Bartosz Suwiński, Bura. Notatnik chorwacki,
Szczecin, Bezrzecze „Forma. Fundacja Literatury im. Henryka Berezy” 2019
Wędrowanie, utrwalanie chwili – coraz
powszechniejsza moda, która z jednej strony zakłada otwarcie na doświadczenie, a z drugiej konsumpcyjne zbieranie przeżyć. Ten pęd ku zapisywaniu najlepiej widoczny jest u turystów obwieszonych aparatami i kamerami. Bartosz Suwiński uwalnia się od takiego podejścia i zamiast skupiać się na gromadzeniu kolejnych zdjęć
zatrzymuje scenki z życia wtłaczając je w ograniczone ramy poetyckiej prozy
szumiącej morzem, pachnącej rybami, przemawiającej do nas gwarem ulic, pachnącej opuncją. Wszystko
atrakcyjne, niecodziennie codzienne, bo zapisane w podróży. A jednak bliskie.
Odległa (wszystko oczywiście zależy od perspektywy patrzenia) Chorwacja staje
się pretekstem do zabrania nas w niezwykłą podróż: doświadczenia pierwszoosobowego
narratora. Nie są to opisy długie tylko kilkuzdaniowe pełne metafor zapiski. Przechodzimy od
scenki do scenki, a przejściom towarzyszy zaburzenie czasu i przestrzeni, co
sprawia wrażenie wędrówki po skojarzeniach wprawionego w pisaniu autora, więc
zabieg jest tu nieprzypadkowy. Poszczątkowaność i ulotność chwili przebija z
każdej strony. Obok zachwytu morzem, doświadczaniu ciepła, obserwowaniu
zwierząt widzimy ludzi, budowle, targowiska. Gwar sąsiaduje tu ze spokojem i ciszą.
Efekt ostatniej Bartosz Suwiński uzyskuje przyglądając się pojedynczym rzeczom
i po dziecięcemu pochylając się nad nimi, dziwiąc się, próbując zapamiętać jak
najwięcej szczegółów, przez co mamy tu duże nastawienie na empiryzm. Doznanie
fizyczne są tu istotną perspektywą. Narrator bierze gorący kamień, doświadcza
jego ciepła. I tak jest z innymi rzeczami, a wszystko w myśl zasady: „Pozostają
same wrażenia, ulotne nastroje, szkielety zakonserwowane w soli, zasuszone
mięso”.
Klimat tomu bardzo dobrze oddaje tytuł „Bura” –
tu bardzo wymowny i symboliczny. Bura to rodzaj wiatru występujący w Chorwacji.
Masy powietrza napływające z północnego-wschodu najczęściej kojarzą się z
jesienią i zimą, ale są też spotykane w czasie innych pór roku i charakteryzuje
go suchość (napływa z lądu), gwałtowność (najsilniejszy „podmuch” miał 307 km/h)
oraz tworzenie krótkich fal na powierzchni morza i specyficzne rozdzielanie
piany wodnej od powierzchni akwenu, co tworzy wrażenie mgły.
I ta właśnie krótkość jest główną cechą 138. utworów
zawartych w tomie napisanym przez Bartosza Suwińskiego. Krótkie zdania, szybkie
pociągnięcia słowami pozwalają wejść kolejne scenki z wizyty w Chorwacji i
podzielić się z czytelnikiem wrażeniami, pokazać świat widziany oczami
narratora-podróżnika ciekawego każdego aspektu życia, otaczającego do świata,
wchodzącego w różne zakamarki, z ciekawością przyglądającego się nawet dzieciom
i ich zabawą. W tym zdziwieniu odczuwalna jest natura badacza pragnącego zebrać
jak najwięcej obserwacji i je opisać, ale nie zanudzić. Z tego powodu wędrujemy zarówno nad morze,
przemierzamy ulice, wchodzimy do lasu, podziwiamy góry. Autor kontempluje sąsiedztwo
tych elementów, zachwyca się odmiennością od znanych mu krajobrazów. Każda rzecz korci go, zachęca do zajrzenia, dotknięcia, powąchania i doświadczenia. A jednocześnie jest
świadomy, że nie wszystkie chwile da się spisać, czego daje wyraz w 43 utworze:
„O niektórych kadrach nie jestem w stanie pisać
i nie będę. To dobrze, że są jeszcze miejsca niezadrukowane przez słowo, terytoria,
które pozacierają się w mojej pamięci i zostaną jakieś strzępy, które pożeni
się z innymi fragmentami. Gładko, bez ciśnień. I te obrazy, które tak powstaną,
będą na miarę tych, które nigdy nie objawiają swych kształtów. Jakie widoki, co
za treści”.
I to jest wszystko. Cały tekst utworu. Inne
mają tę samą długość i niosą bogactwo przeżyć, nagromadzonych doświadczeń, są
czymś w rodzaju fotografii: utrwalają wycinek, ale materiał, w którym je
uwieczniono jest inny, pozwala na uruchomienie wyobraźni, wejście w świat
doświadczeń: gwałtownych, pozbawionych negatywnego potencjału, jak bura, o
której pisze w 41. Spostrzeżeniu:
„Moje ulubione słowo – bura. Często w eksporcie
nawałnicy. Na przykład taka burza. U nas mocno osadzona, przysadzista, powolna,
ociężała, z nadwagą. Tutaj lekka, gwałtowna, wyładowująca negatywny potencjał z
nagła, bez zbędnych pretensji i niewikłająca się w fabularne skłonności do
spięć i zgrzytów. I tak przez całą noc”.
Te krótkie scenki to opisy z towarzyszącą im często
bardzo poetycką refleksją, ubrane w metafory, ale jednocześnie bardzo namacalne,
skłaniające do autorefleksji, oceny swojego miejsca w świecie, doświadczania
go: „Jak być bardziej i mocniej? Być bardziej i mocniej…”. Mamy wrażenie, że Bartosz
Suwiński znalazł przepis na swoją rozterkę: utrwalanie przeżyć w języku, który
przyrównuje do światła, bo daje moc kiełkowania roślinom. Słowa też nie
pozostają bez wpływu. Przepuszczone przez filtr doświadczeń odbiorcy tworzą
jeszcze jeden świat: pełen przeżyć, doznań i pragnień zachęcających do działania,
refleksji nad otoczeniem.
Tom „Bura” charakteryzują teksty ni to
poetyckie, ni to prozatorskie. Z jednej strony bierzemy do ręki i mamy
wrażenie, że będzie to opowieść. I jest. Ale ubrana w taki sposób w słowa, że
przywodzą na myśl poezję, w których rozważania są istotnym elementem:
Tekst nr 36: „Skały wdzierają się w ląd. Drzewo
figowe obsiadłe przez jaskółki. Owce w kamiennych zagrodach wypoczywają. Żółw
wśród traw i trzcin. Twardy pancerz, a zarazem gładki. Stukam w niego, może na
szczęście. Wrak łódki na polu prowadzącym poza wieś. Powietrze jest takie
rześkie, że można je połykać. Dąb szypułkowy jest strażnikiem spłoszonych słów.
Niech tak zostanie”.
Czy nr 60: „Nieruchome powietrze przyjmuje żar.
Ziemia godzi się na popiół. Skaza wypełnia horyzont jak obietnica, że to, co
dotąd ukryte, nabierze masy i kształtu. Wydane zostanie ciemnym pływom.
Szczeniak pijący wodę ze złożonej dłoni, symetria mas powietrza pchających
chmury za góry, stary Chorwat bawiący się drewnianą laską, łódki prujące
pianę”.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy do
czynienia z liryką, a wszystko przez poetycką duszę akademika, który po wyjściu
z pracy nadal jest badaczem świata, ale ubiera go w język metafor,
zaskakujących połączeń wpływających na wyobraźnię czytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz