Iwona Banach, Maski
zła, Katowice „Szara Godzina” 2016
„Miasteczko było małe i jak wszystkie miasteczka na
zachodzie Polski – dwoiste w swojej naturze. Było z tych i z tamtych czasów.
Trochę polskie i mocno niemieckie. Zbudowane wokół rynku, pełne starych
kamienic i kamieniczek, ładnych i pięknie zaprojektowanych, ale i pełne
gierkowskich klocków, byle jak zbudowanych bloków, źle wytyczonych ulic i dróg.
Było też dwoiste po ludzku, bo każdy był trochę stąd i trochę stamtąd, czyli z
miejsca, gdzie urodzili się jego dziadkowie, rodzice lub on sam”.
Małe, spokojne miasteczko, w którym wszyscy
wszystkich znają, wszystko o wszystkich wiedzą staje się miejscem dziwnych
zbrodni: giną kobiety. Jak to możliwe?
„Ten ktoś musiał być przyjezdny, obcy. Bo skąd się
wziął morderca w Zawiszynie? Tu, gdzie wszyscy się znali od lat… Od dziecka. Od
złej i od dobrej strony. Tutaj? W miasteczku? Niemożliwe. Skoro on był
nietutejszy, a ona nie grzeszyła świętością, to wszystko w porządku. Prawda?
Każde wydarzenie można jakoś zrozumieć i poukładać w
odpowiednie równania, z których niezbicie wyniknie, że porządek nie został
zachwiany. Mnie to nie dotyczy, myśli większość”.
Trzy morderstwa zmuszają wrocławską policję do
włączenia się do śledztwa. Zagadkę chce też rozwiązać młoda, rządna sukcesu,
miejscowa dziennikarka, która w całej historii widzi szansę dla siebie. Nie
zawaha się wykorzystać młodego policjanta mającego do niej słabość, a wszystko
po to, aby zostać zauważoną, odnieść sukces i w końcu wyprowadzić się z domu
matki, z którą ma bardzo dziwne relacje. Przymusowy współpracownik młodej
łowczyni sensacji także ma konkurencję do awansu. Jest nią młoda policjantka
dostrzegająca nierówne (związane z płcią) traktowanie przez przełożonego
próbującego utrudnić śledztwo, którego wszystkie ścieżki prowadzą do
zagadkowego Instytutu działającego w mieścinie na początku kapitalizmu. Co
takiego wydarzyło się w osnutym tajemnicą miejscu przetrzymywania dzieci? Co
było przyczyną pożaru dwadzieścia lat wcześniej? Jakie traumatyczne wydarzenia
pozostały w snach dawnych podopiecznych? Dlaczego dzieci trafiały poza granice
Polski? Przekonajcie się sami.
„Maski zła” to interesująca i wciągająca powieść
rozgrywająca się na dwóch płaszczyznach: przeszłość miesza się tu z
teraźniejszością, świat dziecięcy ze światem dorosłych, dobro ze złem. Czasami
trudno rozróżnić co jest czym. W spokojnym miasteczku dorośli noszą piętno eksperymentów,
jakich dokonywano na nich w dzieciństwie. Chłodny instytut z nieczułym
personelem wydaje się miejscem wyjętym z horrorów: dzieci uwięzione za kratami,
zażywające dziwne lekarstwa, poddawane tresurze, praniu mózgów, przez co żadne
z nich nie pamięta przeszłości, a każde pragnie wyjaśnić własne krwawe sny. Kupienie
go przez młodą Francuzkę wywołuje wielkie zdziwienie, sprawia, że w mieście
zaczyna wrzeć od plotek, które zachęcają dawne pracownice do opowiadania o
pracy w tym miejscu. Kiedy jednak do miasta przyjeżdża wrocławski policjant
wszyscy milkną i starają się sprowadzić jego uwagę na inne tory. Zakończenie
ciągu dziwnych wydarzeń naprawdę zaskakuje.
Powieść Iwony Banach polecam miłośnikom horrorów i
kryminałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz