Grażyna Bąkiewicz, Ale historia… Ta potworna
wojna, il. Artur Nowicki, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2019
Wojna to jeden z trudniejszych i dramatyczniejszych
tematów. Byłam bardzo ciekawa jak Grażyna Bąkiewicz poradzi sobie z nim, aby z
jednej strony przybliżyć specyfikę czasów, a z drugiej nie dawkować dzieciom i
młodzieży zbyt dramatycznych obrazów oraz ukazać, że nie wszystko było
czarno-białe. Myślę, że autorka świetnie poradziła sobie z tematem.
Opowieść zaczyna się od wizyty w domu Witka, którego
rodzice tkają artystyczne klimy z fal. Chłopiec dzięki niesamowitej wrażliwości
na dźwięki wie, że nie jest to dobre, dlatego stara się nocą uwolnić kilka fal.
I tak rodzi się przyjaźń między nim ,a
nikomu nieuchwytnymi dźwiękami. Wysuwa teorię, że każdy z nas za pomocą
takiej pozostawionej fali istnieje i przemieszcza się. Kiedy na lekcji historii
mają podróżować do przeszłości zastanawia się, czy spotka tam uwolnione fale. Okazuje
się, że każda z nich miała ważne zadanie w czasie II wolny światowej.
W książce Grażyny Bąkiewicz poruszono takie problemy
jak ratowanie cennego obrazu „Bitwa pod Grunwaldem”, przyjaźń między niektórymi
Niemcami a Żydami, prześladowanie Żydów i Polaków przez Niemców, zakazy,
łapanki, strzelaniny, Hitlerjugend, popieranie
agresji młodzieży, zsyłki do obozów, ratowanie dzieci, hitlerowska retoryka i
manipulacja, istnienie partyzantki, ambicje Niemców. Wszystko jak zawsze w
bardzo przystępnej formie, a jednocześnie niepozostawiające złudzeń, że były to
bardzo ciężkie czasy dla Polaków i Żydów.
Po raz kolejny Grażyna Bąkiewicz pokaże nam, że
historia jest niezwykle ciekawa, a do tego zobaczymy, że kryje ona w sobie
wiele tajemnic. polityczne sprawiają, że pewne rzeczy zostają zakłamywane. Im
bardziej odległe czasy tym mniej o nich wiemy, tym bardziej wydarzenia mogą być
przedstawione w odmiennym świetle. Badacze starają się poznać czasy, odkryć znaczenie
dokumentów, ale często bywa to bardzo utrudnione: mamy za mało źródeł, a do
tego są one wyrazem dawnych sympatii politycznych. A co by było gdybyśmy mogli
podróżować w czasie? Pewnie niedługo będzie to możliwe. Nim jednak nastąpi
Grażyna Bąkiewicz zabiera nas na przykładową lekcję historii w przyszłości.
Bohaterzy serii książek „Ale historia…” nie ograniczają się do czytania nudnych
podręczników, czas jest rozciągły, istnieją ławki do przenoszenia w czasie.
Rozmiłowany w „wiatrach przeszłości” pan Cebula lubi
korzystać z wszelkich możliwych pomocy dydaktycznych. Jego ulubioną są
nietypowe ławki zabierające uczniów na wycieczki w przeszłość. Kto nie lubi
wycieczek, a do tego takich, w których można wszystko zobaczyć i dotknąć? O ile
łatwiej byłoby nam się uczyć w ten sposób. Aleks i jego klasa jednak tego nie
doceniają, a wszystko przez to, że ławki nie do końca działają tak jak powinny.
Jakby tego było mało w pierwszej części („Mieszko, ty wikingu!”) Aleks myli
daty i w czasie próbnego lotu przez przypadek trafia do Archiwum Watykańskiego,
w którym leniwy skryba przekręca i streszcza bardzo ważny dokument: oddanie w
opiekę Państwa Polskiego Watykanowi. Z Mieszka robi się Dagome, czego
wyjaśnieniem zajmowało i zajmuje się wielu historyków. We właściwej misji
zadaniem dzieci będzie znalezienie odpowiedzi czy Mieszko I był wikingiem.
W książce nie zabraknie „wiedźmy”, opisów zwyczajów,
informacji o wyprawach wojennych oraz przeprawach handlarzy niewolników.
Pozornie niewinna wycieczka zmieni się w walkę o przetrwanie.
W kolejną („Kazimierzu, skąd ta forsa?”) podróż
zabiera nas dwunastoletnia Zuza (koleżanka Aleksa z klasy) posiadająca
niezwykłe umiejętności, pełna pasji, poczucia humoru, bardzo inteligentna,
uparta i sprytna. Stara się być jak najlepszą uczennicą, ponieważ marzy o
łapaniu promieni słonecznych do wiadra. Jest to zajęcie niesamowicie trudne i
dziewczynka pragnie udowodnić rodzicom, że można pracować inaczej, efektywniej,
radośniej. Z tego powody zdobywa kolejne elementy wyposażenia i stara się być
bardzo aktywna w szkole, by rodzice chcieli kupić jej kolejne rzeczy. Do szkoły
idzie w bojowym nastroju: zdobędzie same piątki.
W czasie lekcji z panem Cebulą gromadka dzieci ląduje
w średniowieczu, w którym miasta cuchną, w ich okolicy grasują bandy zbójów,
kobiety nie mają żadnych praw i nie mogą się uczyć. Przemierzają
średniowiecznymi, niebezpiecznymi traktami, uczestniczą w życiu ludzi, poznają
ich problemy, a nawet trafiają do ciemnych lochów. Przy okazji poznają podział
społeczny, prawo, dowiedzą się w jaki sposób król wprowadza zmiany i dba o
swoich poddanych. Poznają też legendy o królu wędrującym w chłopskim stroju i
wypytującym poddanych czy żyje im się dobrze. Dowiedzą się również dlaczego
prawo targowe było tak bardzo ważne dla miast. Po wielu interesujących, czasami
niebezpiecznych przygodach mogą zamienić kilka słów z królem Kazimierzem
Wielkim.
Trzecia część („Jadwiga kontra Jagiełło”) pozwala
dzieciom poznać renesans, dowiedzieć się o konflikcie z Krzyżakami,
umiejętnościach dyplomatycznych Jadwigi i Jagiełły. Tym razem głównym bohaterem
jest Karol nazywany przez wszystkich Gruby ze względu na masę ciała. Jako
jedyna osoba w rodzinie nie przestrzega diety, ciągle szuka nowych przepisów na
łakocie i myśli o podjadaniu. Kiedy w czasie lekcji historii trafia do XIV-XV
wieku jedyne, co go interesuje to zdobycie przepisu na ówczesne smakołyki.
Odkrywa jak bardzo kosztownym luksusem były dawniej słodycze, a przy okazji
odkrywa, że królowa także lubiła słodycze i była świetną przywódczynią wojska,
ponieważ dzięki niej Ruś Czerwona była polską oraz Witold chciał pomóc
Władysławowi w walce z Krzyżakami. Po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem
odwiedzi Malbork, gdzie jego głównym celem jest… poszukiwanie przepisów na
niezwykłe smaczne cukierki. Co kryje się pod nazwą słodyczy nazywanych
„Krzyżakami”? Przekonajcie się sami.
Kolejne losy naszego kraju możemy poznać dokładniej w
książkach „Zygmuncie, i kto tu rządzi”, z której dowiemy się o podziałach
wewnątrz pozornie równej szlachty, o migracji Żydów do Polski, czego uczono na
Akademii Krakowskiej, kim był Andrzej Frycz Modrzewski i kto w XVI wieku
rządził Polską. Ta książka obfituje w ilustracje z opisem ubiorów
poszczególnych grup szlachty, co pozwoli wprowadzić czytelników nie tylko w wir
wydarzeń, ale i modę.
Piątą opowieścią z serii „Ale historia…” jest „Stasiu,
co tu robisz”, dzięki której przenosimy się do XVIII-wiecznej Polski prowadzonej
do upadku przez liberum veto, wewnętrzne kłótnie i kolejne rozbiory. Poznamy ówczesny
sposób rządzenia krajem i dlaczego zbyt duże rozczłonkowanie oraz pozwolenie,
aby jeden głos mógł przeważyć przeciwko postępowi może przyczynić się do upadku
kraju.
Szósty tom przenosi nas ponad sto lat później. Z
książki „Mamy niepodległość” dowiemy się, co stało się z regaliami, w jaki
sposób je wykorzystano. Młodzi podróżnicy
w czasie zapoznają się też z bardzo ważną postacią: Ziutkiem, czyli
Józefem Piłsudskim na różnych etapach życia. Dowiedzą się kiedy i dlaczego
trafił do więzienia oraz dlaczego stał się ważnym wodzem, jaka była jego rola w
odzyskaniu niepodległości. Wszystko oczywiście bardzo uproszczone, ale
wystarczająco bogate jak dla uczniów szkoły podstawowej, u których kolejna
część przygód klasy zabieranych przez pana Cebulę w przeszłość na pewno
rozbudzi ciekawość przeszłością.
Dzięki dynamicznej akcji, sporej dawki historii,
snutej intrydze, podróżom w czasie, konieczności rozwiązywania zagadek,
mierzeniu się z licznymi przeszkodami Grażynie Bąkiewicz z powodzeniem udaje
się zainteresować młodych czytelników historią. Wszystkie książki Artur Nowicki
wzbogacił w ilustracje oraz komiksy, które sprawiają, że książki czyta się
szybko i bardzo przyjemnie, a najważniejsze rzeczy są umiejętnie przemycane.
Książki polecam wszystkim uczniom szkoły podstawowej.
Na pewno rozbudzą zainteresowanie przeszłością i jednocześnie pozwolą zdobyć
sporo wiedzy z historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz