Dorota Kania, Cień tajnych służb, Kraków „wydawnictwo
m” 2014
Dorota Kania od lat zajmuje się rozliczaniem
z PLR-em i dawnymi służbami. Ma na swoim koncie szereg prac, które równie mocno
były krytykowane jak chwalone, ponieważ trudno znaleźć prawdę w sceptycznym
podejściu do faktów. Perspektywa dziennikarki jest prawicowa, a krytyków pseudo
lewicowa (co to za lewica bratająca się z Kościołem i znosząca przywileje dla
pokrzywdzonych czy nieporadnych grup społecznych?). Od czasów odzyskania
wolności (w 89, bo wiadomo, że wcześniej był zabór) miało nastąpić zerwanie z
dawnym systemem. Niestety Polacy potrafili troszkę postrajkować, jak zaczęło im
brakować jedzenia, produktów pierwszej potrzeby i zaczęli tracić pracę (przecież
to takie oczywiste, że rząd musi każdemu ją zapewnić, zwłaszcza ten lewicowy).
Później przyszły obietnice lepszego jutra, dostawy produktów z wyśnionego
Zachodu i schowanie swoich żali lub ograniczenie ich do anonimowej krytyki na
portalach. Bunt niezadowolonych jest tak mizerny, że sytuacja w kraju po upadku
komunizmu praktycznie nie uległa zmianie przez wepchnięcie dawnych rządzących
na stołeczki. Oddani działacze dawnego systemu robią fortuny. Ich dzieci też.
Jak to jest z Kanią, której korzenie również sięgają dawnego systemu? Nie do
końca troszkę inaczej, ale jej plusem jest próba pokazania innego spojrzenia na
polskie problemy: obsadzanie ważnych stanowisk „towarzyszami” i ich dziećmi. „Cień
tajnych służb” doskonale wpisuje się w ten nurt, ale jest zupełnie inny od „Resortowych
dzieci”, których Kania była współautorką. Tu autorka pokazuje nam jak owe
pomocne powiązania z dawnymi władzami są niebezpieczne. Polityczne trupy padają
gęsto. Dorota Kania wybrała tylko te najważniejsze, najwpływowsze i
najszkodliwszych dla dawnych „towarzyszy”. Wszystkie zbrodnie łączy zakończone
śledztwo bez znalezienia winnego, a prowadzący je często otrzymywali awanse.
W „Cieniu
tajnych służb” znajdziemy wyjaśnienie wielu powiązań politycznych i obecnych
układów, przypuszczeń motywów morderstw oraz sprawców, kilka nic nieznaczących zdjęć
a akt, których nie mogło być więcej ze względu na ilość stron i mnogość
nazwisk. Autorka na pewno uchwyciła najważniejsze nurty oraz przemilczane w
aktach tematy, a do tego zadała trafne pytania o powód umorzenia spraw.
Znajdziemy w niej nazwiska znane nam z telewizji i prasy, których działania
polityczne nie do końca były nam znane od pierwszych wyborów ze względu na
ciągłe wywoływanie sztucznych dyskusji nad aborcją, eutanazją, edukacją dzieci,
poziomem polskich uczelni, problemem ucieczek sławnych i wybitnych naukowców
poza granice Polski, marsze feministek, homoseksualistów i wszelkie inne
odciągające od spraw istotnych, czyli poczynań ekonomicznych oraz polityki
zagranicznej. Dorota Kania co jakiś czas (podobnie jak i „lewicowi”
dziennikarze) robi kawał dobrej roboty: wyciąga brudy lewej strony (jak „lewicowi”
prawej). Nie jest ona w tej misji osamotniona, więc warto od czasu do czasu
przejrzeć ich odkrycia. Do takich należy również książka „Cień tajnych służb”,
poruszająca czternaście tajemniczych śmierci, których wspólnym mianownikiem
jest powiązanie ofiary z osobami należącymi do dawnego Urzędu Bezpieczeństwa.
Przypadki ułożono chronologicznie, dzięki czemu nie gubimy się w historii.
Pierwsze ofiary są znane tym, którzy choć troszkę pamiętają dawny system (Alicji
i Piotra Jaroszewiczowie, Mark Papała czy Ireneusz Sekuła), a najnowsze szerszym
kręgom (Andrzej Lepper, Sławomir Petelicki, Grzegorz Michniewicz). Informacje
zawarte w książce oparte są na dokumentach, które do tej pory nie były nigdzie
rozpowszechniane. Cała publikacja to zestawienie faktów, a wysnucie wniosków –
które dość mocno sugeruje – autorka pozostawia w gestii czytelników
Trudno
ocenić książkę, która jest naszpikowana informacjami przyprawiającymi zwykłego
czytelnika o zawrót głowy. "Cienia tajnych służb" może być szokiem.
Świat polityki i biznesu jest tu pełen interesów i intryg, które wywołują w
zwykłym człowieku uczucie uderzania w szklaną ścianę, przez którą nie można
dostać się do władzy i bogactwa. Czytając tę pozycję należy pamiętać podobnie
jak przy czytaniu lewicowych, że to prawicowy punkt widzenia, a prawda zapewne
leży pośrodku. Zadaniem inteligentnego czytelnika jest znalezienie tego środka,
a nie dokona tego bez poznawania wszelkich podsuwanych mu materiałów z dwóch
stron obozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz