Atlantyda to motyw, który w naszej kulturze powraca od czasów Platona, który opowiedział o tym niezwykłym miejscu w dialogach „Timajos” i „Kritiuas”. Dowiemy się z nich, że opowieść o tym miejscu przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie w ateńskim rodzie Solona, który poznał ją od egipskich kapłanów. Z historii tej dowiemy się, że tajemnicze królestwo było większe od znanego starożytnym świata, a jego ekspansję powstrzymali waleczni Ateńczycy. Mające świetną organizację i technologie królestwo z powodu trzęsień ziemi zniknęło pod powierzchnią ziemi wywołują liczne potopy. Jeśli przestudiujemy starożytne teksty w każdej kulturze znajdziemy opowieść o wielkim kataklizmie związanym z zalaniem dużych obszarów wodą. To sprawia, że historia Platona wydawała się się bardzo prawdopodobna. Sama idea niezwykłej cywilizacji sprawiała, że stała się ona tematem często powracającym w tekstach kultury, a nawet prac naukowych. Sięganie do różnorodnych mitologii, tzw. świętych tekstów sprawiły, że na historię można spojrzeć szerzej. I tak też uczyniła Marah Woolf, autorka fantastycznej trylogii „Kroniki Atlantydy”.
Opowieść zaczyna się dość mrocznie. Nefertari de Vesci czeka w ciemnym zaułku
Bostomy, w Beacon Hill, aby odebrać to, co należy do Muzeum Egipskiego.
Sprawnie przejmuje skradziony przedmiot, aby zwrócić prawowitemu właścicielowi.
Nim po zakończonej misji wraca do domu, gdzie czeka na nią brat zmagający się z
poważną chorobą musi stawić czoło atakującemu ją demonowi przejścia. Z opresji
ratuje ją tajemniczy mężczyzna, który kilka dni później poprosi o odszukanie mitycznego
Berła Światła. I tym sposobem zacznie się intensywna, skomplikowana i
zadziwiająca współpraca Taris i Azraela. Ona jest śmiertelniczką, on aniołem
pochodzącym z Atlantydy. Razem z bohaterami wejdziemy do świata mitologii różnorodnych
religii, będziemy zgłębiać historię starożytną. Spojrzenie nie jest
powierzchowne. Pomaga w połączeniu różnych tekstów kultury starożytnej i
spojrzeć na nie z innej perspektywy, czyli dekonstruujemy ich pierwotne
przesłanie. Obok bogów, aniołów i demonów pojawią się dżiny, wyrocznie, wampiry,
a nawet starożytni filozofowie.
Nefertati jest tu kimś w rodzaju żeńskiego odpowiednika Indiana Jonesa:
świetnie zna historię, dawne teksty i daje się wciągnąć w wir zaskakujących
wydarzeń związanych z poszukiwaniem ważnych przedmiotów. Tu całe wydarzenia
podkręcone są przez wprowadzenie istot nieśmiertelnych, dawnych mieszkańców
Atlantydy. Opowieść o dawnym lądzie stanie się pretekstem do pokazania znanych
tekstów z nieco innej perspektywy. Do tego bohaterce w poszukiwaniach pomaga
starszy brat, Malachi, który z dnia na dzień traci siły. To właśnie ze względu na
niego Taris podejmuje się niezwykłego zadania. Ceną jest życie tracącego siły
brata.
Od pierwszych stron napięcie i klimat mroku, poczucie czegoś czającego się w
pobliżu rośnie. Zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, w których każdy element ma
znaczenie. Nic nie dzieje się tu bez przyczyny. Czasami prawdziwe działania i
intencje bohaterów ujawniają się dopiero w trzecim tomie. Trylogia jest
naprawdę niesamowicie dopracowana i wciągająca. Do tego znajdziemy tu całe
mnóstwo ważnych tematów społecznych, pokazanie jak zmieniała się rola kobiet,
uświadamiamy sobie jak ważne jest samodzielne decydowanie o swoim życiu,
budowanie relacji z bliskimi i chwytanie chwil. Nie zabraknie też wątku
miłosnego. Do tego znajdziemy tu kilka ciekawych przemian bohaterów: zarówno mentalnych,
fizycznych jak i duchowych.
Taris jest tu postacią wyrazistą, podejmującą ryzykowne wyzwania, oczytaną. Z
jednej strony zobaczymy kobietę, która dużo czasu spędziła w książkach, a z
drugiej zobaczymy, że jej sfera fizyczna nie jest zaniedbana. Dzięki szkoleniom
potrafi walczyć, co bardzo ułatwia jej pracę.
Azrael to z kolei postać dość konformistyczna. Dba o własne wygody. W życiu
widział wiele zła oraz rozlewu krwi woli już unikać takich widoków. Potrafi
współczuć, bronić niewinnych, ale też bardzo kochać i poświęcać się dla
miłości. Jest to bohater uświadamiający czytelnikom, że męskość to nie
koniecznie przemoc i kupa mięśni, ale też wrażliwość i konsekwentne dążenie do
celu, umiejętność dystansowania się do własnych motywów oraz przebaczania.
Poza Taris i Azraelem w grupie poszukiwaczy znajdą się postaci należące do
różnych grup istot: zarówno ludzie, bogowie, dżiny i inni. Razem z bohaterami
przewędrujemy przez cały starożytny świat. Zobaczymy jak historie
poszczególnych postaci mitologicznych i historycznych były umieszczone w
czasie, o czym dokładnie mówią starożytne dzieła. Każdy tom to poszukiwanie
innego przedmiotu, stawanie naprzeciw innym wyzwaniom i pokonywanie własnych
słabości. Pierwszy tom poświęcono poszukiwaniom Berła Światła, drugi Pierścienia
Ognia, a trzeci Koronie Popiołów. Wszystkie razem mają dać szansę na odzyskanie
Atlantydy, uratowanie tych, których przemieniono w demonów. Oczywiście nie
zabraknie tu walki o władzę, stawianie na pierwszym miejscu osobistych
interesów.
„Kroniki Atlantydy” to fantastyczna, wciągająca trylogia zachęcająca do
przypominania sobie historii oraz mitów, teorii pierwszych filozofów,
poznawania dokonań starożytnego świata, ale też wchodzenia w teorie
teologiczne. Marah Woolf z niesamowitą swobodą sięga po różnorodne motywy i w
ciekawy sposób toczy wokół nich akcje tworząc fantastyczną historię
niesamowicie prawdopodobną. Opowieść napisana tak, że trudno się od niej oderwać.
Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz