Etykiety

czwartek, 22 sierpnia 2019

Jurij Zawadski "Wolny człowiek jeszcze się nie urodził"

Jurij Zawadski, Wolny człowiek jeszcze się nie urodził, tł. Marcin Gaczkowski, wywiad Marcin Gaczkowski, Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2019
Wolność to ciągle powracający temat. Pojawia się w kontekście duchowym, osobowym i politycznym, czyli społecznym. Wdzięczny i niewdzięczny temat do rozważań, bo czymże ona jest, i kiedy jest możliwa. Filozofowie nie są tu zgodni. Jedni uważają, że jest ona możliwa wtedy, kiedy nie ma dyktatury, inni stwierdzają, że wolność jest wtedy, kiedy człowiek samodzielnie podejmuje decyzje, a jeszcze inni, że wolności i odpowiedzialności nie możemy oddać i zrzucić ją na innych. Ostatnie przekonania oczywiście pojawiały się w kontekście dwudziestowiecznych doświadczeń totalitarnych. A później zaczęto zastanawiać się nas znaczeniem socjalizacji, pragnień, potrzeb, edukacji i sprawa stała się dużo bardziej skomplikowana, chociaż tak naprawdę jest bardzo prosta i Jurij Zawadzki tytułem swojego tomu wierszy doskonale ją podsumowuje „Wolny człowiek jeszcze się nie urodził”. Wolność to odpowiedzialność, która nie jest możliwa, ponieważ ograniczają ją unikatowe spotkania międzyludzkie, ścieranie się ideologii, wpajany brud, którego nie da się zutylizować, wierzenia, posiadane rzeczy, a nawet inne spojrzenie na ten sam przedmiot, osobę lub problem:
„Nie da się żyć odpowiedzialnie,/ gdy dzielimy na dwoje wspólnego dyktatora./ Ta droga wreszcie się skończy,/ ale czy prawda będzie jej końcem?/ Żonglujemy słowami, nie pachniemy dobrze,/ coś tracimy, bo chcemy pozostać sobą,/ zakładamy buty,/ wychodzimy, a tam – jakaś republika/ pachnie mięsem wolności”.
Wolności, której istnienie wpojono nam w procesie socjalizacji, powiedziano, że jest nam dana jako wolna wola lub możliwość podejmowania decyzji, odpowiedzialności za własne życie, z którym możemy zrobić cokolwiek zechcemy jest pozorna, bo ograniczona naszymi potrzebami fizjologicznymi oraz ograniczeniami tworzonymi przez innych ludzi i podsuwaną propagandą, wobec której trzeba zachować szczególną ostrożność, bo prędzej czy później przyczepi się do nas i nas zniewoli:
„Odkryłem na sobie kilka ideologicznych kropel,/na które już nie odpowiadasz./ więc zostałem z nimi/ pod wyborczym deszczem.// Przeklęty, kto nie stracił twarzy,/ kto najzwyczajniej odgryzł sobie nogę,/ wybierając między obcym a obcym./ A ty nic – ani słowa”.
Uświadamianie sobie zależności to wyzwalanie, ale też jednoczesne poczucie utraty twarzy, poczucie, że przekonania, według których żyliśmy były błędne, a tworzy pustkę, poczucie zagubienia. Pustka po wierzeniach politycznych robi miejsce kolejnym by w upływem czasu i przypływem refleksji przynieść kolejne zwątpienie. I właśnie ta refleksja jest dla człowieka zgubna, bo rodzi pytania, przyczynia się do zastanawiania się nad życiem i światem, a to przekłada się na funkcjonowanie fizyczne. Niepokój tłamsi spokój i pewność siebie, sprawia, że jesteśmy czymś więcej, ale jednocześnie stajemy się problematyczni, bo zaczynamy wymagać zamiast posłusznie realizować plan pracy. W takim kontekście: „Człowiek, który potrafi jeść i spać –/ wzorowy obywatel./ Maszyna do pracy,/ okluzja dystalna”.
U Jurija Zawadskiego równie ważnym jak przekonania polityczne motywem zniewalającym człowieka są też zmieniające się z pokolenia na pokolenie wierzenia:
„Czy wiesz, żeś tylko zabawką na jedną noc?/ (…)/ Zabawka na jedną noc, wybawca z domu pustki,/ strażak z tiarą, sakrament ludzkości,/ żal za uciechy i popełnioną ostrożność”.
Zabawka inicjująca smutek i żal oraz zabijająca naturalną radość z zaspokojenia potrzeb. Nie są to jednak wyłącznie wierzenia religijne. Raczej coś w rodzaju słów mesjaszy niosących oświecenia kolejnym pokoleniom. Mające zapełnić pustkę w ludzkim życiu prawdy stają się ich więzieniami uniemożliwiającymi radość z codzienności. Są jak owoce poznania w mitycznym raju: każdy z nas musi być wobec nich ostrożny, traktować je jak ciekawostkę, bo w innym wypadku mogą stać się kolejnym narzędziem zniewalania.
„Wolny człowiek jeszcze się nie urodził” Jurija Zawadskiego to interesujący tomik poezji. Znajdziemy w nim wiele odniesień do współczesności, polityki, utraty wolności, ale też prawd uniwersalnych, spojrzenia na człowieka z innej perspektywy, przyjrzymy się sobie z perspektywy obserwatora. Człowiek dryfuje tu przez życie, które współtworzą napotkani ludzie. Społeczna determinacja daje radość z kontaktu, sprawia, że nie czujemy się tacy samotni, możemy się reprodukować, a jednocześnie co jakiś czas doznajemy przebłysków banalności życia, pustki i nieprzystawania, bo ono nigdy nie jest możliwe w świecie zdominowanym przez innych.
Autor tomiku poza pisaniem poezji zajmuje się wydawaniem wartościowej i interesującej poezji. Dzięki niemu sporo wierszy polskich poetów zawędrowało na ukraińskie ziemie. Do tego jest muzykiem, literaturoznawcą, doktorem nauk filologicznych, performerem i eksperymentatorem poszukujących nowych form wyrazu. Poezja w jego spojrzeniu to przeżycia i to właśnie odczuwalne jest w tomiku „Wolny człowiek jeszcze się nie urodził” wydanym przez Wydawnictwo Forma w serii „szesnaście i pół”, której założeniem jest przybliżanie polskim czytelnikom zagranicznej poezji.



1 komentarz: