Etykiety

niedziela, 1 lipca 2018

„Jak się pozbyć cellitu” reż. Andrzej Saramonowicz

Kiedy Lincz linczuje nasz intelekt swoimi irracjonalistycznymi kontekstami z wplecionymi bez sensu króliczkami dyszymy z zachwytu, jak pies w upalny dzień z powodu gorąca. Wzdychamy nad geniuszem, wielkością autorskiego kina, które mógłby nakręcić pierwszy lepszy gimnazjalista wyposażony w odpowiedni sprzęt. Mówimy o nim jako o reżyserze dla wybrańców hiperinteligencji, ponieważ analiza dzieł przysparza wiele kłopotów, a przysparza, ponieważ filmy robione są bez specjalnej iskry, która towarzyszy dziełom jego rówieśników „po kamerze”. Gdy w Polsce spotykamy się z wybitnym dziełem nawiązującym do różnorodnych stylów, przerysowujących popkulturowe wątki śmiejemy się i wyszydzamy, a reżysera i scenarzystę wdeptujemy w ziemię.
Tak jest z filmem „Jak się pozbyć cellitu” reż. Andrzeja Saramonowicza. Długo go nie oglądałam, ponieważ bardzo niskie oceny i negatywne komentarze utwierdzały mnie w przeświadczeniu, że to na pewno gniot. Ku memu zaskoczeniu był to intelektualny pęd przez wszystko, co do tej pory pokazano i stało się hitem kinowym: od blond suflerek po Larę Croft. Reżyser udowodnił, że komedia może być niezwykle bogatym intelektualnie dziełem skierowanym dla czułego oka obytego ze sztuką.
Całość ubrana w komiczne przygody toczące się wokół kobiecych tyłków, które w tym filmie są najważniejsze. Mężczyźni w tym świecie są bierni i zagubieni. Kobiecy świat płynie rwącym nurtem górskich strumieni potrafiących wyżłobić nawet najtwardsze podłoże. Świat płci pięknej obywa się bez mężczyzn. Oni stanowią jedynie flegmatyczne tło dla przybierających różne role kobiet.

Wszystkim, którym podobał się którykolwiek film Saramonowicza nie zawiodą się i tym razem. Perfekcyjnie dobrane aktorki, rewelacyjne dialogi między nimi o niesamowita męska bezradność (począwszy od opieki nad dzieckiem a skończywszy na uwodzeniu kobiet) sprawiają wrażenie filmu kręconego przez nasze kochane feministki, które próbują wbić mężczyznom do głowy, że kobieta to nie głupsze domowe zwierzę, ale istota myśląca i do bardzo intensywnie, a że czasami nielogicznie dla nich to nie znaczy, że w naszym kobiecym świecie owa logika mysi dostosowywać się do form nauk wytworzonych w kulturach fallicznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz