Antek Fert jest uosobieniem nastolatków, którym dorośli i rówieśnicy serwują wiele wyzwań. Wchodząc do świata bohatera przekonamy się, że życie młodych ludzi nie jest łatwe: muszą podporządkowywać się pomysłom rodziców i innych bliskich oraz nauczycieli, nie mają własnych pieniędzy, muszą jeść to, co dostaną, ubierać to, co przygotują inni, chodzić do szkoły i mierzyć się z przemocą rówieśników. Codzienność usiana jest niepewnością i wyzwaniami, którym czasami trudno stawić czoła, a w obliczu dokonań innych samoocena bardzo spada. Do tego dochodzi niewielkie doświadczenie i brak praktycznej wiedzy. Jak niebezpieczną mieszanką może to być przekonaliśmy się w takich serii jak „Hej, Jędrek!”, „Dziennik Cwaniaczka”, „Kapitan Majtas” czy „Domek na drzewie”, w których galopujący kataklizm napędzał akcję. Podobnie jest w cyklu „Najgorszy tydzień życia”, czyli opowieść o Antku Fercie, bardzo pechowym nastolatku, którego przygody rozbawią Was do łez.
Główny bohater cyklu to nastolatek, którego zdecydowanie wkurzają sławy i
idole. Zwłaszcza, że sam nosi nazwisko jednego z popularnych piosenkarzy,
którego jest całkowitym przeciwieństwem: zamiast fortuny ma pustą skarbonkę,
zamiast brylantu w uchu ma zadrapanie, zamiast dobrze umięśnionej klatki
piersiowej jest chuderlawy, ma strupy i ukąszenia po komarach, a do tego ma 12
lat i wygląda na 10. Do tego ma fryzurę zrobioną przez osiedlowego fryzjera
zamiast przez stylistę. Różnic oczywiście jest znacznie więcej. Kluczową jest
to, że jest typowym chodzącym pechowcem. Jakby w jego życiu nieszczęść było
mało jego mama po rozstaniu się z ojcem postanawia ułożyć sobie życie i
ponownie wychodzi za mąż. Po weselu zachodzi w życiu nastolatka wiele zmian:
przeprowadza się do ojca i zmienia szkołę. Chłopak jest przekonany, że nowe
miejsce to nowa szansa na lepszy start i uwolnienie się od złośliwych
rówieśników. Szybko przekonuje się, że zmiana otoczenia wcale nie musi oznaczać
lepszych relacji z innymi ludźmi.
Każdy tom jest tu kolejnym dniem tygodnia. Cykl otwiera „Poniedziałek”
następujący po szeregu zaskakujących zmian. Wczesna pobudka przez mamę, która z
nowym mężem wybiera się na miesiąc miodowy i z tego powodu oddaje syna pod
opiekę byłego męża, czyli ojca chłopaka. Wychowywany do tej pory przez matkę ma
okazję przejść pod męską opiekę, a to sprawia, że nie czuje się komfortowo. Antka
bardzo stresuje przeprowadzka i zmiana szkoły. Nie jest też szczęśliwy z powodu
trafienia pod opiekę mieszkającego z babcią ojca, którego uważa za pechowca.
Można powiedzieć, że niedaleko pada jabłko od jabłoni…
Po przyjeździe do taty gubi swojego ukochanego kota, odkrywa, że nie ma stroju
na zajęcia z basenu i mundurku szkolnego w odpowiednim rozmiarze, a ojciec
jakimś cudem przeszedł na dietę warzywną. Do tego jeździ on gigantycznym
sedesem, którym postanawia podwieź syna do szkoły. A to dopiero początek
niespodzianek.
Myślicie, że „Wtorek” może polepszyć sytuację naszego bohatera? Nic bardziej
mylnego. Antek po prostu ma talent pakowania się w tarapaty. Do tego dzień
zaczyna od informacji, że stał się królem internetu, a wszystko dzięki szydełkowym
kąpielówkom i przygodzie w AquaCentrum. Z kolei dziś musi przygotować się do
szkolnej fotografii. Dobór stroju dzięki uczynnej sąsiadce jest dużo łatwiejszy
niż poprzedniego dnia. Do tego robienie fryzury też okazuje się dużo łatwiejsze
niż mógłby przypuszczać. Poza stłuczonym lusterkiem babci nic nie przepowiada
żadnej katastrofy. No, może użycie kremu do depilacji do układania fryzury.
Jakby złego było mało okazuje się, że ojciec zacieśnił wczoraj relację z
dyrektorką będącą matką jego największego wroga, a w szkole czas urozmaici im
pokaz eksperymentów.
Niepozorna książka kryje w sobie całe mnóstwo zabawnych sytuacji, w których nie
zabraknie problemu nękania, ale też pojawia się motyw zawierania nowej
przyjaźni, znalezienia w tłumie dokuczliwych nastolatków kogoś, na kim może
polegać i kto nie będzie go oceniał, kiedy koledzy odkryją, że jego tata jest
mistrzem od udrażniania kanalizacji, a sam bohater należy do niesamowitych
pechowców przyciągających wszystko, co może doprowadzić do katastrofy (także
wkurzone pszczoły).
Każda strona to nowa niespodzianka, kolejne wyzwanie połączone z pechem, dzięki
czemu mamy sporą dawkę humoru.
Dużym plusem jest tu większa czcionka, przeplatanie tekstu rysunkami i
komiksowymi wstawkami podkreślającymi to, co jest w tekście zabawne. W
rysunkach postawiono na pokazanie relacji bohatera z otoczeniem, jego sposób
patrzenia na różne sprawy.
„Najgorszy tydzień z życia” dostarczy dużą dawkę prostego humoru, ciekawych
skojarzeń, pomoże zdystansować się i uświadomi młodym czytelnikom, ze czasami
każdy ma w życiu złe chwile, które czasami wydają się nie mieć końca, a każdy
kataklizm wydaje się nakręcać kolejny, bo rozwiązania nie przychodzą tak łatwo.
Zwłaszcza kiedy jest się nastolatkiem z niskim poczuciem wartości i
przekonaniem, że tylko jego spotyka cała masa nieszczęść.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz