Etykiety

wtorek, 24 marca 2020

Nie damy się...

Kiedy jesteś przekonana, że nawoływania Dudy przekonują ortodoksyjnych wyborców PiS-u do pozostania w domu spotykasz na spacerze miłośnika pisu. Dawno go nie widziałam i nawet chyba uraziłam, bo kiedy mijał to nie zagadywał. Podejrzewam, że poszło o zygotę. A było to wtedy, kiedy przekonywał mnie, że Kaczyński brał udział w wojnie, a ja stwierdziłam, że nawet zygotą jeszcze wtedy nie był i przez jakiś czas nasza wymiana grzeczności ograniczała się do powiedzenia "dzień dobry". Dziś przygrzało słoneczko, zapasy jedzenia się solidnie uszczupliły, więc przyszła pora na zakupy na cały tydzień, więc wyruszyłam z domu uzupełnić zapasy (zapolować na jedzenie). Polowanie się powiodło i raźnym krokiem szłam do domu.
-Dzień dobry. Dobrze, że pani się nie daje zamknąć w domu. Ta totalna opozycja chce z ludzi więźniów zrobić - informuje mnie miłośnik pisu.
-Nie nazwałabym Dudy opozycją. On też nawołuje do pozostania w domach.
-Eeee, tam pani. Jaki wirus? Kaczyński do kościoła chodzi i wybory planuje, więc nie ma wirusa. To propaganda Tuska i tej Szwabki, Merkel.
Ja oczy robię duże, bo o ile potrafiłam nadążyć za wysublimowanymi wykładami z różnorodnych nauk to taka fantazja jednak ciągle robi na mnie wrażenie.
-Oni chcą, żeby PiS przegrał, dlatego straszą wirusem - i to był ten moment, kiedy poczułam, że moje szare komórki próbujące nadążyć za tokiem rozumowania miłośnika pisu się przegrzały.

Idę sobie i myślę, że jest źle, bo w Górze większość osób głosowała na PiS i jeśli oni wszyscy pomyślą tak jak miłośnik pisu to pozamiatane. No i spotykam miłośnika PO.
-Pani, jaki wirus. Duda chce nas pozamykać, prawa wyborcze odebrać, zamach stanu zrobić. Ja się zamknąć w domu nie dam.

Na wszelki wypadek zamknęłam się w domu z zapasami na tydzień. Może do tego czasu ludzie zmądrzeją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz