Etykiety

poniedziałek, 6 maja 2024

Wojciech Wójcik "Jęk zamykanych bram"


Dla wielu młodych ludzi wyjazd do wielkiego miasta jest szansą na lepsze życie, bezpieczniejszy start, jakąkolwiek pracę. Codzienna gonitwa, szarpanie się z codziennością sprawia, że wizja łatwego zarobku może kusić. Młodzi ludzie bardzo szybko mogą wpaść w sidła mafii, dla której będą pracować swoim ciałem jako osoby świadczące usługi seksualne, handlarze narkotyków lub ochraniarze ściągający haracze, czyściciele kamienic. Uwikłanie się w interesy grup przestępczych to wystawienie się na odstrzał. Pierwsze powodzenia i zachłyśnięcie się lepszą sytuacją finansową to złudzenie działające bardzo krótko. Z takim problemem mierzą się bohaterzy książki Wojciecha Wójcika „Jęk zamykanych bram”.
Historię otwiera pokazanie trzech głównych bohaterów: kelnerki w modnym klubie „Trzynastka”, były policjant pracujący do właściciela znanego warszawskiego lokalu i lekarka czująca wyrzuty sumienia związane z zaniedbaniem obowiązków. Już na pierwszych stronach zderzamy się z pierwszą tragedią: Arek Maj pracujący jako ochroniarz zostaje pobity i trafia do szpitala. Tam pilnowany przez pracowników jego szefa zostaje zabity. Zgon staje się pretekstem do prowadzenia śledztwa. Każdy ma swój powód, aby dowiedzieć się kim tak naprawdę był Arek Maj, czego boi się Mecenas, w którego klubie pracował, kim są jego bliscy. Edyta, młodziutka kelnerka, rusza z misją oddania jego bliskim pieniędzy, które przekazał jej tuż przed śmiercią, Mateusz Krysiak rusza śladem ofiary na zlecenie pracodawcy, a lekarka z powodu wyrzutów sumienia i rozstroju nerwowego wywołanego zabójstwem chce osobiści przekazać bliskim jej pacjenta informację o śmierci. Każdy odkryty trop wydaje się ślepą uliczką. Arek Maj okazuje się człowiekiem-widmem zostawiającym za sobą zgliszcza: szkoły, do których chodził spłonęły, miejsce, w którym pracował zlikwidowano. Tylko warszawski Orlik jeszcze funkcjonuje. Co kryje się za tajemnicami? Kim był tajemniczy ochroniarz? Jakie tajemnice kryją w sobie mieszkania znajdujące się w kamienicy, w której mieści się „Trzynastka”? Dlaczego ochroniarz musiał umrzeć? Co grozi jego bliskim?
Wojciech Wójcik w „Jęku zamykanych bram” stosuje retrospekcje pozwalające lepiej zrozumieć aktualne wydarzenia. Do tego tradycyjnie porusza wiele ważnych problemów społecznych takich jak prostytucja, sponsoring, praca ponad siły, poświęcenie się, depresja, niepełnosprawność, samobójstwo, zabójstwa. Powieść naszpikowana jest niedomówieniami, które pod koniec lektury pięknie się uzupełniają i pozwalają zrozumieć wydarzenia, w których brali udział bohaterzy. Pisarz z wprawą stosuje grę masek. Wykreowane przez niego postaci są tajemnicze, nieuchwytne, a śledztwo prowadzone przez lekarkę, kelnerkę i byłego policjanta wyprzedza para osiłków, którzy z jakiegoś powodu chcą wytropić bliskich Arka Maja. Sam Mecenas, u którego pracuje sporo osób, ponieważ ma knajpę w Warszawie, kamienicę oraz kurort jest postacią, która wydaje się czuwać nad wydarzeniami i niczego nie zastawia ślepemu trafowi. Do tego zjawia się tam, gdzie dzieją się dziwne i niebezpieczne rzeczy. Wydaje się być tarczą przyciągającą nieszczęścia. Z powodu strachu każe zbadać, kot zabił ochroniarza jej córki i pracownika „Trzynastki”.

Wydarzenia śledzimy przyglądając się życiu bohaterów, prowadzonemu przez nich śledztwu, pojawiającym się dziwnym postaciom, podążaniu za różnymi tropami. Raz przez wydarzenia prowadzi nas Edyta, która do Warszawy przyjechała, aby pomóc bliskim, raz lekarka Andżelika mierząca się z molestowaniem, mobbingiem i seksizmem, a raz Mateusz Krysiak, który z powodu nadużyć został wydalony z policji. Bohaterzy pokazywani są przez wszechwiedzącego narratora. Jest to ciekawy zabieg, który z jednej strony pozwala na stworzenie wrażenia bliskości, a innym razem na dystansowanie się wobec sprawy i bohaterów. Przy okazji takiego zabiegu możemy zobaczyć emocje, z jakimi się mierzą, wyzwania, którym stawiają czoło, doświadczenia i traumy, jakie mają na koncie. Nie zabraknie tu też wielu chorób psychicznych: od depresji, traumy po zachowania maniakalno-obsesyjne. Do tego mamy miłość do morderców, prostytucję, fascynację badboy-ami i różnego rodzaju przemoc: od tej w grupie rówieśniczej młodych ludzi po mafie. Nie zabraknie tu też problemu układów i układzików. Do tego życie w małych społecznościach napędzają plotki.
Wojciech Wójcik z niesamowitą wprawą kreuje realia, podsuwa prawdopodobne scenariusze i utrzymuje napięcie, wprowadza nowe wątki i postaci oraz łączy to w całość z główną akcją. Świat jego bohaterów jest bardzo mały: każdy w pewien sposób jest powiązany z innymi, ale trzeba czasu, aby odkryć, w jaki sposób i co z tego wynika. Dzikus z lasu może się okazać tu osobą związaną z prowincjonalnym biznesmenem i powiązanym z szychami ze stolicy. Niepozorna brzydka kobieta poddająca się przemocy swojego partnera okaże się dawną pięknością. Los tu nikogo nie oszczędza. Książka obfituje w zwroty akcji, niespodzianki.
Fabułę mamy tu ciekawie rozbudowaną i wymagającą koncentracji, ale jednocześnie bardzo wciągającą. Historia zaczynająca się od śmierci Arka Maja okazuje się początkiem pościgu za tajemniczymi sprawcami i znikającymi bliskimi. Na pierwszym planie mamy pozornie zwykłych ludzi prowadzących śledztwa z różnych powodów. W czasie próby rozwiązania zagadki przyjrzymy się biedzie, dawnym pegieerom, zobaczymy seksizm, zajrzymy do ośrodka dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Mamy tu biedę, mobbing oraz lokalnych mafiosów i różnego rodzaju gwiazdki. Korzenie zabójstwa w stolicy okazują się sięgać aż do mazurskiej prowincji, na której można ukryć zbrodnie. Po raz kolejny z książki Wojciecha Wójcika przebija przesłanie, że każdy na pewnym etapie zżycia popełnia wiele błędów. Najważniejsze to umieć je naprawić i dbać o relacje z bliskimi. Pokazywanie społecznych bolączek jest tu naprawdę bardzo subtelne, a z drugiej strony ważne wydarzenia mają miejsce, kiedy jest ciemno, pochmurno, zimno, okoliczna przyroda nie sprzyja spotkaniom. Bohaterzy wydają się też pamiętać o niedawnych obostrzeniach pandemicznych. Pisarz świetnie oddaje ten klimat poczucia zagrożenia, irracjonalnych zachowań oraz wynikającej z nich agresji.
„Jęk zamykanych bram” to kolejna świetna książka Wojciecha Wójcika.
Zapraszam na stronę wydawcy







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz