Katarzyna Dowbor, Marcin Kozioł, Stajnia pod tęczą.
Część 2: Maść na maść, il. Joanna Grudnik, Warszawa „Prószyński i S-ka” 2018
Serie mają to do siebie, że zwykle trzeba czytać
wszystkie tomy, aby orientować się w akcji i rozumieć kolejne wydarzenia. Na
szczęście nie te dla dzieci. Tu każda książka stanowi autonomiczną opowieść ze
znajomymi bohaterami i wtrąceniami sugerującymi, że jeśli nie poznało się wcześniejszych
przygód to warto po nie sięgnąć, ale brak ich znajomości nie utrudnia czytania i
rozumienia akcji. Tak jest w przypadku książek powstałych w duecie Katarzyny
Dowbor i Marcina Kozioła. Ich „Stajnia pod tęczą” powoli się rozrasta. Niedawno
pisałam o jej pierwszym tomie („Czary na komary”), w którym leniwą (jeśli taka
może być w tym doborowym towarzystwie) codzienność w stajni zakłóca koń z
kolorową grzywą i ogonem. Spokojnie zaczynający się poranek w stajni o tej
samej nazwie, co seria książek obfituje w zaskakujące wydarzenia. Roczny ogier
po otwarciu oczu przywołuje swojego przyjaciela, psa Pepka. Ten bez pośpiechu
wygrzebuje się spod słomy. Dzień ma wyglądać jak każdy inny: powolna, poranna
toaleta, śniadanie, przebieżka, czyszczenie. Jednak tym razem wszystko wygląda
zupełnie inaczej, a wszystko przez to, że Niunio ma dziwną, kolorową grzywę i
ogon. Wśród koni rozgorzała dyskusja skąd mógł mu się wziąć taki ogon i czy
jest ładny. Gadatliwa ciotka Rodezja próbuje dowiedzieć się u jakiego fryzjera
był, a wuj Celofan wykorzystuje zamieszanie i wyjada mu śniadanie. Zakłopotany
ogier martwi się tym jak z taką grzywą pokarze się przed wielbioną w tajemnicy
arabską księżniczką Lukrecją. Czy jednak w takiej małej zwierzęcej społeczności
istnieje możliwość posiadania tajemnic? Przekonajcie się sami.
„Maść na maść” to druga odsłona przygód znanych nam
bohaterów. Tym razem dzień zaczynają budzące wszystkich odgłosy samochodu i
wkroczenie do stajni osobnika dość nietypowego, ponieważ nie do końca wiadomo
kim on jest, a wszystko przez to, że troszkę przypomina konia, troszkę zebrę,
ale nie jest ani tym ani tym. Przybysz lubi mówić o sobie zebroń. Jakby tego
było mało towarzyszy mu mały koc – jego dobry przyjaciel, z którym wiele lat
pracował w cyrku. Tam przybyli bohaterzy nauczyli się wielu sztuczek: tańców,
rymowania, dużej radości życia i sporego dystansu do siebie. Ich przybycie przykuwa
uwagę i wzbudza wielkie zainteresowanie. Każdy chce poznać gości. No, prawie
każdy. Ciotka Lukrecja będzie kręciła nosem i wykorzysta wszelkie możliwe argumenty,
które znamy z ludzkiego świata, aby pokazać, że przybysze są groźni. Autorzy z
wielką wprawą i dystansem poruszają problem nietolerancji oraz pokazują, jak
szybko jej zaradzić. Czy siła tych argumentów wyleczy rasową, zadzierającą nosa
klacz z zapatrzenia w siebie i złego traktowania innych? Musicie się też
dowiedzieć, o jaką maść na maść chodzi autorom.
„Stajnia pod tęczą” Katarzyny Dowbor i Marcina
Kozioła to seria książek z zabawnymi i jednocześnie pouczającymi opowieściami o
życiu mieszkańców stajni. Przygody koni wysuwają się w nich na plan pierwszy, a
ludzie stają się tu jedynie tłem, ale za to bardzo istotnym, ponieważ
ingerującym w życie zwierząt przez wprowadzanie ważnych dla akcji zmian. Owe ludzkie
działania są dobre i wydają się być wynikiem rozumienia mowy koni, a także
chęcią zmiany ich nastawienia.
Kiedy trafił do mnie pierwszy tom byłam zaskoczona
duetem autorów, ale akcja książki wiele wyjaśniła: nie bez przyczyny Katarzyna
Dowbor jest też autorką, bo to właśnie wokół jej stajni toczy się akcja.
Opowieść o koniu (a raczej koniach) zabiera nas z jednej strony w zwyczajny
świat, ale pokazany z perspektywy zwierząt, które nie wszystko rozumieją, są
zaskakiwane, mają marzenia, bywają nieśmiałe, kochają, zawierają przyjaźnie i
bywają też nietolerancyjne. Przygody napisano prostym, żywym językiem, dzięki
czemu kolejne książki doskonale sprawdzą się także jako lektura do słuchania
dla przedszkolaków kochających zwierzęta.
Tekst we wszystkich tomach wzbogacono inwertującymi,
barwnymi, ale jednocześnie bardzo prostymi i estetycznymi ilustracjami Joanny
Grudnik.. Młodzi czytelnicy w lekturze znajdą wiele interesujących zadań
zachęcających do aktywnego czytania i wracania do lektury. Ponad to pisarze
zachęcają do interaktywnego czytania: odsyłają swoich młodych czytelników na
stronę „Stajni pod tęczą”, na której dowiedzą się wiele ciekawostek o koniach i
ich pielęgnacji, zobaczą filmy, a na końcu książki mogą sprawdzić poziom
zdobytej w czasie lektury wiedzy i przyznać sobie odznakę. W każdym kolejnym
tomie uzyskujemy kolejny stopień wtajemniczenia w tajniki końskiego życia. Całość
bardzo interesująca, pokazująca, że czytanie oraz nauka to nie tylko nudne
ślęczenie nad podręcznikami, ale aktywne korzystanie ze zdobytej wiedzy, sporo
ruchu i uważna obserwacja, a także umiejętne korzystanie z najnowszych
technologii. W każdej publikacji pojawia się również sporo propozycji zabawy i
ćwiczenia nowych umiejętności.
Wielkim plusem serii jest zachęcanie dzieci do
rozmowy o odmienności, akceptacji, gościnności, przyjaźni. W każdym tomie
dzieje się coś nowego i ciągle pojawiają się tu zaskakujący przybysze, jak kuś
i zebroń w „Maści na maść” oraz mistrzowie robienia min w „Wojnie na miny” (w
przygotowaniu do druku, więc pewnie za miesiąc będziecie mogli po nią sięgnąć).
Proste opowieści stają się pretekstem do przemycania
dzieciom całkiem solidnej dawki wiedzy nie tylko o koniach. Młodzi czytelnicy uważniej
przyjrzą się różnorodnemu światu, odkryją alternatywne sposoby komunikacji, a
także dowiedzą się nie tylko czym jest życzliwość i tolerancja, ale poznają
również tajniki mowy ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz