Lech M. Jakób, Do góry nogami, Szczecin,
Bezrzecze „Forma” 2018
Aforyzmy to trudna sztuka, bo czym zaskoczyć
współczesnego czytelnika? Wszystko już było, wszystko widzieliśmy. A jednak
ciągle wraca i przyciąga uwagę. Złote myśli, sentencje, apoftegmaty zmuszają do
innego spojrzenia na świat, zadania sobie pytań filozoficznych, budowania
określonej moralność i przede wszystkim bazują na zabawie słowem, utartych
skojarzeniach. Te towarzyszą nam od baroku, kiedy to nasi rodzimi twórcy oswoili
się już z językiem, kiedy nasza ojczysta mowa zaczęła obfitować w powiedzenia i
frazeologizmy oraz świadomość ich istnienia. Aforystyką parały się wybitne postacie,
wielcy myśliciele, osoby potrafiące podejść do życia, świata i siebie z
dystansem i zawrzeć to w krótkiej formie. Jednym udawało się to lepiej, innym
gorzej. Mistrzowie czytani są do dziś, a wszystko w myśl zasady:
„Dobra literatura, jak długo leżakujący koniak,
potrafi uderzać do głowy”.
Jakie są aforyzmy Lecha M. Jakóba? To przede
wszystkim spostrzeżenia na temat różnych obszarów życia. Autor podchodzi w nich
z wielkim dystansem do siebie i świata komentując każdy aspekt naszego
doświadczenia. Jego zabawy słowem, czasami traktowanie frazeologizmów lub
powiedzeń dosłownie, innym razem metaforycznie, bawiąc się skojarzeniami,
powiązaniami, a ze zwykłych spostrzeżeń tworzy coś na wzór związków frazeologicznych
nadając im nowy, abstrakcyjny sens. Każde zdanie jest swego rodzaju
podsumowaniem nasze rzeczywistości, co sprawia wrażenie rozbłysków, które można
podsumować słowami autora:
„Udany wiersz jest jak odkrycie supernowej.
Kiepski przypomina czarną dziurę”.
Lech M. Jakób zabiera nas na spacer po każdym aspekcie
jego i naszego życia. Jest tu refleksja nad samooceną, przemijalnością,
miłością, polityką, sztuką, wiedzą, wiarą, własnym nastawieniem do świata,
ludzką pychą, dążenie do konsumpcjonizmu, a wszystko to zgodnie ze sztuką
aforystyczną przewrócone do góry nogami, pokazane z innej perspektywy, a przez
to zachęcające do ponownego przemyślenia, zadania nowych pytań. I tytuł zbioru
jest tu trafny: „Do góry nogami”. Lech M. Jakób wywraca tu utarte spojrzenia,
współczesne zachęcające do egocentryzmu mody, odrywające nas od doświadczeń
pokoleń, sprawiające, że język staje się coraz bardziej abstrakcyjny,
nieprzystający do naszych doświadczeń.
„Lubimy myśleć o sobie wyjątkowo dobrze. A to
niedobrze”.
„Dziś praktycznie nikt nie wie, co znaczy
obudzić się z ręką w nocniku”.
„Szczęście, żem półgłuchy. Tylko połowę głupot
tego świata słyszę”.
„Ustawicznie gapiąc się w lustro tracisz z oczu
siebie”.
„Uśmiechnij się, człowieku. Co ci szkodzi
lekkie skrzywienie ust?”
„Być może nie macie o mnie dobrego zdania, ale
trudno mieć wszystko”.
„Za dużo gadamy, za mało rozmawiamy”.
„Perpetuum mobile? Głupota ludzka – wiecznie sama
siebie napędzająca”.
„Gdyby głupota była przywilejem, zabrakłoby
miejsc dla uprzywilejowanych”.
„Nawet armia mędrców może mieć kłopot z
pokonaniem jednego idioty”.
„W świecie matołów inteligencja jest grzechem
ciężkim”.
„Prowincja umysłowa – to dopiero zadupie!”
„W polityce jak w kosmosie: przeważa ciemna
materia”
„Da się cofnąć słowo, samochód, transakcję – ale
czas?”
I wiele, wiele innych poruszających zarówno
sprawy uniwersalne, jak i te aktualne. Do tego tomik „Do góry nogami” zawierający
utwory wydrukowane w różnorodnym ustawieniu względem strony, przez co książką
bawimy się, obracamy. Widok zabawny i zaskakujący. Zwłaszcza, kiedy robi się to
w miejscu publicznym, bo zamiast spokojnie czytać i przewidywalnie przewracać
strony my z każdą kolejną kartką obracamy książkę. Ponad to publikację
wzbogacono w rysunki Dariusza Mazura. Połączenie rysunków, graficznej strony i
zaskakujących znaczeń z jednej strony sprawia, że jest to lektura krótka,
przyjemna, a z drugiej wymaga wysiłku, bo oczekuje od czytelnika otwartości
językowej, znajomości utartych schematów i świadomości ich dekonstrukcji.
Autor w swoich utworach skupia się na tematach egzystencjalnych: obok namacalnych jak otoczenie przedmiotów po te abstrakcyjne
wiodące prym w całej książce: naiwność, głupota, mierność, złe intencje,
politykierstwo. A o wszystkim pisze z perspektywy śmiejącego się i
zdystansowanego także do siebie człowieka świadomego swoich małości, wad i
pokrewieństwa z amebami. W utworach Lecha M. Jakóba znajdziemy sporo odwołań do
filozofii, nauki, kultury, a wszystko to wypowiedziane jakby jednym ciągiem,
przez co czytając szybko możemy złapać zadyszkę i wtedy uzmysławiamy sobie, że
to nie ten rodzaj książki, przez którą trzeba pędzić, że to lektura na wiele
dni i wieczorów. Ku naszej refleksji, innemu spojrzeniu na wiele problemów i
autoironii, bo co nam szkodzi podejście z dystansem, lekki uśmiech. Z nim żyje
się łatwiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz