Fifi jest miłośniczką zwierząt wszelkich. Przynosi do domu różne
stworzenia. A to pająka giganta, a to jakiegoś żuczka (i nawet chitynowy
pancerzyk nie groźny), a to do maskotki się przytuli. Lub do mnie. Po
prostu na swój koci sposób kocha zwierzęta. Jedne jeść, inne drapać, a
jeszcze inne używać jak koca. Ja zaliczam się do wszystkich kategorii:
przeżuwa mój ogon podcinając mi włosy, drapie, kiedy nudzi jej się to
przeżuwanie, a kiedy ma ochotę poleżeć na kimś i nasza ludzkość
nie leży to śpi na mnie, bo doszła do wniosku, że tak jest bardziej
miękko i cieplej niż na kocu lub łóżku. Wolę się wtedy nie ruszać, bo
mogę dostać pazurami po uszach.
Taka bliskość i uwielbienie do przynoszenia stwarza też problemy w postaci przemycania zwierząt w sierści. Fifi jako wojowniczka przeganiająca wszelkie koty z naszego otoczenia (oj jej terytorium sięga do kilku placów wokół domu, więc ma, co gonić) i przygarniania od nich pcheł. Z tej okazji i ja nabyłem ten niechciany przychówek. W ramach walki z insektami pani wykąpała mnie kilka razu w szamponie na zwierzęta, kupiła obrożę, a do tego kropelki. To niestety nie pomagało, bo główna sprawczyni nadal przynosiła. I dziś Fifi oficjalnie dostała swoją osobista obrożę na pchły. Nie była jakoś specjalnie zadowolona, ale szybko się przyzwyczaiła.
Taka bliskość i uwielbienie do przynoszenia stwarza też problemy w postaci przemycania zwierząt w sierści. Fifi jako wojowniczka przeganiająca wszelkie koty z naszego otoczenia (oj jej terytorium sięga do kilku placów wokół domu, więc ma, co gonić) i przygarniania od nich pcheł. Z tej okazji i ja nabyłem ten niechciany przychówek. W ramach walki z insektami pani wykąpała mnie kilka razu w szamponie na zwierzęta, kupiła obrożę, a do tego kropelki. To niestety nie pomagało, bo główna sprawczyni nadal przynosiła. I dziś Fifi oficjalnie dostała swoją osobista obrożę na pchły. Nie była jakoś specjalnie zadowolona, ale szybko się przyzwyczaiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz