Janusz Drzewucki, Obrona przypadku. Teksty o
prozie 2, Szczecin „Forma, 13Muz” 2018
Krytyka literacka zdaniem sceptyków zanika.
Czasami mam wrażenie, że w wyobrażeniu tych osób krytyk to osoba negatywnie
oceniająca każdą braną na warsztat książkę, wytykającą jej wady, a najlepiej
krzycząca: „Gniot! Gniot!” i oczekująca za te werdykty podziwu. A przecież nie
taka jest rola krytyki, bo ta ma się pochylać nad tekstami, szukać wyjątkowych
i o swoich odkryciach mówić czytelnikom, mającym mniej czasu na porównywanie,
zgłębianie, odkrywanie niezwykłości. Zapominają, że świat się zmienia,
zmieniają się formy przekazu, ale poszukiwacze perełek nadal są żywotni,
szperają w księgarniach, a najlepiej w wydawnictwach, gdzie mają szansę być
jednym z pierwszych czytelników. Krytyk to przede wszystkim specjalista
potrafiący zafascynować własnym odkryciem, dostrzeżeniem niezwykłości książki w
masie produkowanych masowych, pisanych na jedno kopyto. Takie otwarte (polegające
na krytyce pozytywnej i negatywnej, czyli dostrzeżeniu tego co godne uwagi)
podejście do literatury uwielbiam, ale jednocześnie boję czytać się teksty
osób, których krytyka to zachęcanie i duży bagaż wiedzy, ponieważ mam wrażenie,
że lektura będzie za poważna, za ciężka, za bardzo naszpikowana słowami
podkreślającymi erudycję krytyka, co niestety jest dość częste u tych niepewnych
swoich kompetencji i pragnących je jakoś podkreślić.
Janusz Drzewucki to jeden z tych krytyków, po
którego teksty zawsze sięgam z wielkim zainteresowaniem i nastawieniem, że mogę
się z nich nie tylko sporo dowiedzieć, ale też nauczyć, ponieważ jest on jednym
z tych znawców, którzy nie potrzebują budować wokół siebie sztucznej otoczki
słownej. Jego zasób wiedzy widoczny jest po tym, po jakie teksty sięga, w jaki
sposób o nich opowiada, a przede wszystkim jego nastawieniu do książek i swojej
pracy:
„Każdy pisarz jest wyjątkowy, każda książka
jest wyjątkowa. Oczywiście wybitny pisarz, rzecz jasna znakomita książka.
Oczywiście wyjątkowy pisarz to nie tylko pisarz wybitny, ale także inny niż
inni, będący klasą sam dla siebie. Rzecz jasna, wyjątkowa książka to nie tylko
książka znakomita, ale także jedyna w swoim rodzaju, jakiej jeszcze nie było,
nie podobna do tych, jakie znamy. Dzieło wyjątkowe powstaje przypadkiem. Nie w
zgodzie z regułą, lecz przeciw regule.
Krytyk literacki – jakim jest piszący te słowa
– jak każdy krytyk literacki szuka pisarzy wyjątkowych, szuka książki
wyjątkowej; tak dla siebie, jak i dla innych, a więc dla czytelników z myślą o
których pisze będąc przecież także jednym z nich. Jeśli znajduje to, kogo i
czego szuka, to właśnie przypadkiem.
Nie ma krytyka, który nie chciałby odkryć
literackiego arcydzieła, a co za tym idzie pisarza, który w niespotykany dotąd
sposób wypowiedziałby to, co dla nas ważne, co nas z jednej strony cieszy i
zachwyca, z drugiej zaś niepokoi i przeraża; który swoim słowem zawładnąłby
naszą wyobraźnią i wrażliwością, ale również naszym językiem”.
A dalej:
„Cóż, słowa pisarzy, zwłaszcza wybitnych
pisarzy, mają to do siebie, że okazują się rychło ponadczasowe; stwierdzenia
te, sprzed pół wieku do dzisiejszych czasów pasują jak ulał”.
I takich ponadczasowych twórców szuka i
znajduje ich wielu. Poświęca swoją uwagę dwudziestu czterem twórcom, wśród
których są nazwiska zarówno tych powszechnie znanych, jak i niepopularnych, bo
odkrytych. Każda opowieść to przemycanie wielu interesujących informacji o
twórczości, życiu, niezwykłości danych książek, ujawnianie powiązań między ich
autorami. W świat pisarzy Janusz Drzewucki wprowadza nas zaczynając od
twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, pokazania jego natury podróżnika,
postępowości, dążenia do rozwijania własnych umiejętności i jego swoistej
nostalgii, by płynnie przejść do korespondencji Pawła Hertza, wieloletniego
partnera dużo starszego od niego pisarza i przyjaciela jego żony Anny
Iwaszkiewicz. Kolejna postać jest dużo bardziej tajemnicza. Z aury romansu
przechodzimy do opowieści o tajemniczym Jerzym Stempowskim, który nie pozostawił
po swoim życiu osobistym zbyt wiele śladów. Jego opowiadanie o sobie jest
zgodne głoszonej przez niego zasadzie: „Nie na każde kichnięcie mówi się ‹‹na
zdrowie››. Nie na wszystkie pytania się odpowiada”. I dalej (też płynnie)
przechodzi do Jerzego Andrzejewskiego, z którego dziennikami się rozprawia
pokazując ich niekonsekwencje wobec przyjmowanej postawy subiektywizmu i
deklarowanej postawy obiektywizmy.
Dalej wchodzimy w prozę Mariana Pankowskiego,
który w specyficzny sposób pisze o potrzebach erotycznych osób starszych, łamie
tabu. Od tego oryginalnego, ale mało znanego pisarza przejdziemy do Tadeusza
Konwickiego i jego „Małej apokalipsy” z pokazaniem „uroków” życia w dyktaturze.
Nie zabraknie też „Cudowniej meliny” Mariana Orłosia, o którym Janusz Drzewucki
pisze: „Los nie tylko książki Orłosia, ale i samego Orłosia ujawnia rolę, jaką
w formowaniu się panoramy polskiej literatury współczesnej spełniają wszelkiego
autoramentu animatorzy życia kulturalnego, strażnicy moralności, opiekunowie
sztuki, apologeci zdrowego rozsądku, którzy literaturze oraz szerzej – sztuce i
kulturze potrzebni nie są, ale którzy swój udział w kształtowaniu się artystycznych
zjawisk i faktów uważają, na nasze wspólne nieszczęście, za uzasadniony i wręcz
nieodzowny”.
Kolejnym pisarzem poruszającym problem wad
systemu jest Zbigniew Domino zabierający czytelników do łagrowej
rzeczywistości. Podobnie jak w przypadku poprzedniego twórcy Janusz Drzewucki
kładzie nacisk na istnienie cenzury oraz innych okoliczności, które sprawiły,
że powieść ukazała się dopiero po kilkudziesięciu latach od czasów, które
upamiętnia. Od totalitaryzmu prowadzi droga do totalitaryzmu, czyli kolejna książka
o trudnych strawach. Tym razem „Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego, w
których doceni dociekliwość autora i sprawne zestawienie z własnymi
doświadczeniami z podróży.
Autor „Obrony przypadku” przygląda się też
szerokiemu zakresowi tematyki felietonów Andrzeja Kijowskiego i ich
ponadczasowości, etyczne spojrzenie na książki i zjawiska społeczne. Janusz
Drzewucki niewiele miejsca poświęca też Andrzejowi Falkiewiczowi, który w
swoich dziennikach bardziej opisuje stany ducha niż zachodzące w otoczeniu
zmiany, a następnie przechodzi do encyklopedii Jarosława Marka Rymkiewicza,
przez pryzmat których przygląda się Bolesławowi Leśmianowi i Juliuszowi
Słowackiemu – dwóm twórcom wywołującym skrajne emocje. Drzewucki dostrzeże ich
dziwne życiorysy, jeszcze dziwniejszemu stosunkowi ówczesnych twórców, a przede
wszystkim dowiemy się, co niezwykłego jest w encyklopediach o tych dwóch poetach.
Od przyglądania się bohaterom encyklopedii
przejdziemy do barwnych postaci z powieści Feliksa Netza „Urodzony w Święto
Zmarłych” i „Dyscharmonia caeletis” oraz ich wielogłosowej narracji, przekładom
pisarza. Drzewucki dostrzega, że jego pisanie to przede wszystkim opowieść o
życiowych doświadczeniach, że jest w nich sporo ż życia pisarza, ale nie jest
to autobiografia tylko powieść zawierająca losy różnych ludzi.
Społeczne problemy są też poruszone w opowieści
o Józefie Łozińskim i jego powieściach o przemianach postaci ze złych w
dobrych. Poruszane są tu wątki biblijne i polityczne, dostrzeżenie swoistej
zbieżności wydarzeń i podobieństw w losach ludzi, nakreśli trafne portrety
różnych grup społecznych przerysowując kapitalistyczne dążenie do posiadania i
pomnażania dóbr.
W książce „Obrona przypadku. Teksty o prozie 2”
nie zabraknie też Wojciecha Czerniawskiego i jego pochylenia się nad trudami
życia wywołanymi materialną nędzą i szans dzięki duchowej sile. Pojawia się też
Tadeusz Siejak i jego spojrzenie na totalitaryzm, idealne wojskie, wisielczy
humor Romana Wysogląda ukazującego bogactwo natury ludzkiej, a dalej Włodzimierz
Paźniewski ukazany jako ten, który porusza kwestie rozwoju, tego w jakim
kierunku zmierza intelektualizm, przyczyn konieczności demaskowanie narzędzi
gry politycznej. Kładzie też nacisk na szerokie patrzenie na świat,
przyglądanie się jego pozornie niemającym ze sobą nic wspólnego elementom. Od
esejów Paździewskiego przechodzimy do felietonów Krzysztofa Rutkowskiego
oprowadzającego nas po Paryżu i jego kulturowym światku. Pojawia się też Krzysztof
Bielecki ukazany jako mistrz mieszania gatunków oraz tworzenia owego typu
narracji. Jest też Marek Bukowski i jego
groteskowa i szydercza proza pokazująca ludzi młodych. Znajdziemy tu też obraz
Warszawy jako kręgów piekieł. A następnie przenosimy się do stolicy wykreowanej
przez Stefana Chwina, stworzonej przez chorego na Parkinsona Jerzego Pilcha,
czy Krzysztofa Vargi opowiadającego o różnych wędrówkach po mieście.
Rozdziały są różnej długości. Każdy przemyca
sporo ciekawostek , zawiera trafne spostrzeżenia, a przede wszystkim jest to
opowieść o książkach, które przykuły uwagę Janusza Drzewuckiego, takie, po
które warto sięgnąć ze względu na ich niezwykłość, nieszablonowość, poruszanie
tematów uniwersalnych lub będące łamaniem tabu. Autor „Obrony przypadku” niby
opowiada tylko o książkach, ale w tych opowieściach wiele jest życia. Autorzy
są ożywieni, ulegają emocjom, miewają słabości i przede wszystkim nie stoją na
pomnikach tylko są w pewien sposób bliscy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz