Bogusław Kierc, Karawadżje, Szczecin, Bezrzecze „Forma.
Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy” 2016
„Karawadżje” Bogusława Kierca łączą w sobie dwie
ważne dla mnie rzeczy: tytuł odsyłający do twórczości włoskiego malarza i
autorstwo poety aktora piszącego w bardzo specyficzny sposób i oczekującego, że
jego czytelnik będzie równie wrażliwy, oczytany, wykształcony. „Karawadżje”
zabiera swojego czytelnika w podróż niezwykłą, wymagającą skupienia,
otwartości, wiedzy. W jego książkach trudno o budowę określonego świata,
fabułę. Strumień świadomości jakim częstuje nas Bogusław Kierc pozwala
delektować się rozmydleniami biegnącymi od malarstwa, przez rzeźbę po
literaturę. Polifoniczny esej powstały z wymieszania gatunków oraz skojarzeń
pozwala jego myślom skakać z tematu na temat, dostrzegać zaskakujące połączenia.
Całość może nawet wydawać się niezrozumiała jeśli nie zostanie powiązana z Michelangelim
Merisim da Caravaggio, barokowym malarzem realistycznym. Specyficzny sposób
malowania z wykorzystaniem światła sprawia, że bohaterowie ożywiają i
przyciągają wzrok. Ich emocje stają się dla odbiorcy zaraźliwe. Nie sposób
przejść obojętnie wobec niesamowitego realizmu. Jego prace cechuje połączenie
fizycznej formy i psychicznej treści. Stał się prekursorem nowego sposobu
malowania i do tego prekursorem baroku w malarstwie. Naśladowców i jego dzieła
często nazywa się Karawadżjami, w których włoski malarz z jednej strony zabiera
swoich odbiorców w świat religijno-psychiczny, a z drugiej homoseksualnego
erotyzmu, z jednej strony mamy zmyślanie rzeczywistości, wypełnianie luk
powstałych przez minimalny opis (konfabulacja), a z drugiej skłonność do
pokazywania transseksualizmu, homoseksualizmu (inklinacja).
„Karawadżje” Bogusława Kierca krążą wokół twórczości
XVII wiecznego artysty i rozdarte jest między tymi dwoma biegunami:
dopowiadania i fizyczności Czasami te bieguny łączą się ze sobą. Wiele obrazów
rzymskiego malarza (szczególnie o tematyce religijnej) jest każdemu znana z
licznych reprodukcji (tzw. obrazków, które w latach 90 XX wieku można było
kupić w sklepach z dewocjonaliami). Sama byłam wielką kolekcjonerką takiej
namiastki jego prac. Wśród nich były takie prace jak „Odpoczynek w czasie
ucieczki do Egiptu”, „Niewierny Tomasz”, „Powołanie świętego Mateusza”, „Nawrócenie
świętego Pawła”, „Ukrzyżowanie świętego Piotra”, „Złożenie do grobu” oraz „Madonna
z Dzieciątkiem i świętą Anną”, a wszystko w czasach, kiedy nie interesowało
mnie jeszcze autorstwo prac tylko nęcił określony sposób pokazywania
rzeczywistości. Wszystkie obrazy bardzo wymowne i oddające emocje osób
utrwalanych doskonale przykuwały moją dziecięcą uwagę. Z kolekcjonowania „obrazków”
dawno wyrosłam, ale słabość do określonych twórców pozostała.
Bogusław Kierc wydaje się krążyć wokół prac
Carawaggio z zafascynowaniem. Rzymski malarz staje się pretekstem do
opowiedzenia o literaturze, filozofii, dekonstrukcji znanych motywów i tematów,
podzielenia się hermeneutycznym spojrzeniem na wycinki kultury. „Karawadżje”
jest tu spotkaniem poety – krytyka z malarstwem rzymskiego artysty i
wielowiekową naleciałością, której obok licznych naukowych prac, analiz
ekspertów nie brakuje filmu, współczesnych naśladowców upraszczających formy.
Na spotkanie to warto wybrać się z reprodukcjami, sięgać po książki, słowniki.
„Karawadżje” to interesująca podróż przez świat
skojarzeń artysty wokół dzieł innego artysty. Ze względu na liczne motywy do
wędrówki zachęcam cierpliwych czytelników lubiących stopniowo wchodzić w świat
analizowany, proponowany oraz tym, którym twórczość Carawaggia jest znana.
Patronuję z:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz