Żyjemy w czasach sloganów
i niedoinformowania. Nasza wiedza często nie wykracza poza to, co możemy
przeczytać na pierwszych stronach popularnych gazet. Coraz częściej też ta wiedza
ogranicza się do nagłówków tablioidów: proste hasła i brak refleksji stają się
elementem naszej codzienności, a ta z kolei kształtuje naszą kulturę – kulturę ignorancji.
O takich zagrożeniach pisał już Neil Postman w „Amusing Ourselves to
Death: Public Discourse in the Age of Show Business” („Zabawić się na śmierć: Dyskurs
publiczny w epoce show-businessu”). W takich warunkach trudno o wiedzę i
wykorzystanie w niej refleksji. Jak często wygląda sytuacja posiadania i
świadomości wiedzy u osób ze średnim wykształceniem (90% naszego społeczeństwa)
może się przekonać każdy kto naucza na kierunkach humanistycznych (nawet nie1%naszego
społeczeństwa) takie osoby. Doskonałym przykładem jest tu sytuacja, z którą
coraz częściej mamy do czynienia w szkolnictwie wyższym: brakiem świadomości i
refleksji nad życiem społecznym, zjawiskami politycznymi. Prośba o wymienienie
tylko trzech współczesnych dyktatorów spotyka się z dezorientacją. W naszych
czasach, czasach demokracji, mamy jeszcze dyktatury? Tak. Mamy i jest ich
ciągle naprawdę bardzo wiele, dlatego warto o nich pamiętać, analizować,
oceniać, porównywać i patrzeć na nie szerzej.
Obok dyktatorów nie można
przechodzić obojętnie i to nie wcale z powodu konieczności zachwycania się nad
nimi lub wielkiej nienawiści, ale z przyczyn bardzo praktycznych: ci ludzie są
bezwzględni, gotowi wykorzystać wszystkie środki do realizacji własnych wizji i
z tego powodu trzeba ich obserwować, reagować, przeciwstawiać się lub pozwolić
im na stłumienie skrajności.
Urodzony w 1926 roku kubański
rewolucjonista, polityk i adwokat rządy nad swoją ojczyzną rozpoczął w wieku 33
lat. W naszej kulturze wiek niepozostający bez religijnej symboliki, którą
zapewne doskonale rozumiał doskonale wykształcony absolwent szkoły jezuickiej
(naleciałość kultury hiszpańskiej). Młody, dynamiczny dyktator, który strącił z
„tronu” innego dyktatora, Fulgencio
Batisty y Zaldívara który wcześniej obalił reżim Gerardo Machado,
miał piękną wizję swojego kraju. Skrajny komunizm miał zmienić Kubę w raj, co
nie było łatwe. Trzeba też pamiętać, że historia Kuby to nie tylko rządy poprzednich
dyktatorów, ale i ścisła zależność od nastrojów w Hiszpanii, której bardzo
długo była kolonią (do 1898 roku). W tej z kolei w XIX wieku nie brakowało
wojen domowych wpływających na sytuacje w koloniach. Grabieżcza polityka prowadziła
do śmierci milionów niewinnych istnień. Panujące wówczas nastroje polityczne,
skrajności doskonale opisał w swojej książce Migiel de Unamuno y Jugo „Paz
en la guerra” (Pokój wśród wojny,1975).
Z tej perspektywy zaczynamy inaczej patrzeć na rządy Fidela Alejandra Castro Ruza, radykalnego komunisty,
na rękach którego znajdowała się krew wielu tysięcy prześladowanych
przeciwników politycznych. Bezwzględny dyktator został znienawidzony przez
Zachód przyzwyczajony do zmieniających się co kilka lat reprezentantów, którzy –
na tle działalności Kubańczyka – wcale nie wypadają lepiej. Jego bezwzględne
rządy mające na celu uciszenie wielowiekowego wrzenia, odmienny sposób
rządzenia (wrogi korporacjom) sprawił, że możni naszego świata patrzyli na
niego jak na zbrodniarza, którym był w takim samym stopniu, w jakim są
zarządzający korporacjami.
Nie zachwycam
się nim, bo nie ma nad czym. Ważne jednak jest, aby w ocenie znaczenia
jednostki pamiętać o wielu innych czynnikach i znać alternatywy. Jaką inną
drogą mogła pójść Kuba przyzwyczajona do fałszowania wyborów? Istnieje
przekonanie, że mógł być to kraj demokratyczny. Ale jak dokonać tego, kiedy
surowa dyktatura niesie kolejne ofiary?
Trzeba sobie
też postawić pytanie: czy ta alternatywa warta jest wysiłku i przyniosłaby
oczekiwany efekt? Czy rządy demokratyczne i związany z nimi kapitalizm są taką
idyllą, o której trzeba marzyć? Jeśli jest to, dlaczego tak niewiele osób
gotowa jest brać czynny udział w życiu społecznym? Dlaczego kapitalizm ściśle
związany z demokracją niesie ze sobą wiele ofiar? Po odpowiedzeniu sobie na te
pytania możemy dostrzec, że demokracja i kapitalizm dla zniszczonej dyktaturami
i wojnami oraz wielowiekowym wyzyskiem Hiszpanii była dla Kuby kiepską
alternatywą. Czy dyktatura była lepszą? Jeśli jej zadanie polegało na tym samym,
na czym opierały się rządy generała Francisca Franco (zapobieganiu za wszelką
cenę kolejnej wojnie domowej) to czy tego chcemy czy nie taki sposób
zarządzania krajem może okazać się mniej tragiczny i nieść mniej ofiar.
Wśród
przeciwników dyktatury i zwolenników demokracji padają argumenty, że w demokracji
nikt nikomu nie przykłada pistoletu do głowy i nie zabija. Ja bym była ostrożna
w takim ocenianiu, bo czymże jest wyrzucanie poza margines społeczny,
zabieranie mieszkań, pozostawianiem najsłabszych bez środków do życia jak nie
zabijaniem? W krajach demokratycznych jest
kapitalizm, który w inny sposób pozbywa się ludzi: spychając ich na margines
społeczny, gdzie zostają skazani na śmierć. Demokracja w powiązaniu z
kapitalizmem to wyścig szczurów. Te wolniejsze, mniej sprytne muszą być
wyeliminowane. Do tego trzeba dodać łagodne prawo wobec osób pastwiących się
nad członkami rodzin i wychodzi, że śmiertelnych ofiar może być tyle samo
Jaka różnica czy
przykładamy człowiekowi pistolet do głowy czy skazujemy go na śmierć na ulicy?
Ponoć Lenin i Stalin byli lepsi od Hitlera, bo wysyłali do łagrów, a nie obozów
koncentracyjnych, a tam ludzie nie byli posyłani do pieców. Jednak jeśli
spojrzymy ile było ofiar to już ta dobroć łagrów jest wątpliwa. Tu jest dokładnie
to samo. Wiem, że szybka śmierć jest tragiczna i robi wielkie wrażenie, ale czy
powolne umieranie jest lepsze? Czy zabieranie ludziom nadziei na odmianę losu
bezdomnego nie jest zabijaniem? Czy stwarzanie ciągłego zagrożenia bezdomnością
i śmiercią na ulicy jest humanitarne?
Przyzwyczailiśmy się do
postrzegania dyktatur jako złych, bo niosących za sobą cierpienie,
zabierających wolność. Trzeba sobie jednak zadać pytanie: ile wolności daje nam
kapitalizm zarządzany przez korporacje? Jeśli mimo wszystko oceniamy dyktaturę jako
największe zło to skąd u nas bierze się kult Józefa Piłsudskiego, który także
był dyktatorem mogącym zmienić kraj po latach zaborów, powstań i wojny.
Dlaczego czcimy kolejnych papieży będących głowami najpotężniejszych dyktatur,
bo są to bezwzględne rządy oparte na wierze? Nie trzeba daleko odbiegać w
przeszłość, aby dostrzec jak wiele złego takie rządy przyniosły. W życiu nie ma
niczego czarnego ani niczego całkowicie białego. Świat składa się z wielu kolorów
i ich odcieni. Tak samo jest w świecie wartości, dobra i zła. Potrzebna jest
nam świadomość i ciągła refleksja nad zjawiskami społecznymi. Tylko taka postawa
może gwarantować nam realną wolność, a nie deklarowaną przez kolejne rządy
zdeklarowane jako demokratyczne.
A Ty co myślisz o dyktaturze?
Czym jest dla Ciebie
demokracja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz