Tomasz Hrynacz, Noc czerwi, Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2016
W
starym roku
Nie zapomniałem
pamiętam. Chciałem coś
zmienić ale nie zmieniłem
nic.
Jeden z wierszy wchodzących w skład tomu „Noc
czerwi” Tomasza Hrynczaka doskonale oddaje zawartość wieloznacznego tytułu.
Czym są czerwie? Jaka jest ich rola? Znane od starożytnych czasów larwy
oczyszczające rany z niezdrowych tkanek i pozostawiające tylko zdrowe ciało
doskonale oddają to, co możemy znaleźć w tomie Tomasza Hrynczaka. Znaczący jest
tu też wyraz „noc”, czyli symboliczny czas refleksji, potajemnych zgromadzeń, zrywów
powstańczych, rzezi, usuwania niechcianych elementów. Sam wiersz „W starym roku”
świadczy o próbie pewnego rodzaju oczyszczenia, rozliczenia się, rachunku
sumienia i spowiedzi przed samym sobą. Proces ten ma doprowadzić do głębszej
świadomości swoich czynów. Oszczędność środków wydaje się być oparta na
przekonaniu: „sobie nie trzeba długo tłumaczyć”. Wiersze są tu jak zaklęcia
mające własną melodię. Aforystyczna forma wydaje się tu pobrzmiewać inspiracją
haiku. W tej oszczędnej szacie poeta wydaje się opowiadać historię swoich
odczuć, planów, doznań, przeczuć zmieszanych ze strachem.
Sam zbiór wierszy zaczyna się nietypowo.
Zamiast wstępu/ początku/ wprowadzenia do tomu zaprasza nas wiersz „Koniec”
Kiedy
nastanie taki czas że słowa
ostatecznie
obrócą się przeciwko tobie
potopu
przyczajona woda przekłuje fałdy
brzegów
całun szorstkich liści okryje nas
szczelnie
a milczenie poddane zostanie
trwodze
nie zwalniaj kroku: idź!
Nie
daj sobie wmówić że to koniec: słuchaj!
Bowiem
wciąż śpiewa przez ciebie twój duch
Koniec jest tu początkiem nowego życia: życia
w oskarżeniu opartym na własnych słowach. Każda błahostka może rzucić nam
oskarżenie. Wspomniane już niezrealizowane noworoczne plany. Każdy element
otoczenia może być zagrożeniem. Nawet zwykłe minione słowa mogą szczerzyć kły. Lekceważące
traktowanie słów, rzucanie ich na wiatr, używanie słów bez pokrycia muszą się
uwolnić i rozliczyć nas z ich używania. Źle używane i nadużywane słowa
krzywdzą, sprawiają ból „Zabierz ze sobą ślady ran
resztki / krwawych słów”. Nasi przodkowie doskonale zdawali sobie z tego
sprawę. Wierzyli, że słowa kryją w sobie moc sprawczą, dlatego unikali
wypowiadanie pewnych słów.
Z tomu przebija poczucie zagrożenia,
nieuchronności rozliczeń, przemijania. To rodzi postawę niechęci do pamiętania,
wycofania się z życia, unikania doznań i przypominania sobie. W wierszu „Z tej
twarzy nic więcej nie wyczytasz” podmiot liryczny stwierdza „nie mam na tyle
odwagi/ by pamiętać”.
Tylko zburzenie dotychczasowego ładu
komunikacyjnego przepełnionego zbędnymi słowami pomoże człowiekowi na
zbudowanie nowego, lepszego, ascetycznego, wartościowego. Potop słów nie jest
końcem, ale nadzieją na oczyszczenie. Czy ono może nastąpić w świecie, w którym
każdy jest przyzwyczajony do nadmiaru? Tomasz Hrynacz wydaje się podsumowywać
szanse wnioskiem: „Początku nie widać. / Nie słychać
/ końca”. Bardzo trudno zmienić nawyki, oprzeć się złym myślom, słowom i
uczynkom. Zmiana byłaby możliwa, gdyby wszyscy jej pragnęli, ale do tego
potrzebna jest jedność, a „Rozdziela nas / szum”. Czym on jest? Szumami
wyrazów, monologów, które przelewają się przez nasze życie?
Mimo tego apokaliptyczny ton „Nocy
czerwi” wolny jest od katastrofizmu, bo przez nadużywane słowa nic się nie
dzieje. Powstają tylko rany, rodzi się strach i poczucie potrzeby zmiany, którą
odłoży się o kolejny rok
Patronuję z:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz