzy działa w trybie offshoringu, manipulacji,
zastraszania, okradania, zrywania więzi społecznych, zaniku suwerenności państw
zależnych od kapitału koncernów (Shaxon 2011). Ortegowski (s. 159) idealny
świat bez granic dający możliwości wyzwolenia się z narodowej ciasnoty, którą
Kenichi Ohmae (1990) postrzega jako możliwość rozwoju nauki, technologii,
lepszej współpracy, nowych możliwości biznesowych okazuje się korporacyjnym
demonem pochłaniających słabszych, osłabiającym suwerenność państw i
prowadzącym do wykluczenia. Zanikanie przestarzałych formy państwowości nie
rozwiązuje problemów społecznych, z którymi narody w obliczu przenoszenia
kapitału na „wyspy skarbów”, jakimi są raje podatkowe nie radzą sobie. O tym
problemie pisze Zygmunt Bauman (2012) zaznaczający (podobnie jak inni uczeni),
że granice przestały mieć znaczenie nie tylko dla towarów, postępu, nauki, ale
i dla negatywnych zjawisk: terroryzmu, katastrof ekologicznych, biedy, przestępczości,
handlu żywym towarem, wykluczenia. Ostatni problem stał się podstawą do
refleksji nad sytuacją uchodźców, którzy – mimo zaniku granic – trzymani są
poza możliwością przedostania się do „raju bez wojny”, w którym zamyka się
ludzi za drutami kolczastymi utwierdzając ich życie w biedzie i wykluczeniu
zamiast dać możliwość zmiany życia na lepsze (Bauman 2016). Czy jest to jednak
możliwe? Anthony Giddens zauważa: „W 2007 roku około 79 milionów obywateli UE
żyło w ubóstwie, wśród nich wiele dzieci” (Giddens 2014, s 122). To uzmysławia
nam, że ów „raj” jednak jest tylko ułudą. Czy w takich warunkach jest szansa na
lepsze jutro? Czy istnieje możliwość wyjścia z ubóstwa? Brytyjski socjolog
pisząc o tym zjawisku jest optymistyczny i podkreśla, że bardzo wiele zależy od
woli, sprzyjającej sytuacji. Obok przerażającej statystyki dotyczącej biedy
przeczytamy również „W 2007 roku około 40 procent osób ubogich w krajach UE-15
wyszło z biedy w ciągu 12 miesięcy” (Giddens 2014, s 122). Dalej zaznacza, że
jest to grupa bardzo dynamiczna. Liczba ubogich nie oznacza znajdowania się
tych samych osób w tej grupie społecznej do końca życia, ale wiąże się ze
wzlotami i upadkami, umiejętnościami wykorzystania sprzyjających sytuacji,
mobilności. „Klasyczne państwo opiekuńcze skupiło się na tym, żeby poprawić
sytuację człowieka dotkniętego przez ubóstwo. Dziś nie jest to właściwy cel.
Preferencyjna pomoc społeczna stara się raczej nie dopuścić do tego, by
obywatel w ogóle popadł w biedę, a także wspierać tych, którzy się z niej
wydźwignęli. Duże znaczenie ma tu model elastycznego bezpieczeństwa, ponieważ w
odróżnieniu od tradycyjnych świadczeń zachęca on do powrotu do pracy, kładąc
nacisk na przekwalifikowanie pracowników” (Giddens 2014, s 123). Poruszana
przez Anthonego Giddensa kwestia jednak nie dotyczy osób niewykształconych, ale
absolwentów studiów, którzy mogą skorzystać z uczelnianych kursów
internetowych, studiów wieczorowych bądź zaocznych i przekwalifikować się zanim
wykonywany przez nich zawód przestanie istnieć. Osoby mniej wykształcone mają
mniejsze szanse na przekwalifikowanie.
Walce z ubóstwem sprzyja
też partnerski model rodziny, w którym oboje rodziców pracują i dzielą się
obowiązkami. Wejście kobiet na rynek pracy sprawiło, że obecnie ubóstwo jest
zupełnie inne niż sto lat temu. Duże znaczenie ma tu polityka prorodzinna,
czyli powstawanie państwowych przedszkoli, szkół, ośrodków szkoleniowych,
pozwalających na większą swobodę zwłaszcza samotnym rodzicom.
„Stwierdzamy zatem, że
współczesny przeciętny człowiek dysponuje możliwościami życiowymi, które
niegdyś zarezerwowane były jedynie dla mniejszości stojących na najwyższych
szczeblach hierarchii społecznej. Otóż ludzie przeciętni to jakby powierzchnia,
po której toczą się dzieje każdej epoki; w historii są oni tym, czym w
geografii jest poziom morza” (Ortega
1997, s . 21) – sto lat temu podkreślał José Ortega y Gasset, będący
przeciwnikiem równości, jako zaprzeczeniu podziału społeczeństwa na elity i
masy. Jednak nierówność w ujęciu hiszpańskiego myśliciela nie miała być
zniewalaniem, pozbawianiem godności, lecz braniem odpowiedzialności za kształt
i sposób funkcjonowania społeczeństwa. Elity to ta klasa, która mądrze zarządza
i wymaga od siebie więcej niż od innych, przez co nie jest to grupa odpowiadająca
obecnemu jednemu procentowi bogatych.
Jeśli patrzymy w przeszłość
to może nam się wydawać, że obecnie bieda i nierówność nie są takie złe.
Statystyki i ekonomiści przekonują nas, że ciągle się bogacimy. Zarówno Vaslav
Smil (2016), jak i Angus Deaton (2016, s. 288 – 347) dostrzegają, że owo
bogacenie się dotyczy niewielkiej grupy osób oraz państw. Dostrzegają też
problem niesienia pomocy międzynarodowej, zapewnienia dostępu do odpowiednich
produktów czy bezpieczeństwa. Angus Deaton (2016, s. 346-347) podkreśla, że
pomoc finansowa w krajach ubogich wręcz przyczynia się do ugruntowania
przepaści, utwierdza biednych w biedzie. Dawanie pieniędzy biednym krajom w
ramach pomocy międzynarodowej nie zimniejszy ich ubóstwa. Tylko działania
indywidualne, zachęcające do polepszenia bytu wspierane niewielkimi datkami
niepowiązanymi z dochodami pomagają wyjść z biedy, ponieważ są nieregularnym i
niepewnym wsparcie zachęcającym do działania, Vaslav Smil (2016, s. 214-270) z
kolei zauważa, że pomocą dla ubogich może być nieemitowanie środków trujących,
dbanie o przyrodę, a przez to zmniejszanie liczby chorób wśród biednych.
„Dotkliwość ubóstwa zależy
też zazwyczaj od tego, jaki odsetek ludzkości w nim żyje” (Therborn 2015,s. 53).
Im więcej ludzi ubogich tym trudniej osiągnąć polepszenie sytuacji życiowej,
dlatego należy te grupy wspierać, by pomóc im wyjść ze szkodliwego dla całego
społeczeństwa ubóstwa hamującego samodzielność oraz chęć poprawy swojej
sytuacji. Trwałe ubóstwo często wynikające z ideologii (dyskryminacji płciowej,
rasowej, światopoglądowej i religijnej) zamyka możliwość rozwoju społeczeństwa
i dzieli ludzi na wyzyskujących i wyzyskiwanych. Göran Therborn (2015, s.
70-73) jako ważny mechanizm tworzący nierówności prowadzące do wykluczenia oraz
biedy wskazuje dystansowanie nastawione na wyłanianie najlepszych jednostek w
społeczeństwie. Przy czym owe osiągnięcia są zależne od kultury, w której
jednostka żyje, a nie rzeczywistego wkładu, ale od tego czy jednostka należy do
grupy osiadającej „osiągnięcia” czy jest członkiem „wyzyskiwanych”, czyli osób
spychanych do grupy wykluczonych przez tworzenie kulturowych przeszkód w
możliwości osiągnięcia awansu bez logicznego wyjaśnienia mniejszego wkładu.
Problemy nierówności i
biedy często się przeplatają i łączą, ale nie są tożsame. To doskonale widać na
przykładzie XIX wiecznych arystokratek, których życie całkowicie zależało od
woli męża, a nie można przecież powiedzieć, że żyły w biedzie. Nierówność
powstawała w wyniku przekonań o słabościach i predyspozycjach określonych płci.
Wykluczona z możliwości o decydowaniu płeć piękna z wysokich warstw wiodła
lepsze życie niż mężczyźni należący do klas niższych. Nierówność to przede wszystkim
hierarchizacja wzmacniająca brak możliwości polepszenia swojej sytuacji
życiowej, co szczególnie bolesne było i jest dla kobiet z najniższych warstw
społecznych. Samotna matka ma mniejsze szanse na rynku pracy nie dlatego, że
jest gorszym pracownikiem, ale ze względu na pozycję społeczną, brak
odpowiedniego wsparcia przez państwo. Taka sytuacja bardzo często prowadzi do
ubóstwa i dziedziczenia tego stanu przez dzieci, czyli tworzenia nierównych
szans na początku życiowej drogi (Szlendak 2012, s. 292). Göran Therborn
zauważa, że „Dochody dorosłych podczas kariery zawodowej zależą w dużym stopniu
od tego, jakie dochody i wykształcenie mieli w okresie ich dzieciństwa ich
rodzice” (Therborn 2015,s. 137). Czyli ubogich bardzo często są ubogimi
dorosłymi, ponieważ nie mają szansy na polepszenie swojego życia. Tomasz
Szlendak (2012, s. 245) podkreśla, że wiąże się to również z nastawieniem do
edukacji i pracy, które nie są postrzegane jako możliwość awansu. Zmiana tej
sytuacji wymagałaby szerszą edukację państwową, lepiej zorganizowaną pomoc dla
dzieci i osób edukujących się, aby zwiększyć szanse ludzi biednych na rynku
pracy. Göran Therborn (2015,s. 55) dostrzega, że nie jest to zadanie takie
łatwe, ponieważ nawet skończenie studiów nie gwarantuje podobnego startu, a to
ma swoje źródła w tym jaki kierunek studiowaliśmy, czy mamy odpowiednich
znajomych, czy otrzymujemy odpowiednie wsparcie na start. Polityka prorodzinna
kładąca nacisk na wspieranie ciągłej edukacji ma tu duże znaczenie, ponieważ
umożliwia uniknięcia wykluczenia społecznego i zepchnięcia do klasy ubogich.
O ile negatywny nierówności
na biednych jest doskonale widoczny to już nieco mniej jest on widoczny w
klasach bogatych, ale ma on taką samą siłę utraty chęci walki. José Ortega y Gasset podkreśla, że taki brak
motywacji do dbania o swoje umiejętności, kształtowanie charakteru oraz
umiejętności ważnych dla rozwoju ludzkości. Taka postawa nie różni się niczym
od tego, czym w życiu kierują się masy, czyli osoby, które bardzo łatwo mogą
znaleźć się w grupie ludzi biednych. Różnica jednak polega na tym, że biedny
swoją postawą mniej szkodzi otoczeniu, a od bogatego zależy większa ilość osób
(np. w przypadku własciciela koncernu zwiększa się wyzysk pracowników).
„Świat o nadmiarze możliwości rodzi automatycznie poważnie zdeformowane,
patologiczne typy ludzkie – można je wszystkie określić wspólnym mianem
«człowieka -dziedzica», «arystokrata» jest jedynie szczególną odmianą tego typu
, inną odmianą jest rozpuszczone dziecko, a jeszcze inną, najpełniejszą i najbardziej
radykalną, jest współczesny człowiek masowy” (Ortega
1997, s. 100). Przekonanie warstw wyższych o tym, że wyzysk jest dobry i
traktowanie go jako narzędzia kontroli społecznej prowadzi do uprzedmiotawiania
ludzi. Owo podejście doskonale uwypukla film „Dyktatura jednego procenta”[1], w którym twórcy
podkreślają niechęć zajmowania się problemami biednych przez bogatych i
skupienie na powiększaniu dóbr bez jakiegokolwiek własnego zaangażowania.
Problemem nie jest rosnące bogactwo, ale obojętność i brak chęci zaangażowania
się w trudne problemy społeczne.
Powyżej opisane problemy
pomagają zrozumieć znaczenie badań etycznych w tym obszarze. Refleksja nad
różnymi modelami jako dążeniem do dobra jednostki i społeczeństwa może pomóc w
znalezieniu odpowiednich narzędzi do walki z biedą, nierównościami.
Poszukiwanie rozwiązań opartych tylko na ekonomicznych badaniach jest
niewystarczająca. Szeroka perspektywa na jaką pozwala etyka czerpiąca zarówno z
kultury, moralności i jednocześnie potrafiąca zdystansować się do nich.
Bibliografia
Asury Kataryn, Richard Plomin (2015), Geny
i edukacja, tł. Małgorzata Guzowska, Warszawa.
Bauman Zygmunt (2012), Straty
uboczne. Nierówności w epoce globalizacji, tł. Justyn Hunia, Kraków.
Bauman Zygmunt (2016), Obcy u
naszych drzwi, Warszawa.
Berlin Isaiah (2000), Dwie
koncepcje wolności, tł. D. Grinberg, [w:] Cztery eseje o wolności,
Poznań, s. 229-233.
Deaton Angus (2016), Wielka
ucieczka. Zdrowie, bogactwo i źródła nierówności, tł. Jan Halbersztat,
Warszawa.
Flores Suzana E. (2017), Sfejsowani.
Jak media społecznościowe wpływają na nasze życie, emocje i relacje z innymi, tł.
Katarzyna Mojkowska, Warszawa.
Frysztacki Krzysztof (2009), Socjologia
problemów społecznych, [w:] Wykłady z
socjologii, pod red. Piotra Sztompki, t. 7, Warszawa, s. 97-102
Giddens Anthony (2004), Socjologia,
tł. Alina Szulżycka, Warszawa.
Giddens Anthony (2014), Europa.
Burzliwy i potężny kontynent, tł. Olga Siara, Warszawa.
Ken’ichi Ōmae (1990), The Borderless World
Murray Charles (2001), Bez
korzeni, tł. Paweł Kwiatkowski, Poznań.
Ortega y Gasset José
(1997), Bunt mas, tł. Piotr
Niklewicz, Warszawa 1997.
Rousseau Jeana Jacques, Wyznania
Savater Fernando (1996), Etyka dla
syna, tł. Janusz Wojcieszak, Warszawa.
Shaxon Nicholas (2011), Treasure
Islands, London 2011; dużo można też przeczytać na blogu autora:
http://treasureislands.org/
Smil Vaclav (2016), Tworzenie
bogatego świata. Perspektywy w ekonomii, przemyśle, środowisku, tł. John
Wiley, Warszawa.
Standing Guy (2014), Prekariat. Nowa
niebezpieczna klasa, wstęp. Jacek Żakowski, tł. K. Czarnecki, P.
Kaczmarski, M. Karolak, Warszawa.
Szlendak Tomasz (2012), Socjologia
rodziny. Ewolucja, historia, zróżnicowanie, Warszawa
Therborn Göran (2015), Nierówność,
która zabija. Jak globalny wzrost nierówności niszczy życie milionów i jak z
tym walczyć, wstęp Adam Leszczyński, tł. Paweł Tomanek, Warszawa.
Unamuno Migiel de (2003), Dziennik
intymny, tł. Piotr Rak, Kęty.
Wacquant Loïc (2008), Urban
Outcasts, Cambridge (o tym problemie faweli można również przeczytać: Wacquant L., Anatomia nowej miejskiej biedy, „Le
Monde Diplomatique”, nr 2/72, Warszawa 2012; skrót dostępny również: http://numery.praktykateoretyczna.pl/PT_nr5_2012_Logika_sensu/12.Wacquant.pdf
Wacquant Loïc (2009), Więzienia
nędzy, wstęp i tł. Michał Kozłowski, Warszawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz