Etykiety

środa, 24 lipca 2024

Magdalena Zarębska "Projekt Breslau"


Podróże kształcą – przekonuje nas popularne powiedzenie i uważam, że sporo w tym prawdy. Oczywiście pod warunkiem, że ruszymy w świat bez uprzedzeń, chłonni wiedzy, otwarci na doświadczenia oraz będziemy potrafili wyciągać wnioski. Wracamy do swojej codzienności z szerszym spojrzeniem na świat. A co by było, gdybyśmy mogli podróżować w czasie? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Magdalena Zarębska w książce „Projekt Breslau”.

Do historii wprowadza nas zwykły pochmurny i senny dzień. Jesień nie sprzyja nauce. Do tego zachęca młodych ludzi do wyszukiwania miejsc, w których będą mogli się spotykać. I tak jest też z grupką przyjaciół szukających schronienia przed wilgocią i chłodem. Przez przypadek Leon trafia na tajemnicze drzwi znajdujące się w bryle szkolnego budynku. Taki schowek może wiele ułatwić: nie będzie trzeba wielu rzeczy dźwigać ze szkoły do domu, z domu do szkoły. Trzeba tylko go wysprzątać, sprawić, że będzie tam przyjemnie i przytulnie. Grupka uczniów zabiera się za porządkowanie i przy okazji odkrywa wiele ciekawych rzeczy, a wśród nich zapiski chłopaka, który żył sto lat wcześniej.
Autor: ZASTI FOTO

Bohaterami „Projektu Breslau” jest grupka zaprzyjaźnionych gimnazjalistów mieszkających we Wrocławiu. To w tym mieście w ciągu kilkunastu dziesięcioleci doszło do wielu ważnych zmian, które bardzo wpłynęły na losy ludzi. Niemieckie miasto po wojnie stało się polskim. Ślady dawnych mieszkańców jednak istnieją do dziś. I tak właśnie jest w przypadku tajemniczego, wyłączonego z użytku przedsionka, który z niewyjaśnionych powodów jest zamknięty. Oczywiście do czasu, kiedy przyjaciele zdobywają do niego klucz.
Natalia, Olga, Ada, Adam, Maks i Leon w ten sposób zyskują dostęp do azylu, który pozwala im na spędzenie wspólnie czasu poza czujnym wzrokiem dorosłych. Mają też przestrzeń na rozmowy, rozwijanie zainteresowań, dostrzegania sensu w nauce przedmiotów znienawidzonych. Do tych należy niemiecki będący trudnym językiem. Ale czy na pewno taki jest? A może problemy z przyswajaniem go wynikają z braku motywacji i dobrych skojarzeń? Jedno jest pewne: tajemnicze zapiski sprzed dziesiątek lat zdecydowanie zachęcą ich do poszerzania wiedzy o tym języku, pomogą dostrzec jak bardzo języki się zmieniają. Razem z bohaterami zajrzymy do biblioteki, przejrzymy internet w poszukiwaniu informacji. Równolegle z poznawaniem pamiętników Huga, młodego Niemca mieszkającego w Breslau, który stał się Wrocławiem bohaterzy doświadczają dziwnych przygód, o których opowiadają przyjaciołom. Każde z nich zostaje wciągnięte w wir historii i przeniesione do innych czasów. Dzięki zapiskom poznajemy przedwojenne, wojenne i powojenne realia. Podróże w czasie pozwalają na doświadczenie przeszłości na własnej skórze, zrozumienie, że przeszłość była burzliwa. W dziejowej zawierusze najbardziej cierpieli najsłabsi, bo to oni byli wykorzystywani do najcięższych, niebezpiecznych prac i często głodowali, stawali się ofiarami wielkiej polityki.
Autor: ZASTI FOTO

Główną bohaterką jest tu rozsądna i obowiązkowa Natalia, która staje się siłą napędową w poznawaniu historii oraz przyswajaniu sobie języka obcego. Jest to postać odpowiedzialna, motywująca innych oraz asertywna. Wykreowane przez Magdalenę Zarębską nastolatki to grupa bardzo różnorodna. Mają inne temperamenty, odmienne nastawienie do nauki, różne podejście do obowiązków, inny stopień asertywności. Każde z nich trafia też w inny moment historii i ma okazję doświadczyć innych przygód.
Magicznym przedmiotem pozwalającym na przenoszenie w czasie jest stary kufer, którego nie da się otworzyć. Kiedy jednak on to robi rzuca bohaterów w różne miejsca we Wrocławiu i pozwala nie tyle na obserwacje ważnych wydarzeń, ale ich doświadczanie. Każdy z przyjaciół staje się uczestnikiem zdarzeń, poznaje trud pracy, grozę wokół ucieczek z pościgów. Mimo tych niebezpiecznych doświadczeń chcą poznawać przeszłość.
Historia Hugona pozwala na pokazanie powojennych realiów, uświadomienie jak bardzo podróże w czasie mogą być wybawieniem od dramatycznej sytuacji, w której znaleźli się niemieccy cywile, jak niesprawiedliwie traktowani są wszyscy ze względu na narodowość. Dowiemy się, w jaki sposób Niemcy musieli się oznaczać, z jakimi zagrożeniami musieli się mierzyć z powodu złości Polaków po wojennych przeżyciach. Wspólnota doświadczeń sprawi, że młodzi ludzie będą chcieli poznać Hugona. Czy im się to uda?
Magdalena Zarębska wprawnie kreśli fabułę, w której pierwsze skrzypce grają relacje między nastolatkami, a drugie historia uświadamiająca jak wspaniałych czasów doczekaliśmy oraz uwrażliwiająca na przejawy totalitaryzmu, który upokarza, niewoli, sprawia, że ludzie doświadczają przemocy oraz biedy. Złe warunki, w jakich żyją odwiedzeni w przeszłości ludzi skłaniają ich do złych czynów. Z drugiej strony dostatek pozwala na rozwinięcie skrzydeł, przedsiębiorczości, dawanie wsparcie. „Projekt Breslau” to powieść skłaniająca do poznawania przeszłości i stawiania sobie ważnych pytań etycznych, zastanawiania się nad tym, jakie społeczeństwo daje największe szanse na szczęście, dostatek i bezpieczeństwo oraz dbanie o najsłabszych. Pisarka sprytnie przemyca tu też temat niepełnosprawności.
Powieść Magdaleny Zarębskiej jest wspaniałą lekcją o przeszłości jednego z miast Polski. Historia wciąga od pierwszych stron. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy










Zofia Stanecka "Basia. Wielka księga zwierząt" il. Marianna Oklejak


Mamy kilka ukochanych serii, obok których nie możemy przejść obojętnie. Są to zwykle książki o zwierzętach. Szczególnie te z leśne, bo moja córka jest wielką miłośniczką spacerów po lesie. Im większymi wertepami wędrujemy tym lepiej. Do tego im więcej zwierząt możemy podejrzeć tym cudowniej. Poza tym kocha się w tym lesie brudzić, dotykać wszystkiego, wspinać, poznawać nowe zakamarki. Do takich ciekawskich bohaterek należy też wykreowana przez Zofię Stanecką Basia, z którą można odbyć małe i duże podróże, przyjrzeć się przyrodzie, zadać małe i duże pytania, poruszyć ważne i mniej ważne sprawy. Na ilustracjach Marianny Oklejak jest to zwyczajna dziewczynka z prostymi włosami, pyzatą buzią, czasami niesforna i brudna. Ot tak normalnie przeżywająca dzieciństwo. I pewnie to sprawiło, że moja córka tak bardzo pokochała serię, w której może zobaczyć bohaterkę doświadczającą różnych emocji, muszącą zmierzyć się z różnymi wyzwaniami oraz kochającą zwierzęta.

Sama seria przez piętnaście lat istnienia pięknie się rozrosła i dzięki temu znajdziemy w niej publikacje dla najmłodszych, przedszkolaków, a nawet uczniów. Są tam zarówno przygody rezolutnej dziewczynki w wieku przedszkolnym, jak i jej młodszego brata Franka, przyjaciół, a nawet powieści dla uczniów, a także wielkie księgi wprowadzające do świata przyrody. Każda podsuwa młodym czytelnikom inną problematykę. W historiach o Franku zobaczymy, w jaki sposób Basia uczy swojego młodszego brata różnych rzeczy. Będziemy razem z nim uczyć się kolorów, liczenia, zwierząt, kształtów, samodzielności. Z kolei w opowieściach z bohaterką serii znajdziemy problem zakazów i nakazów. Pojawi się też przygotowanie do świąt, wyprawimy się do lasu czy na piknik, a nawet do szpitala, muzeum i w wiele innych miejsc. Z kolei podseria o przyjaciołach będzie pretekstem do opowiedzenia o różnorodności, tolerancji, miłości, tęsknocie, stracie i wielu innych ważnych problemach. Wielkie księgi z kolei są pretekstem do przyglądania się różnym zjawiskom wokół nas, poznawania przyrody, rozumienia zachowań zwierząt. Jeśli nie znacie tej serii i macie dzieci sięgające po kartonowe czytanki lub w wieku przedszkolnym to sięgnijcie. Czeka Was wspaniała i pouczająca przygoda.

Dzięki tym książkom łatwiej Wam będzie wyjaśnić dzieciom wiele spraw i rozbudzić ciekawość świata, przygotować na trudne doświadczenia. Dziś przychodzę do Was z kolejnym tomem poświęconym zwierzętom. Niedawno królowała u nas „Basia. Wielka księga psów i kotów”, a teraz przyszedł czas na zwierzęta znajdujące się w obejściu czy gospodarstwie. O ile w pierwszej publikacji autorka skupiała się na przeglądzie pupili znajdujących się w najbliższym otoczeniu małej bohaterki to „Basia. Wielka księga zwierząt” pozwala nam na wędrówkę na wieś i zaglądanie do obórek, kurników, ogrodów, budynków gospodarskich. Podobnie jak we wcześniejszej publikacji każda z postaci opowiada o innym zwierzęciu, opisuje różne jego cechy, przeżywanych z nim przygodach, pochodzeniu. Do tego młodzi czytelnicy dowiedzą się, w jaki sposób stworzyć kochający i bezpieczny dom dla zwierząt oraz ludzi, w jaki sposób karmić, opiekować się, jakie są rasy zwierząt, w jaki sposób wyglądało oswojenie i gdzie obecnie zwierzęta pomagają codziennie ludziom, na jakie pasożyty oraz choroby zwracać uwagę i dlaczego zwierzęta muszą mieć swoich lekarzy. Do tego poruszono tu temat niechcianych gości, problemów związanych z ich pojawieniem się, zabawnych sytuacji. Zobaczymy tu krowy, kozy, świnie, kaczki, kury, perliczki, osły,. konie, a nawet pegazy i jednorożce. Zobaczymy jak żarłoczne mogą być mole i korniki, w jaki sposób zauważyć, że mamy takich niechcianych gości, jak myszy radzą sobie z przeszkodami i dlaczego szukają w naszych domach schronienia. Wiedza przemycana jest przy okazji snucia ciekawych historii z dużą dawką humoru. Mamy tu opowieści o zmianie podejścia do zwierząt, podsuwany jest problem przemocy oraz zapewnienia żywym istotom dobrych warunków. Poza tym nie zabraknie podkreślenia, że każda z nich ma swój charakter, inne potrzeby. Każdy z członków rodziny Basi ma okazję opowiedzieć o swoich przygodach ze zwierzakami.

Książki Zofii Staneckiej zawsze poruszają ważne dla dzieci tematy. Jest w nich coś swojskiego, sprawiającego, że mamy wrażenie, że bohaterzy powołani przez nią do istnienia są realni i namacalni. A wszystko przez to, że możemy popatrzeć na świat z ich punktu widzenia chociaż sami nie są narratorami. Seria książek „Basia” zabiera młodych czytelników w świat bliskich im tematów, codziennych sytuacji. Wykreowana przez pisarkę bohaterka staje się pretekstem do snucia wielu historii. Każda z nich jest wartościowa, pouczająca i można z powodzeniem wykorzystać w terapii, rozmów o odczuciach, mogą zachęcić do dzielenia się doświadczeniami dzieci. Świat małej bohaterki nie jest idealny, wymuskany i wspaniały. Jednak mali bohaterzy są kochani przez swoich rodziców, którzy pomagają im się zmierzyć z brutalnością otoczenia, a czasami z męczącą codziennością. Wokół kilkuletniej Basi znajdziemy całe mnóstwo przyjaciół, bliskich. Świat jest w tych opowieściach pięknie różnorodny i przez to interesujący. Mali bohaterzy są wrażliwi na sztukę, historię, otoczenie, napotykanych ludzi oraz zwierzęta, a także mikroby. Każdy element otoczenia to pretekst do pokazania wyzwań oraz świata dziecięcych emocji. Bohaterzy bywają nowymi sytuacjami początkowo są zszokowani, później przerażeni, zaciekawieni, aż w końcu zaczynają rozumieć zjawiska, z którymi się zderzają. Zofia Stanecka w swoich książkach pokazuje zwyczajny świat dzieci. Każdy wycinek codzienności to ciekawa i pouczająca historia wprowadzająca w świat pozytywnych wzorców, Nie ma tu obojętności. Za to czasami wręcz nadmierna ciekawość i opiekuńczość, której w świecie dorosłych już nie spotkamy. Do tego pokazanie świata z dziecięcej perspektywy sprawia, że mamy do czynienia z lekturami bardzo życiowymi, poruszającymi sprawy bliskie dzieciom, wyzwania, którym muszą stawić czoła. Kolejną wspaniałą rzeczą jest pokazanie, że cała rodzina uczestniczy w wychowaniu dzieci, a nie tylko rodzice. Nie ma tu egoistycznej postawy „zrobili se dzieciaki to niech teraz se je chowają”. Dzieci są tu częścią społeczności. Mniej wiedzą, wymagają opieki i uczenia, ale trzeba ich potrzeby szanować i do ich wątpliwości podchodzić z powagą.
Solidna oprawa, estetyczna szata graficzna, prosty żywy język – wszystko to sprawia, że młodzi czytelnicy bardzo chętnie sięgają po kolejne książki Zofii Staneckiej. Wielkim plusem prozy pisarki jest zachęcanie dzieci do przemyśleń oraz dyskusji. Każda przygoda kryje przesłanie. Bardzo podobają nam się też proste, ale jednocześnie fantastyczne ilustracje Marianny Oklejak. To właśnie one skutecznie przyciągnęły uwagę córki, kiedy osiem lat temu po raz pierwszy sięgnęła po książki z serii. Od tamtego czasu nadal zachwycamy się i tekstem i dopełniającymi go scenami z życia bohaterów. Na prostych rysunkach widzimy żywiołową akcję i całą masę emocji towarzyszących bohaterom. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy







poniedziałek, 22 lipca 2024

Książeczka ze zdrapkami


Wydrapywanki czy drapanki to jedna z ciekawszych form twórczości. Wymaga sporych umiejętności i zapewnia bardzo zróżnicowane aktywności, bo wymaga rysowania, malowania, a później wydrapywania. Pierwsze dwie czynności bywają dość trudne na początkowym etapie rozwijania umiejętności, więc warto wówczas sięgać po gotowe książki z drapankami. Tych jest na rynku bogaty wybór. Większość bazuje na kreatywnym podejściu jak w tradycyjnych drapankach: można z nich tworzyć wymyślone obrazy. Z tym najmłodsi jednak mają spory problem i świetnym rozwiązaniem są szablony z ilustracjami, a to znajdziemy w fantastycznej serii „Książeczka ze zdrapkami” wydawanej przez Wydawnictwo MD Creative.
Co w nich znajdziemy? Opowieści, zadania i oczywiście zdrapki, ale tu mamy szablony zapowiadające, co kryje się pod ciemnym tłem. Zadanie dziecka polega na stopniowym odkrywaniu ilustracji, dążeniu do wydrapywania poszczególnych elementów, czyli ćwiczenia precyzji w posługiwaniu się patykiem.
Takie ćwiczenie świetnie rozwija wyobraźnię, zachęca do pracy z przedmiotami, które trzeba trzymać tak jak kredkę, pisak czy długopis. Dzięki prostej zabawie przygotowujemy dzieci do pisania. A wszystko dzięki urozmaiceniu ćwiczeń, wprowadzeniu elementu zaskoczenia, zabawy i pewnego rodzaju magii.
Każdej stronie zdrapywanki towarzyszy niedługi tekst wprowadzający do ilustracji oraz zachęcający do rozwiązywania zagadek, obliczania, wskazywania przedmiotów. W ten sposób mamy ciekawą publikację do aktywnego czytania, która po odkryciu zdrapek patyczkiem jeszcze długo posłuży jako czytanka. Wielkim plusem są tu solidne, kartonowe, śliskie strony, które sprawiają, że książeczki są trwałe i można po nich rysować pisakami suchościeralnymi, czyli mieć kolejną zabawę z zakrywaniem i odkrywaniem różnych elementów, a przy okazji ćwiczeniem umiejętności pisania. Dzięki niewielkim rozmiarom doskonale sprawdzą się w czasie podróży, spacerów, pobytów w szpitalach i zabaw w domu.
Zapraszam na stronę wydawcy












Jana Inna "Co by było, gdyby..."


Życie jest sinusoidą z całym mnóstwem niespodzianek. Czasami miłych, czasami przykrych. Szczęście daje poczucie błogości i satysfakcji. Porażki natomiast skłaniają do rozpamiętywania, analizowania doświadczeń, wyborów życiowych, wpływu bliskich na nasz los. I właśnie tak jest w książce Jany Innej „Co by było, gdyby…”.
Bohaterką jest tu czterdziestoletnia kobieta, która właśnie rozwiodła się z mężem. Ten przełom skłania ją do zastanawiania się, w jaki sposób losy bliskich zdeterminowały jej życie. Zosia jest typem bohaterki silnej, mającej cele w życiu. Jej próba wyzwolenia się z losu bliskich.
„Co by było, gdyby Zosia nie była w swoich marzeniach tak powściągliwa? Do końca życia będzie się zastanawiała, jak mogłoby wyglądać ich wspólne życie na trzeźwo...".
Zmiana statusu prawnego skłania bohaterkę do przyglądania się historii całej rodziny. Śledzimy bliższych i dalszych krewnych pochodzących z chłopskiej rodziny, ich marzeniom, wartościom, jakimi się oddawali, pracy i powolne staczanie się w alkoholizm. Niewinne młodzieńcze picie zmienia się w codzienne zalewanie się, kończące się śmiercią przed przejściem na emeryturę. Zadaje sobie pytanie jak wyglądałoby jej życie, gdyby wcześniej zauważyła symptomy, wcześniej zawalczyła o krewnych. Tylko, czy my mamy wpływ na innych? Czy każdy sam dokonuje w życiu wyborów i musi ponieść konsekwencję obranych dróg?
Zosia przekonuje się, że każda decyzja może prowadzić do zła, będzie początkiem staczania się. Zostanie w domu skończyłoby się piciem ze starszymi męskimi krewnymi, edukacja w mieście też kończy się alkoholizmem. Dostrzega jak bardzo rodziny i społeczeństwo jest zależne od używek dających pozorną wolność. Złudne poczucie szczęścia jednak szybko mija przynosząc rozczarowanie, kaca, przepijanie majątku, stratę pracy, społeczne staczanie się. Czy powinniśmy takim osobą pomagać, ciągnąć ich jak balast za sobą.
Zosia pochodząca z wielodzietnej rodziny chłopskiej, w której alkohol był jedyną formą rozrywki to przykład heroicznej bohaterki, nad którą właśnie przez wielopokoleniowe wybory wisi fatum. Z tego powodu próba wyrwania się ze swojego środowiska, znalezienie sobie celu jest utrudnione. Ciągnięta w dół próbuje utrzymać się na powierzchni, której kontakt pozwala jej na spojrzenie na bliskich z dystansu, zadania sobie pytań o to, czym jest uzależnienie i jak mu zapobiegać. Czy uda jej się pójść inną drogą i nie zostać porwaną przez ostry nurt alkoholizmu? Czy ten dystans uchroni ją przed błędami? Czy posiadanie celów w życiu wystarczy?
Alkoholizm pokazany jest tu jako choroba społeczna, czyli wciągająca kolejne jednostki w swoją sieć, uniemożliwiającą wydostanie się z niej. Zobaczymy jak zdradliwa jest to przypadłość, jak degraduje relacje międzyludzkie, niszczy ludzi, prowadzi do biedy, agresywnych zachowań. Obserwujemy jak całe wsie ulegają wpływowi etanolu, ludzie dają się porwać poalkoholowemu pijaństwu.
„Co by było, gdyby” to nie tylko opowieść o życiu Zosi i Mateusza, ale też o ich bliskich, determinowaniu losu człowieka przez wybory krewnych. Przeplatających się drogach, miłości, walce o wyzwolenie z wielopokoleniowej choroby niszczącej społeczeństwo oraz wybaczanie w imię rodzinnego szczęścia i świętego spokoju. W społeczeństwie pijaków trudno trafić na połówkę, która pomogłaby w wyzwalaniu się z błędów przodków.
W powieści mamy wszystkowiedzącego narratora trzecioosobowego. Z jednej strony możemy zachować dystans wobec bohaterki, a z drugiej intensywnie wchodzimy do jej codzienności, poznajemy losy rodziny, jej stosunek do zachowań bliskich, myśli bliskich, zachowania, o których nie wie. Mimo dystansu mamy wrażenie intymności, poznawania skrywanych tajemnic. Historia porywa od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatniej, pozwala na prześledzenie powodzeń i niepowodzeń rodzinnych, historii miłosnych, radykalnych decyzji, współpracy, wsparcia.


niedziela, 21 lipca 2024

Seria "Magiczny flamaster. Malowanie wodą"


Malowanie wodą ma w sobie coś z magii: coś czego nie widać pojawia się. Zwykle do dzieciaków trafiają proste malowanki wodne, w których elementy posiadające czarne kropki nabierają kolorów, pozwalają zabrać w świat kolorów, uczą operowania pędzlem. Zwłaszcza, że na początku nauka malowania nie jest sztuką łatwą. Dzieci zwykle mają problem z maczaniem pędzla w wodzie, później w farbkach, nanoszeniem w odpowiednich konturach farby. To sprawia, że szybko się zniechęcają do tworzenia, a tym samym ćwiczenia nowych umiejętności: od koncentracji po motorykę małą, bardzo ważną na kolejnych etapach kształcenia. Pierwsze zabawy z pędzlami i malowaniem powinny być bardzo proste, zawierać element magii zaskakującej dzieci i zachęcać do kolejnych eksperymentów z pędzlami. Tu świetnie się sprawdzają malowanki wodne. Mają one jeden minus: raz pomalowany obrazek już na zawsze jest kolorowy. I koniec magii. Do tego kolory się nieco rozmazują, bo nasączone kropeczki to źródło koloru, który może być roztarte pędzlem na inne elementy ilustracji i wówczas mamy małe rozczarowanie. Innym sposobem na podsuwanie takich zachęcających do ćwiczenia rąk są książeczki suchościeralne, ale i one mają pewne ograniczenia: pisak ma tylko określony kolor i to, co stworzą dzieci powstaje dzięki nanoszeniu koloru na matowe, ale nieprzemakalne strony. Tym razem przychodzę do Was z absolutnie fenomenalnymi książeczkami do kolorowania wodą.
Książeczki z magicznym flamastrem to publikacje zabierające nasze pociechy w różne obszary życia. Mamy spotkanie z maszynami, pieskami, kotkami, pojazdami, zwierzętami gospodarskimi. W każdej publikacji znajdziemy piękne ilustracje na śliskich stronach oraz kartę ze szkicem zapowiadającym, co zobaczymy na ilustracji. Po tej drugiej stronie należy pisać wodnym pisakiem, aby ukazał się obrazek. Wielkim plusem tych książeczek jest to, że po wyschnięciu na nowo można po niej „bazgrać”, a w pisaku nigdy nie skończy się woda, bo ją zawsze można uzupełnić. Kiedy białe strony są nawilżone naszym oczom ukazuje się piękny obrazek, który doskonale wprowadza nas w tematykę czytanki. Każdej publikacji towarzyszą proste zadania. Mamy tu wyszukiwanie przedmiotów, wskazywanie czynności, liczenie, nazywanie. Te proste ćwiczenia będą punktem wyjścia do opowiadania, co dziecko widzi na ilustracji. Po wyschnięciu wilgotnych stron zabawa zaczyna się na nowo. Taka zabawa to nie tylko mniej sprzątania dla rodziców, ale także wspomaganie dziecka w pierwszych próbach rysowania i pisania. Białe plany pod wpływem wody zmieniające swój wygląd skutecznie zachęcają do brania do rąk pisaków i mazania, a tym samym ćwiczenia i przygotowywania się do trudnej sztuki pisania.
„Książeczki z magicznym flamastrem to publikacje bezpieczne, kartonowe książeczki  ze śliskimi i matowymi stronami. Odpowiedni format sprawia, że bez problemu mieszczą się one w matczynych torebkach i dziecięcych plecaczkach. Będzie świetną pomocą w spędzaniu czasu w poczekalniach, na piknikach, ale też idealnym materiałem pozwalającym rodzicom wytchnąć, bo tu dziecko praktycznie samo sobą się zajmuje skupiając uwagę na magii pojawiających się obrazków. W czasie zabawy papier nie przemięka, a tusz użyty w książeczkach nie rozpuszcza się i nie plami. Do tego po wyschnięciu można użyć książeczkę ponownie i ponownie. Jak długa będzie jej żywotność? Trudno stwierdzić, ale na pewno zapewni sporą dawkę zabawy. Nawet tym dzieciakom, które już niechętnie sięgają po kredki i pisaki. Magiczne pisaki skutecznie zachęcają do powrotu do zabaw z kredkami i pisakami, czyli pomagają motywować dzieci do pracy.
Poza magicznymi ilustracjami w publikacjach znajdziemy czytanki. I to też jest świetna, aktywizująca pomoc, bo możemy, czytać, angażować dziecko w pokazywanie i odpowiadanie na pytanie, a także ćwiczyć rysowanie. Każdy tom ma inny motyw przewodni, podsuwa inny element naszego otoczenia. Takie książeczki pomagają wzbogacić słownictwo oraz tworzą miłe skojarzenia z książkami.
Zapraszam na stronę wydawcy















sobota, 20 lipca 2024

Bruno Janiszewski "Kręte drogi arkadyjskich zamierzeń"


Życie składa się na ciąg doświadczeń, w których możemy się pogubić, odczuwać z różną intensywnością. Przeżycia rodzą spostrzeżenia i skojarzenia zmieniające się w labirynt pełen zwodnych zakamarków, ślepych uliczek. I tak właśnie ukazany jest los bohatera w książce Bruna Janiszewskiego „Kręte drogi arkaryjskich zamierzeń”.
Użycie słowa „arkadyjski” sugeruje sielankowość, rajskość i taka tu się pojawia. Mamy wędrówkę przez różne bogate w tajemnice miejsca. Doświadczanie znajduje się pomiędzy snem, a jawą, co czyni powieść oniryczną opowieścią drogi. Narrator wydaje się przepływać przez miejsca mu znane. Na nowo nawiedza przestrzenie obrosłe we wspomnienia, napotyka na swojej drodze ludzi, którzy go pamiętają. Jego spotkanie z Innym to zderzenie się, że światem, który zapamiętało się inaczej, ludźmi zatartymi w pamięci i ożywiającymi na nowo wspomnieniami. Przemierzanie bliskich przestrzeni jest niczym pielgrzymka: ma w sobie coś uduchowionego. Z doświadczeń bohatera będącego pierwszoosobowym narratorem przebija nostalgia. Podróżujemy przez pełne zieleni miejsca, ulice, zaułki miast. Trafiamy do Warszawskich Bielan, Sandomierza i Zamościa. W każdym z tych miejsc napotyka postaci podsuwające mu temat natury, egzystencji, trwania, doświadczania życia. Wszystkim wizjom-miejscom towarzyszy kobieta-jawa będąca tajemniczą postacią zagubioną w bólu i rozczarowaniu. Letnie miesiące, intensywność bodźców połączonych z tajemniczymi wydarzeniami i zaskakującymi przejściami sprawia, że mamy wrażenie wchodzenia do świata magicznego, tętniącego wokół tajemnic i przerysowanych skojarzeń.
Powieść Bruna Janiszewskiego przywodzi na myśl twórczość Brunona Schulza, Wojciecha Wyganowskiego, Tadeusza Konwickiego, Alberta Camusa czy Antoine de Saint-Exupery’ego. Tak jak w ich powieściach i opowiadaniach świat się rozmywa i jest tylko zbiorem subiektywnych odczuć mogących prowadzić do zaburzonego postrzegania, wplatającego magię do zwyczajnego życia, czyniącego z niej normalny element. Można stwierdzić, że „Kręte drogi arkadyjskich zamierzeń” to powieść w nurcie realizmu magicznego. Nie ma tu wyrazistej akcji tylko mnogość doświadczeń.
Zapraszam na stronę wydawcy