Chric, Pierre Veys, Christophe Cazenove, Ptyś i
Bill. Psi nos, il. Laurent Verron i in., tł. Maria Mosiewicz, Warszawa „Egmont”
2019
Pies i dziecko to niezawodny duet pozwalający stworzyć
interesującą, wciągającą i pełną humoru fabułę. Wystarczy tylko być dobrym
obserwatorem i pełnymi garściami czerpać z tego, co niesie nam codzienność. I
tak właśnie uczynił Jean Roby znany z takich kultowych postaci komiksowych jak
duet Ptysia i Billa. Powstająca od 1959 roku seria początkowo oparta była na
opowiadaniach Maurice’a Rosy, ale Jean Roby z czasem nabrał samodzielności i
dzięki temu stał się zarówno rysownikiem i autorem większości tekstów zawartych
w komiksie o dość specyficznym klimacie. Dlaczego nietypowym? Ze względu na to,
jak dziś widzi się dzieciństwo, a jak ono wyglądało ponad 60 lat temu. Nie
znaczy oczywiście, że będzie tu bicie dzieci. Co to to nie! Raczej w pierwszych
tomach brak telefonów, tabletów, komputerów, a życie rodzinne będzie pokazanie
przez pryzmat przygód dziecka i jego relacji ze zwierzętami oraz rodzicami. Kolejność
wymienionych relacji oczywiście zamierzona, bo Ptyś to kilkuletni uczeń, który
nie potrzebuje już ciągłego pilnowania przez rodziców i dzięki temu może
przeżywać naprawdę niezwykłe i fascynujące przygody. Zwłaszcza, że ma takich
pomocników jak Bill i Caroline, ale o tym później. Przygody i więzi w czwartym
tomie się nie zmienią, ale wkroczy tu już technologia. Nim opowiem o zawierającym
trzy mniejsze zeszyty tomie przypomnę historię, ponieważ ona odgrywa tu ważną
rolę.
„Ptyś i Bill” („Boule et Bill”) na początku ukazywał
się w belgijskim magazynie „Spirou”. Debiut rysownika, który do tej pory
wyłącznie tworzył ilustracje do magazynu i pomagał innym autorom był
mini-opowieściami zawierającymi 32 strony w czasopiśmie. Ta niewielka rzecz
miała wielkie znaczenie w życiu Roba, który już niedługo stał się autorem
własnej, powoli rozrastającej się serii, której kontynuację przekazał
Laurentowi Verronowi, swojemu uczniowi i współpracownikowi, z którym złączyło
go wysłane przez młodego artystę portfolio z karykaturami i kilkoma komiksami. Opowiadam
Wam o tym wszystkim, ponieważ jest to ważne ze względu na to, że pierwszy tom
„Ptysia i Billa” zawiera gagi Roba i jego współpracownika, a drugi to wynik
samodzielnej pracy artysty. Kolejne tomy ukazujące się w Wydawnictwie Egmont to
zarówno samodzielne prace Jeana Roby, jak i wynik współprac, dzięki czemu są
nieco odświeżone, zawierają znane dzieciom elementy jak ajfony, tablety,
laptopy, elektryczne zabawki.
Wszystkie odcinki w niewielkich (jednostronowych) wycinkach
pokazują domowe przygody siedmioletniego Billa i jego psa Ptysia, dość
wiekowego cocker spaniela, rodziców i żółwia Caroline. Delikatnie
antropomorfizowane zwierzęta w zasadzie zachowujące się jak normalne domowe
pupile z przebłyskami niezwykłych talentów i nietypowych dla swoich gatunków
zachowań często stają się motorem napędowym kolejnych gagów: czasami są to
zaloty, czasami zabiegi związane z kąpielą czy tresurą, ale też sporo tu
momentów zapędzania zwierząt do wcielania się w role, jakie Ptyś i jego przyjaciele
nadają im w zabawie.
W czwartym tomie znajdziemy opowiadanie bajek
kolegom, obłaskawianie rodziców, przechytrzanie ich, poprawianie ocen, korzystanie
ze świetnej pogody, sprzątanie, wyjazdy na wieś, przygody z technologiami,
odmienne zdania dorosłych, przesuwanie granicy, łamanie zasad, odpoczynek na
łonie natury, wykradanie chwil dla siebie, rodzicielskie zmęczenie, dziecięca
nadpobudliwość. Komiksy o Billu i Ptysiu to spora dawka humoru i codziennych
sytuacji w rodzinie, w której chłopiec, pies i żółwica mają bardzo bliską więź
i pomagają sobie w trudach życia zderzania się ze światem dorosłych czy – w przypadku
zwierząt – ludzi, od których przejmują zachowania, patrzą na ich świat z innej
perspektywy i co innego ich bawi oraz mają odmienną wstydliwość i wrażliwość.
Do tego zobaczymy, jakim wyzwaniem może być godzenie pracy z rodzicielstwem.
Wyprawy poza miasto będzie pretekstem do poznania przyrody i czasami bardzo
cynicznego podejścia dzikich zwierząt do miastowych. Jest tu też motyw paniki
dziecka odciętego od dostępu do Internetu, ale ciekawe otoczenie sprawi, że ten
mankament prowincjonalnego otoczenia nie będzie aż tak ważny. Możemy być pewni,
że przebywający w górach bohaterzy będą uparci i zastosują wszelkie sztuczki,
aby móc podejrzeć faunę. Odkryją też, że pogoda w górach może być bardzo
zmienna, a ganianie zwierząt wcale nie jest takie zabawne. Będą mieli też
okazję przegonić myśliwych, nocować pod gołym niebem i przeżyją spotkanie z
borsukami, a także napoją „poszkodowanego” sokiem z chili. Nim się obejrzą i
wakacje miną, a wyjazd na wczasy jak zawsze będzie za krótki. Po powrocie
przekonają się, że na takie wyprawy warto zabierać wszystkich domowników, bo
to, co mogą zastać w domu po powrocie może przyprawić o zawrót głowy i zapewni
wielogodzinne sprzątanie. Będą też nocne wyprawy po ciasto czekoladowe, czyli
rodzinne podjadanie. Ponad to koncertowanie, bezgraniczna miłość, zmiany
priorytetów, nietypowe współprace, ciągłe doskonalenie umiejętności,
kultywowanie zwyczajów, a także przeżywanie pierwszych miłości.
Poszczególni członkowie rodziny pokazani są tu z ich
słabościami, niedociągnięciami, chęcią popisania się kończącą się wielką
katastrofą. Rodzina Ptysia wydaje się być szczególnie narażona na różnego
rodzaju nieszczęścia, zbiegi okoliczności czy naciąganie na niezwykłe atrakcje,
które okazują się przereklamowane. Nie zabraknie też humorystycznego spojrzenia
na rodzicielstwo, kiedy to małżeństwo może w końcu cieszyć się czasem wolnym
dla siebie, ponieważ dziecko już śpi, pies i żółw także i można w końcu
wspólnie spokojnie zjeść pyszne ciasto lub nacieszyć się spokojem przy świetle
księżyca. Czar oczywiście bardzo szybko i dość brutalnie pryska, bo Ptyś
koniecznie musi dołączyć do rodziców (nie wiem jak w Waszych domach, ale u nas
to także norma), ponieważ ma podobne plany jak rodzice (a któż nie lubi
czekoladowego ciasta?). W całym komiksie moim zdaniem najwyrazistsza jest
postać psa. Bill, co prawda nie umie mówić i jest tylko zwierzęciem, ale
za to ucieka się do wielu sztuczek, aby zyskać to, czego chce. W myślach
komunikuje się z domownikami i potrafi rozmawiać z innymi zwierzętami, do
których należy jego najlepsza przyjaciółka, Caroline będąca żółwicą, z którą
łączy go niezwykła więź. Bill to bardzo zaradny i bystry bohater, który robi
wszystko, aby mieć więcej jedzenia, mniej ruchu, więcej leżenia na fotelach i
jak najmniej kąpieli. Aby jej uniknąć wyrzuca swój szampon do śmieci. Mimo
wielu wad pies w domu to wielka pomoc. Zwłaszcza taki z dużymi uszami może
pomóc posprzątać zabawki, a w czasie upałów zastąpi wentylator.
Ze względu na czas, kiedy komiksy powstawały mamy tu
dość Genderowy model rodziny: mama Ptysia wykonuje wszystkie domowe obowiązki i
zapobiega wielu katastrofom wynikającym z pomysłów syna i jego zwierząt. Rola
ojca skupia się na zarabianiu pieniędzy. Jako wychowawca i opiekun syna
zdecydowanie się nie sprawdza, bo jego pomysły kończą się porażkami. Życie
rodzinne nie pozostaje bez wpływu na jego pracę. W otoczeniu Ptysia nie
zabraknie też antypatycznej starszej sąsiadki będącej wdową po pułkowniku i
mieszkającą z nieznośnym kotem. Od czasu do czasu w opowieściach pojawia się
też szef taty, najlepszy przyjaciel, z którym nasz młody bohater czasami się
droczy i ukochana.
Wielkim plusem tych tomów jest to, że zawierają one
niedługie humorystyczne historyjki, od których trudno się oderwać. Myślę, że
spodoba się Wam i Waszym dzieciom. U nas w domu komiksy te cieszą się sporym
powodzeniem. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz