Etykiety

niedziela, 6 lipca 2014

Marcus Marcinkiewicz "Zawodowy windykator. Tom I: Model Marcinkiewicza"

http://zaczytani.pl/ksiazka/zawodowy_windykator_tom_i_model,druk
Marcus Marcinkiewicz, Zawodowy windykator. Tom I: Model Marcinkiewicza, Gdynia „novae res” 2014
Praca w call center jest bliska wielu studentom. Większość z nich traktuje ją jako zajęcie tymczasowe i mające ich nauczyć umiejętności, które staną się przydatne podczas podejmowania pracy w zawodzie po skończeniu studiów. Istnieje również szereg (jak nie armia) studentów, którzy pracują w call center, ponieważ innych ofert pracy nie było lub nikt ich nie chciał na innych stanowiskach. Praca na telefonie jest postrzegana, jako męcząca psychicznie oraz niewdzięczna i bezsensowne zajęcie, podczas którego pracownik jest traktowany niemal jak niewolnik. Markus Marcinkiewicz nie podważa tego. Wiele sprawa przemilczał z „oszałamiającej” kariery telefonisty, który ma negocjować i wymuszać. Jego praca jest łatwiejsza niż wielu studentów dzwoniących do ludzi, którzy nie znają produktów, ofert i muszą przekonać, że dany przedmiot jest człowiekowi niezbędny do życia(np. 10 tomowa encyklopedia o uprawie w warunkach tropikalnych). Ponoć dobry sprzedawca sprzeda nawet piasek z pustyni, a jego motto brzmi „Nie ma przedmiotów niechcianych, są pragnienia nieodkryte”. Wie, że musi uświadomić rozmówcom, że oni pragną tę fantastyczną encyklopedię.
Zadanie windykatora wydaje się pozornie podobne do telefonicznego sprzedawcy (popularnie nazwanego telemarketerem): musi dzwonić, ma bazę klientów i powinien przekonać klienta. Cechy wspólne, których nie widzimy na pierwszy rzut oka to przekonanie o zbawienia świata produktem. Obaj niosą misję. Jeden ma wcisnąć produkt, a drugi przekonać, że wydawanie pieniędzy bezsensownie nie jest korzystne dla klienta, ponieważ może przez to stracić cały majątek.
Windykator jest tu ukazany jako zbawca świata, który pomaga wierzycielowi i jego rodzinie pozbyć się balastu, jakim jest kredyt przez namówienie do spłacenia. Misja szlachetna. W praktyce różnie to wygląda. Znam przypadki, kiedy windykatorzy odszukiwali byłe żony, byłych teściów dłużnika i straszyli ,mimo że kredyt był wzięty po rozpadzie małżeństwa. Windykator jest drapieżnikiem, który mniejszym lub większym kosztem otoczenia zmusza ludzi do płacenia długów. To, że czasami nie te osoby, które prawnie odpowiadają za kredyt to taki mały szczegół. Tego w książce na pewno nie znajdziemy. Znajdziemy za to wiele interesujących kwestii i wyjaśnień, dlaczego spłacanie kredytu jest tak ważne, dlaczego lepiej kilka miesięcy obyć się bez sprzętu niż mieć na sobie ciężar rat, kiedy warunki na rynku pracy są bardzo niestabilne. Marcus Marcinkiewicz przekonuje nas, że ludzie biorą kredyty przez zwykłą naiwność, chciwość i chęć zaimponowania sąsiadom i znajomym.
Książka jest bardzo przekonująca, jeśli nikt nie miał swojego dłużnika. W praktyce ściąganie długów z dłużnika przez komornika (zwłaszcza w przypadku osób fizycznych) to niekończąca się opowieść miniratek od kilku do kilkunastu złotych miesięcznie. Wtedy człowiek zaczyna zastanawiać się, gdzie podziali się ci wszyscy źli komornicy z dokumentalnych programów telewizyjnych.
Mimo tego książka świetnie tłumaczy, dlaczego lepiej żyć bez kredytu, rozsądnie wydawać pieniądze, mierzyć swoje możliwości na wydatki i nie dać się wciągnąć w kredyty, które mogą nas wciągnąć jak spirala. jest dobrą przestrogą dla tych, którzy pożyczają w bankach i parabankach, aby wszystkie warunki umowy dokładnie i kilkakrotnie przestudiować i przemyśleć. Książkę czyta się niesamowicie lekko mimo zawiłego tematu. Została napisana w stylu książek motywacyjnych (przez to sporo achów i ochów oraz przykładów prostych wyjść z trudnej sytuacji, które w życiu nie koniecznie muszą się sprawdzić). Myślę, że powinien ją przeczytać każdy, kto chociaż pomyślał o wzięciu kredytu. Jest to też jeden z tych poradników, które powinny przeczytać osoby pracujące w call center, ponieważ nie tylko odzyskiwanie pieniędzy wymaga wielkiej finezji, ale również próby sprzedania.

3 komentarze:

  1. Armada to pośmiewisko branży windykacyjnej a ta książka to czysty bełkot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Firmy nie znam, ale znam firmy, jakie wymienia we wstępie. Pracowałam tam niestety.
      Książka napisana w stylu "hura, jak fajnie jest być windykatorem". Znam wiele osób, które pracują w windykacji i niespecjalnie są przekonane o konieczności zatrudniania ich za pieniądze kredytobiorców (tym bardziej, że sami są kredytobiorcami).
      Mi bardzo trudno takie ksiązki oceniać. Wszystko jest dla mnie taką oczywistością (po tylu latach studiów są ważniejsze pola dokształceń). Myślę jednak, że jest to dobra ksiązka dla laików.

      Usuń