Etykiety

poniedziałek, 27 lipca 2020

Agnieszka Korol "Listy z jeziora"

„Wydawało mi się, że zamieszkałam w spokojnym miejscu, z dala od zgiełku miasta. Przemoc oglądałam w okienku telewizora. Wydawała mi się odległa i nie do końca realna. Dziś dotarło do mnie, że zło jest wszędzie, na wyciągnięcie ręki. Jedynym sposobem jest stawić mu czoła”.

Wakacyjna aura rozleniwia. Sprzyja temu mazurska spokojna wieś, w której jedyną atrakcją jest jezioro, dzięki któremu do Szarugi chcą przyjeżdżać wczasowicze. Czas płynie tu inaczej: od jednej rozmowy do drugiej, od jednego spotkania do drugiego, od jednego wyjścia na plażę do kolejnego. Pensjonat przy jeziorze daje jego mieszkańcom wytchnienie od codziennych obowiązków, można w nim zawszeć nowe znajomości lub romanse. Bliskość natury zachęca do odpoczynku. Wiekowe zróżnicowanie mieszkańców sprawia, że każdy może znaleźć towarzysza do rozmów. Pensjonat Ireny Szarady to miejsce klimatyczne, pozwalające nie tylko wytchnąć od miasta, ale też przenieść się do przeszłości, ponieważ właścicielka dba o zachowanie wystroju nawet po kolejnych remontach. To sprawia, że wracają do niej stali goście lubiący atmosferę miejsca, w którym mogą odpocząć od gonitwy za dobrami, przypodobywaniu się rodzinie, szukaniu pracy. W sezonie przyjeżdżają tu ludzie młodzi z dziećmi, a po sezonie emeryci. Życie toczy się tu powoli, rodzinnie, a mieszkańcy są dla siebie mili. Dzięki sympatycznej i zażegnującej konflikty właścicielce odwiedzający mogą spokojnie odpocząć od miejskiego zgiełku, nawiązać nowe znajomości, spotkać się ze znajomymi, pobyć w towarzystwie rodziny. Interes się kręci, a troski wydają się omijać to miejsce. W tej sielankowej atmosferze zaczynają dziać się dziwne rzeczy: do właścicielki pensjonatu, Ireny Szarady, starszej, samotnej wdowy razem z korespondencją trafiają listy w starych, zielonych kopertach. Są jakby listami z jej trudnej przeszłości. Adresat grozi, że ujawni jej tajemnicę. Bohaterka ze spokojnej, opanowanej i zorganizowanej gospodyni zmienia się w roztargnioną i chorowitą osobę. Troski związane z codzienną korespondencją sprawiają, że wszyscy pensjonariusze dostrzegają w niej zmianę. Każdy na swój sposób będzie chciał dowiedzieć się, co jest powodem tej metamorfozy.

Tajemniczy Albert wysyłający listy grozi demaskacją. Sprawa jest bardzo poważna. To sprawia, że bohaterka robi się niezwykle czujna i zaczyna podejrzewać osoby z otoczenia o szantaż. Wykluczona z życia społecznego Szarugi właścicielka pensjonatu czuje się osaczona. Jej życie toczyło się wokół pracy związanej z jej miejscem urodzenia. Jak może je opuścić na żądanie tajemniczego prześladowcy? Z każdym listem bohaterka jest coraz bardziej nerwowa, coraz uważniej obserwuje każdego, coraz mniej ufa ludziom, z którymi ma codziennie do czynienia i jednocześnie coraz bardziej pragnie możliwości otwarcia się i wyznania swojej tajemnicy, usprawiedliwienia się, zmycia winy. Z każdą stroną jesteśmy coraz bliżsi rozwiązania zagadki z jej przeszłości oraz odkrycia prześladowcy. Z każą stroną jesteśmy coraz bardziej przekonani, że ta historia skończy się dla Ireny bardzo źle. Autorka na pewno zaskakuje zaproponowanym zakończeniem. Do tego wodzi czytelnika za nos, nie pozwala na odkrycie tajemnicy wcześniej. Ostatnie strony przynoszą wyjaśnienie. Do tego czasu napięcie rośnie bardzo. Przeplatać będą je kolejne romanse, intrygi, podchody.

„Czasami trzeba się kierować w życiu egoizmem – inaczej ludzie, nawet najbliżsi, przestają nas szanować – stwierdziła Izabela. – Kiedy jesteśmy zbyt mili, zbyt chętni do pomocy, może się komuś wydawać, że można nas lekceważyć lub wykorzystać”.

W sielankowej atmosferze powieści Agnieszki Korol wejdziemy też w świat życiowych prawd, odkryjemy mechanizmy zależności społecznych, tworzenia się więzi. Z jednej strony zauważymy, że bycie uczynnym może skończyć się dla nas udziałem w awanturach, wplątaniem się w tarapaty. Z drugiej odkryjemy, że całkowity egoizm też nie jest dobrym rozwiązaniem. Pisarka ustami swoich bohaterów nawołuje do zachowania umiaru, bo tylko on pomaga na dbanie o innych i jednoczesne pamiętaniu o sobie.

„Każdy człowiek jest trochę dziwny, tylko niektórzy umieją się lepiej maskować”.

„Listy z jeziora” to powieść pełna różnorodnych osobowości. Mamy tu szukającą i nieco wścibską emerytkę, która dla każdego ma radę, krzykliwą pokojówkę marzącą o romansie z księciem z bajki, znudzoną prowincją nastolatkę, małżeństwo w średnim wieku, przystojnego ratownika, kucharkę, która w kuchni czyje się jak w swoim królestwie, z różnych powodów zaniedbane dzieci. Każdy z bohaterów jest inny, specyficzny, a przez to interesujący, bo to właśnie odmienność celów oraz sposobów patrzenia na życie napędza tu akcję. Jakby w pensjonacie działo się za mało Irena Szarada będzie miała nowego sąsiada: człowieka o barwnym życiorysie.

„Życie dostarcza nam wciąż nowych nauk. Nigdy nie jest w tym syte”.

Wakacje dla wykreowanych przez Agnieszkę Korol bohaterów to nie tylko czas odpoczynku, ale przede wszystkim ciągłej nauki, bo pod tym względem życie nigdy nie daje nam wytchnienia. Mieszkańcy pensjonatu odkrywają, że każdy dzień przynosi dużą porcję doświadczeń i mądrości, która pozwoli w przyszłości uniknąć podobnych błędów. Ale czym później zaskoczy ich los? Na jakie próby wystawi? Jedno jest pewne: po tych wakacjach nauczą się uważniej patrzeć na ludzi, bo nigdy nie wiadomo, w kim tkwi zło, jakie intencje kryją się za pozornie niewinnymi gestami.

"Listy z jeziora" to lekka powieść zabierająca czytelników w klimat urlopowego lenistwa, uroków polskich wczasów, prowincjonalnego życia, kontrastów społecznych, marzeń młodych i starszych ludzi. Akcja jest dość leniwa i toczy się głównie wokół romansów, odpoczywania, co doskonale podkreśla sposób postrzegania czasu na wakacjach, kiedy można odpocząć od codzienności. Książkę polecam miłośnikom romansów i kryminałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz