Swoje
spostrzeżenia na temat książki Jana Wadowskiego rozpocznę od
wyjaśniania podstawowych problemów poruszanych w pracy przez
wrocławskiego etyka. Pierwszym i najważniejszym (również ze względu na
pojawienie się go w tytule książki) jest egzystencjalizm, poruszający
problem indywidualnego istnienia ludzkiego. Pojęcie to pojawia się już u
św. Augustyna (existentia), ale dopiero we współczesności
przemienia się w bardzo ważny kierunek filozoficzny, który pod wpływem
kryzysu etyki, moralności, wartości ludzkiego istnienia zaczął
poszukiwać odpowiedzi na miejsce człowieka w świecie. Egzystencjonaliści
postrzegają istotę ludzką jako samodzielny byt „istniejący dla siebie"
(samoświadomy), wolny i ponoszący za swoje czyny pełną, bezwzględną
odpowiedzialność, której nie może zrzucić na warunki zewnętrzne
(społeczne, historyczne, religijne). Człowiek w tej wizji skazany jest
na dramat dokonywania ciągłych, niezależnych wyborów.
Jan
Wadowski w swojej książce podkreśla: „Nie będzie chyba zbyt daleko
idącą ekstrapolacją stwierdzenie, iż wszelkie pytania zadawane przez
człowieka mają ostatecznie charakter egzystencjalny"[1].
Dalej, uzasadniając tytuł, pisze: „Pierwszym krokiem w dialogu jest
pytanie. Dramat polega na pytaniu, pytanie prowadzi do dialogu, który
rodzi się w spotkaniu"[2].
To właśnie tischnerowska filozofia dialogu, filozofia spotkania,
wywodząca się z myśli Ebnera, Bubera, a przede wszystkim Emmanuela
Levinasa, stała się podstawą do rozważań Wadowskiego nad miejscem
człowieka w świecie i relacji z innymi ludźmi.
Współczesny
świat, czasami „na siłę" próbuje odcinać się od religijnych korzeni. W
książce jednak znajdziemy wskazówki dotyczące tego, jak płodna może być
myśl filozoficzna inspirowana kulturą religijną, z której wywodzili się
myśliciele, znajdujący w „Biblii" (judaizm, chrześcijaństwo) istotne
rozważania nad losem człowieka. Jest ona bogatym źródłem analizy
ludzkich problemów „egzystencjalnych", ponieważ znajdujemy tam odwieczną
troskę o egzystencję swoja lub innych. Pod wpływem rozwoju myśli
ludzkiej stopniowo odchodzono od tych religijnych źródeł wyjaśniania
celowości indywidualnego życia człowieka. Pytania egzystencjalne jednak
nadal pozostały te same. „Nauka, światopoglądy, religie a nawet różne
ideologie są próbami zmierzającymi do mniej lub bardziej wyczerpującej
odpowiedzi na te pytania"[3].
Wielokrotnie
filozofowie podkreślali zależność filozofii od epoki, wyzwań czasów, w
którym przyszło żyć myślicielom. Również filozofia dialogu nie powstała w
oderwaniu od tragedii II wojny światowej. Jej celem było zakorzenienie w
człowieku podstawowych wartości, takich jak prawda czy dobro, czyli
przywrócenie mu godności.
Analiza
wartości człowieka, jego miejsca i tragizmu istnienia w książce
Wadowskiego przypomina tą, którą możemy również odnaleźć w dziele Reala i
Scoli „Dialog o wartości człowieka". Temat ten współcześnie jest
niezwykle ważny nie tylko przez tragedie wojen i reżimów, ale również w
obliczu odkryć i ciągle poszerzających się możliwości plastycznego
przekształcania ciała, a także interweniowania w zdolności
intelektualne, sposoby postrzegania świata, w którego skład wchodzą
również inni ludzie, których spotykanych przez człowieka na swej drodze.
Relacja
międzyludzka może być powierzchowna, egoistyczna, ale nigdy nie
pozostanie wolna od odpowiedzialności za własne czyny, o czym często, w
wirze pędu za pieniądzem i karierą, wydaje się ludziom nie pamiętać.
Człowiek stojący wobec człowieka stwarza relację wzajemnego
oddziaływania. Real ze Scolą, pod wpływem obserwacji i być może zbyt
pobieżnych uogólnień, idą w kierunku opisu „reakcji wzajemnego
wykorzystania", „kultury recyklingu ciała". W oczach tych dwóch wielkich
współczesnych myślicieli współcześni są egoistami dbającymi tylko o
ciało. Czy tak jest?
Ja,
za Wadowskim, skłonna jestem iść jednak w kierunku tischnerowskiej
filozofii dialogu, wzajemnego otwierania się ludzi na siebie, ponieważ
bez tego nie jest możliwe jakiekolwiek porozumienie, a co za tym idzie:
funkcjonowanie jakiegokolwiek społeczeństwa. Jestem natomiast
przeciwniczką poszukiwań wartości człowieka w Biblii i jakiejkolwiek
religii, mimo że właśnie tam dramat człowieka, ze względu na ukazanie
kruchości i nieważności ludzkiej egzystencji na ziemi, jest niezwykle
mocno podkreślony.
Wadowski
wskazuje na niedoskonałość człowieka, jako przyczyny popełniania
błędów. Niepodważalne jest to, że jako ludzie błądzimy. Jednak czy owemu
błądzeniu należy przypisywać od razu głębszy sens związany z Tajemnicą?
Zdaniem autora potrzeba usprawiedliwienia i zbawienia jest potrzebą
metafizyczną, co ujawnia religijne (w tym przypadku raczej katolickie)
przekonania o ludzkich potrzebach. Na ile one są potrzebami
podstawowymi, pierwotnymi, a na ile wykreowanymi, wtórnymi powstałymi
pod wpływem procesu uspołeczniania - tego żaden z myślicieli, a tym
bardziej ja, nie są w stanie określić.
Zawsze
staram się być czujna wobec sformułowań: „pierwotny", „istotny"
połączonych z „naturą", „potrzebą". O człowieku ciągle wiemy za mało,
aby można było wskazać, co wynika z „jego natury", a co zostało
ukształtowane pod wpływem ludzi. Niewątpliwie do natury człowieka należy
jego zdolność nauki i porozumiewania się, czyli wchodzenia w dialog.
Również w filozofii dialogu (mimo religijnych korzeni) podchodzi się do
owych uogólnień z odpowiednim dystansem.
Książka
Jana Wadowskiego jest niezwykle interesującym studium tischnerowskiej
wizji człowieka w dialogu, czyli człowieka stojącego naprzeciw
człowieka. Autor jednak nie pozostaje w ścisłych ramach poglądów
krakowskiego filozofa, lecz jest w stanie zdystansować się, ocenić,
zinterpretować i zanalizować filozofię spotkania, co jest niezwykle
cenne ze względu na brak takiego podejścia wśród myślicieli piszących o
Tischnerze.
Dla
mnie niezwykle cenną w rozdziale czwartym jest analiza „dobra", o które
od wieków pytali filozofowie, lecz nie potrafili znaleźć odpowiedniego
wyjaśnienia. Wadowski analizując tischnerowską filozofię pisze: „Dobro
zakłada wolność"[4].
Za Tischnerem (oraz Levinasem) wskazuje on na fundamentalną wartość
wolności, przez którą nie jesteśmy w stanie czynić źle. W tej wizji
człowieka jednostkę zniewala zło, zależność od próby zawładnięcia innym,
czyli narzuceniem roli niewolnika i pana. Dobro uwalnia nas, wyzwala od
chęci zawładnięcia drugim człowiekiem, co bliskie jest mojemu odczuciu
szczęścia.
[2] s. 15.
[3] s. 15.
[4] s. 153.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz