Za każdym razem, kiedy do moich rąk trafiają wiersze
dla dzieci jestem niesamowicie sceptycznie nastawiona. Zadaję sobie pytanie
skąd w ludziach ta potrzeba pisania wierszem? Mam wrażenie, że do tej formy
został mi jakiś uraz z dzieciństwa. Na szczęście jest on skutecznie leczony
przez większość publikacji, które mam okazję przeczytać i wysłuchać z córką.
Przyznam szczerze, że książka Moniki Sylwii Ziemann „Kotek psotek, karuzela,
kołowrotek” była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Lekkie utwory przypominające te
znane nam z Jana Brzechwy i Juliana Tuwima stylistycznie znajdujące się jakoś
pośrodku popularnych wierszyków tych dwóch twórców. Do tego książkę wzbogacono
o rewelacyjne ilustracje Grażyny Rigall oraz płytę, na której Piotr
Fronczewski czyta utwory. Cudo z kilku powodów. Przede wszystkim szata
graficzna skutecznie przyciągnęła moją córkę, a nagrany tekst pozwolił nam na
rozwijanie umiejętności czytania.
„Kotek psotek, karuzela, kołowrotek” to publikacja, w
której autorka bazuje na grach słownych. Dziewiętnaście wierszy wprowadza
młodych czytelników w świat określonych przedmiotów. Monika Sylwia Ziemann
słowem oddaje to, co możemy zaobserwować mając kontakt z określonymi zjawiskami,
pięknie oddaje ich cechy, zarysowuje charaktery, że stajemy się widzami
obserwującymi oczami wyobraźni skaczącego i psocącego kotka, który szybko staje
się rozleniwionym i wygrzewającym zwierzakiem. Kiedy zerkamy na karuzelę mamy
wrażenie kręcenia się, znikania, przemieszczania, wirowania, a miasto jest
niczym „Miasto” Tadeusza Peipera osadzone, ale ma cechy jakie znajdziemy w „Wiośnie”
Tuwima i „Lokomotywie” Brzechwy, czyli dużo tu lekkości, żywiołowości, ale też
zanieczyszczeń, które przeciwstawione są z wiejskim życiem, w którym czas
wydaje się płynąć powoli, zgodnie z naturą. W każdym z utworów znajdziemy
bardzo dużo nawiązań, lekkiego odesłania do tego, co znane, a jednocześnie
wzbogacone są one o nowe spojrzenie.
Całość jest bardzo estetyczna. Solidna oprawa, dobrze
zszyte strony, piękna kolorystyka i świetne ilustracje oraz bardzo dobrze
rozmieszczony tekst sprawiają, że lektura przyciąga, zachęca do czytania,
przeglądania, słuchania. I mam tylko jedno zastrzeżenie do treści: nie karmimy
ptaków chlebem, bo taka pomoc to szkodzenie. Piękna idea może być zniszczona
przez nieumiejętne dzielenie się. Warto na przyszłość chleb zmienić na
słonecznik, bo to lubią i dzieci i wróble. Tylko takie jedno zastrzeżenie do
całej publikacji
Jako filolożkę urzekła mnie swoboda nawiązywania do poezji znanych twórców. Z poszczególnych akapitów wydaje się machać do nas odmłodzony Aleksander Fredro, Jan Kochanowski, Adam Mickiewicz, Ignacy Krasicki i wielu, wielu innych twórców. Wystarczy szeroka znajomość literatury i bez problemu dorosły czytelnik odnajdzie owe tropy. A dla dzieci jest zabawa słowem, wprowadzanie w świat i tłumaczenie go, ale bez moralizowania, bez przynudzania. Mogę śmiało polecić tę publikację jako materiał do terapii. W czasie ćwiczeń dziecko słucha tekstu, śledzi tekst, a później warto zachęcić do opowiedzenia tego, co wysłuchało lub przeczytało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz